Artykuły

Wałbrzych. Krystyna Podleska z monodramem na festiwalu

Krysia - dziewczyna Misia. Tak Stanistaw Dzierniejko, szef 12. Festiwalu Reżyserii Filmowej zapowiedział Krystynę Podleską, bo też z rolą Aleksandry Kozel, kochanki prezesa Ryszarda Ochódzkiego w "Misiu", jest najbardziej kojarzona.

W Wałbrzyskim Ośrodku Kultury aktorka opowiadała o pracy ze Stanisławem Bareją na planie kultowego filmu i swojej miłości do teatru.

Do pierwszego spotkania z twórcami "Misia" doszło w Londynie, gdzie aktorka się urodziła i mieszkała. - Staszek Bareja i Tym widzieli mnie w "Barwach ochronnych" Zanussiego i zaproponowali mi rolę w "Misiu". Nie bardzo wiedziałam, kim oni są, ale pomyślałam, że każda rola jest dobra - opowiadała Krystyna Podleska.

- Jest parę rzeczy w moim życiu, które są niesamowite i zmieniły je w jakiś sposób. "Miś" jest na pewno jedną z nich - podkreśliła. Początkowo nikt nie spodziewał się, że film Barei okaże się sukcesem, a kolejne pokolenia będą go oglądać i cytować z pamięci. - Ponieważ wychowałam się w Wielkiej Brytanii, to nie znałam polskich realiów. Nie bardzo więc wszystko w scenariuszu zrozumiałam. Mnie się wydaje, że oni mnie obsadzili, bo chcieli taką trochę nieprzytomną czy wręcz głupią - dodała ze śmiechem.

Aktorka zdementowała opinie,

że na planie komedii pękali ze śmiechu. - To była po prostu praca. Zdjęcia kręciliśmy zimą. Bareja był spokojny i skupiony. W filmie nie ma czasu na dowcipkowanie, bo jest ograniczony czas i taśma, a w tamtych czasach wszystko było ograniczone. Produkcja miała bardzo trudne zadanie, dużo rzeczy brakowało. W Anglii wszystko było takie uporządkowane, a tu panował chaos. Bardzo mi się to podobało, bo ja lubię bałagan - wspominała Krystyna Podleska.

Film miał cichą premierę w maju 1981 roku, a po tygodniu zszedł z ekranu. Pokazał się dopiero w latach 90., kiedy to zaczęła się jego ogromna popularność.

Największą miłością aktorki jest teatr. - Jestem kinomanką, ale wolę grać na scenie, bo bezpośredni kontakt z publicznością jest o wiele przyjemniejszy. Dużo trudniej jest grać w filmie, bo często końcową scenę musisz zagrać pierwszego dnia. Bardzo nie lubię też dubli. Natomiast w teatrze postać rośnie, ma etapy - wyjaśniała.

W Wałbrzychu Krystyna Podleska zaprezentowała widzom festiwalu monodram "Mój boski rozwód" Geraldine Aron.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji