Artykuły

Właśnie teraz mam poczucie coraz większego zawodowego spełnienia

- Kolega zarabia więcej od pani? - zapytał szef. I sam sobie odpowiedział: - No tak, ale to jest mężczyzna. Rozmowa z aktorką Gabrielą Muskałą.

Agnieszka Kublik: "Moja stawka nigdy się nawet nie zbliżyła i nie zbliży się do stawek moich kolegów, nigdy. Wszystkie aktorki dostają niższe gaże niż ich koledzy. Walczę. Ale to budzi zdziwienie. Dlaczego ja śmiem domagać się równych stawek z kolegami, którzy w jednym filmie grają ze mną równorzędne role". Kto to powiedział?

Gabriela Muskała*: Sonia Bohosiewicz. Jako pierwsza w Polsce poruszyła ten bardzo ważny temat.

Już w 2015 r.

- Pamiętam moje własne doświadczenie. Z 10, 12 lat temu, kiedy jeszcze tak głośno się nie mówiło o dysproporcjach w stawkach, raz zdarzyło mi się poprosić szefa o podwyżkę. Przez przypadek dowiedziałam się, że jeden z moich kolegów ma wyższą stawkę, a było jasne, że nasze dokonania są porównywalne. Powiedziałam o tym szefowi. I usłyszałam: "No, ale to jest mężczyzna". Przyznam, że mnie zatkało.

Mnie też. Tylko tyle powiedział?

- Tylko. Jak miałam dyskutować z takim argumentem poniżej pasa, mężczyzną przecież nie byłam. To mnie zszokowało. Słyszałam wcześniej o takim zjawisku, ale myślałam, że nie dotyczy branży artystycznej.

Nie zawalczyła pani o tę podwyżkę?

- Nie zawalczyłam. Po prostu wyszłam. Dzisiaj bym zupełnie inaczej zareagowała.

Dzisiaj to by nie padła taka odpowiedź.

:

- W Warszawie pewnie nie. Ale czy wszędzie? Dla mnie wtedy to była nowa sytuacja, wcześniej nie byłam świadoma tej dysproporcji i też swojej pensji z pensjami kolegów nigdy nie porównywałam. Stawki są utajnione, ja się nie dopytuję, kto w teatrze czy w obsadzie filmu dostaje większe pieniądze ode mnie. W aktorstwie stawki zależą od budżetu konkretnego projektu, przedsięwzięcia, od proponowanej roli, ale i od pozycji aktora, od jego wcześniejszych dokonań, popularności itd. Dla mnie jest ważne, czy honorarium, które mnie się proponuje, satysfakcjonuje mnie. Ale wtedy, wiele lat temu, zdałam sobie sprawę, że poza cennikiem płynącym z dokonań i pozycji jest jeszcze inny - zależny od płci.

Co z tym zrobić?

- Walczyć. Mówić o tym głośno, bo to jest absurdalne i po prostu niesprawiedliwe. Ale tak jest od lat.

A kobiety o tym od lat mówią. Patricia Arquette, kiedy w 2015 r. dostała Oscara, wygłosiła płomienne, słynne przemówienie: "Zwracam się do każdej kobiety, do każdego podatnika, obywatela tego kraju: walczyliśmy już o prawo do równości dla wszystkich innych grup, teraz nasza kolej, by mieć równe zarobki i jednakowe prawa dla kobiet w Stanach Zjednoczonych". Meryl Streep i Jennifer Lopez wstały i frenetycznie jej klaskały.

- Pamiętam.

W Hollywood bez zmian. Oto lista dziesięciu najlepiej tam zarabiających aktorów i aktorek w 2016 r.:

Mark Wahlberg - 68 mln dol.

Dwayne "The Rock" Johnson - 65 mln.

Vin Diesel - 54,5 mln.

Adam Sandler - 50,5 mln.

Jackie Chan - 49 mln.

Robert Downey Jr - 48 mln.

Tom Cruise - 43 mln.

Shah Rukh Khan - 38 mln.

Salman Khan - 37 mln.

Akshay Kumar - 35,5 mln.

I aktorki:

Emma Stone - 26 mln dol.

Jennifer Aniston - 25,5 mln.

Jennifer Lawrence - 24 mln.

Melissa McCarthy - 18 mln.

Mila Kunis - 15,5 mln.

Emma Watson - 14 mln.

Charlize Theron - 14 mln.

Cate Blanchett - 12 mln.

Julia Roberts - 12 mln.

Amy Adams - 10,5 mln.

Pierwsza kobieta na liście najlepiej zarabiających aktorek, Emma Stone, zarobiła o 42 mln dolarów mniej od najlepiej opłacanego aktora i prawie 10 mln od ostatniego na liście. A pierwsza dziesiątka najlepiej zarabiających aktorów zgarnęła w sumie prawie pół mld dolarów, a dziesięć najlepiej opłacanych aktorek zaledwie 171,5 mln dolarów.

- Sama się zastanawiam, z czego to się bierze. Z naszej kultury, tradycji? Obserwowałam to od dzieciństwa również w swojej rodzinie. Kiedy babcia nakładała na talerz, to zawsze mężczyznom więcej, bo mężczyzna jest przecież duży i musi mieć więcej siły. I zawsze też dostawali lepsze kawałki. To jest myślenie z czasów, kiedy mężczyźni chodzili na wojny, wykonywali prace fizyczne, polowali, z czasów jaskiniowców jeszcze. Ale też z czasów, kiedy kobiety zajmowały się domem i dziećmi, a mężczyzna zarabiał pieniądze, utrzymywał rodzinę. I nawet teraz, kiedy w większości te funkcje się już wyrównały, takie myślenie nadal jest oczywistością. Podobnie jak takie, że kobieta, która rodzi dzieci i zostaje przy nich w domu, nie mając stałego zatrudnienia, nie dostaje za swoją od świtu do nocy harówkę ani grosza. Bo przecież tego, co robi, nie można nazywać pracą, tylko dbaniem o ciepło domowego ogniska.

Czy środowisko filmowe, teatralne jest bardzo patriarchalne?

- Poza tematem stawek, o którym rozmawiałyśmy, ja tego tak nie odczuwam. Nigdy w moim środowisku nie czułam się traktowana przez mężczyzn gorzej dlatego, że jestem kobietą.

Z wyjątkiem tego szefa, który nie chciał zapłacić więcej, bo nie jest pani mężczyzną.

- To było wyjątkowe nawet jak na niego, bo on nigdy się tak nie zachowywał. I myślę, że więcej w tym było jego bezmyślności niż świadomej chęci przypomnienia mi, że jestem przedstawicielką marniejszej połowy ludzkości.

Jako kobieta walczę o swoje prawa i swoją niezależność, bo to daje mi siłę. Ale też nie jestem tzw. wojującą feministką, nie jestem przeczulona na swoim punkcie. Nie mam problemu z tym, że mężczyzna mnie przepuści w drzwiach czy poda mi płaszcz. Podział na mężczyzn i kobiety w codziennych spotkaniach bardzo sobie cenię. Jeżeli granice płci się zacierają tak zupełnie, to nie jest fajne.

Feminizm to nie jest niezgoda na przepuszczanie w drzwiach czy całowanie w rękę, tylko zakaz nierównego traktowania.

- Oczywiście! Ale i tu, jak w każdej ideologii, zdarzają się skrajności w myśleniu. Ale wracając do nierównego traktowania: zastanawiam się, jak z tym walczyć. Aktorki mogą żądać takiej samej stawki, narażając się na to, że np. nie zostaną w związku z tym obsadzone...

Jennifer Lawrence, gdy się dowiedziała, o ile mniej od kolegów dostaje za rolę, wyznała: "Nie byłam zła na producentów, tylko na siebie, bo nie byłam dobrym negocjatorem i zrezygnowałam z tej walki, by nikomu się nie narazić. Wtedy wydawało mi się, że to dobry pomysł, jednak teraz, kiedy widzę sumy w internecie, zdałam sobie sprawę, że mężczyźni, z którymi pracowałam, nie bali się negocjować. A patrząc na statystyki, widzę, że nie jestem jedyną kobietą w takiej sytuacji".

- Nie wiem, czy się nie bali, czy po prostu tyle im od razu zaproponowano. Oni pewnie w ogóle nie musieli negocjować. Bo jeżeli mężczyzna dostaje propozycję widełek między 10 mln dol. a 20, a kobieta między 5 a 10 mln, to znaczy, że już na wstępie aktorki są dyskryminowane. Chodzi o widełki, musimy zawalczyć, żeby nie było męskich i damskich widełek, tylko jedne, wspólne porządne widły.

A teraz pani by umiała zawalczyć?

- Na szczęście mam fantastyczną agencję, która walczy za mnie. Całe życie borykałam się z nieumiejętnością walki o swoje, z ugodowością, grzecznością. Często od tego, czego naprawdę chciałam, ważniejsze było to, żeby nie doprowadzić do konfrontacji, gdzie musiałabym się z kimś kłócić i ten ktoś by sobie źle o mnie pomyślał, źle by się ze mną czuł. Więc szłam na kompromisy, bo ważne dla mnie było, żeby ludzie rozstawali się ze mną z uśmiechem, żeby dobrze o mnie myśleli.

Pracowałam nad tym, udało mi się to zmienić. Zmieniły się też moje priorytety. Potrafię stawiać granice i wymagać.

Kocham aktorstwo, ale dbam też o swój wolny czas i o przestrzeń na rozwijanie innych swoich pasji. Piszę, zadebiutowałam jako reżyserka, chcę robić swoje filmy, czuć satysfakcję z tego, co tworzę. Jako aktorka nie biorę wszystkiego, selekcjonuję. To musi być dobry scenariusz, ciekawa rola, fajny reżyser. Ale to też musi być praca, za którą dostanę odpowiednią do mojego zaangażowania stawkę.

Małgorzata Szumowska przyznała, że dokonała wyboru, jakiego sama chciała, "ale zapłaciła za to wysoką cenę, o wiele wyższą niż koledzy po fachu". Kobieta za swoje zawodowe sukcesy musi płacić więcej?

- Nie wiem, jakie są doświadczenia Małgorzaty Szumowskiej. Nie wiem też, czy płacimy więcej za swoje sukcesy niż mężczyźni. Ale prawda jest taka, że my, kobiety, znacznie dłużej musimy pracować na uznanie, na to, żeby nas poważnie traktowano. Moja droga była ciężka, ale ostatecznie niesamowicie satysfakcjonująca. I chyba mam szczęście, bo sukcesy łączę z ogromną życzliwością ludzi.

A kiedy poszła pani ze swoim scenariuszem do "Fugi", to...

- ...miałam farta, że trafiłam na producentkę Agnieszkę Kurzydło. "Fuga" to film zrobiony głównie przez kobiety, nie umniejszając ogromnego wkładu fantastycznych mężczyzn.

Reżyseria Agnieszka Smoczyńska.

- Muszę przyznać, że dostałam bardzo dobre wynagrodzenie za ten scenariusz, biorąc pod uwagę fakt, że nie jestem zawodową scenarzystką.

Przecież z siostrą Moniką napisałyście cztery sztuki: "Podróż do Buenos Aires. Work in Regress". "Cichą noc", "Tożsamość Wila" i "Daily Soup". Ta ostatnia z Teatru Narodowego została przeniesiona do Teatru Telewizji na Żywo.

- Wiem, ale przy negocjacjach od niektórych producentów słyszałam, że sztuka teatralna a scenariusz filmowy to dwie różne formy i to, co pisałam wcześniej, się nie liczy. A Agnieszka Kurzydło po prostu przeczytała scenariusz i wysoko go oceniła. Zresztą w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej też dostał najwyższą notę.

Ona nie patrzyła na płeć ani na to, że debiutuję jako scenarzystka. Oceniła scenariusz. I to było piękne.

Inni proponowali mi jedną czwartą tego, co Agnieszka. I wyprzedzając pytanie, to też były kobiety. Niestety, same kobiety kobietom często podkładają nogę. Ale żeby było jasne, nie z tego powodu nie doszło do współpracy.

W 2014 r. wśród wszystkich ról z kwestiami mówionymi w filmach kobietom przypadło 30 proc. W produkcjach telewizyjnych - 42 proc. Główne role kobiece w filmach to tylko 12 proc., a na początku XXI wieku było to 16 proc.

WYWIAD

Czytaj także:

- Te statystyki wiele mówią. Ale widzę, że dziś, mimo że kobiety nadal pokazywane są stereotypowo, ta tendencja powoli się zmienia.

Amerykanie wyliczyli, że kobieca statystyka jest lepsza od męskiej w przypadku ról rozbieranych - po prostu reżyserzy i scenarzyści częściej na ekranie rozbierają kobiety. W stu najlepiej zarabiających filmach w 2014 r. aż 26 proc. aktorek występowało nago lub w negliżu - i 9 proc. aktorów.

Spośród 250 najlepiej zarabiających amerykańskich filmów w 2014 r. tylko 7 proc. wyreżyserowały kobiety. 11 proc. napisało scenariusz. Nieco lepiej wypadają producentki - w tej kategorii kobiety stanowią 23 proc. Wśród operatorów panie to ledwie 5 proc.

Współczesny Hollywood jest seksistowski i szowinistyczny. Wypacza obraz kobiet, lansuje XX-wieczny stereotyp kobiecości: seksualność, uroda, bierność, uległość. Kobiety występują tu w dwóch kategoriach: urocze, głupiutkie kociaki oraz brzydkie, mądre, wredne wiedźmy. A w Polsce?

- Od lat walczymy o zmiany! I dostrzegam ostatnio ogromny postęp, jeżeli chodzi o sytuację kobiet w kinie. Nie tylko aktorek, ale też producentek, reżyserek, scenarzystek. Mamy rozkwit udziału kobiet w produkcjach filmowych. W zeszłym roku w Gdyni ról męskich głównych było niewiele, nie było w czym wybierać. A kobiecych ról pierwszo-, drugoplanowych, i to naprawdę mocnych, pełnokrwistych, było bardzo dużo.

Już nie tych wspomagająco-ozdobnych...

- Lata 90. to był rozkwit takich rólek, to był niedobry czas dla aktorek. Kończyłam wtedy studia i czułam, że w scenariuszach, które dostawałam, które czytałam, była kolosalna dysproporcja między udziałem i jakością ról dla mężczyzn i kobiet.

Kobieta do trzydziestki mogła grać głównie ozdobniki. Tzw. piękna laska, jeżeli miała wystarczająco długie nogi i była wystarczająco atrakcyjna, mogła być dziewczyną głównego bohatera. Była filmowana najczęściej w łóżku w objęciach mężczyzny i jej wyzwaniem aktorskim było dobrze wyglądać. A po czterdziestce mogła już zagrać matkę, która żegna syna idącego na wojnę. W tym przypadku kamera podążała za nim, jej zadaniem było zrobić mu kanapkę na drogę.

Teraz to się zmieniło. Obserwuję mnóstwo koleżanek, które startują z karierą po czterdziestce, dostając coraz ciekawsze role.

Sama na początku czerwca skończyłam 50 lat i właśnie teraz mam poczucie coraz większego zawodowego spełnienia. Bardzo lubię swój wiek.

Kobiety odważają się stawać za kamerą. Kiedy ja studiowałam, była jedna dziewczyna na wydziale operatorskim i traktowano ją protekcjonalnie - ot, taki rodzynek, zjawisko przyrodniczo-kulturalne. Głównym argumentem na to, że nie jest to zawód dla kobiet, był ciężar kamery. A teraz w Katowicach czy w Łodzi na którymś roku było na wydziale operatorskim więcej kobiet niż mężczyzn. I to jest również efekt walki kobiet o równe prawa. Kobiety coraz odważniej walczą o swoje marzenia. Ja też jestem odważniejsza niż kiedyś.

"Fuga" to pani scenariusz i pani główna rola.

- Inspiracją była prawdziwa historia, którą zobaczyłam w programie "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie". Potem powstała opowieść o kobiecie, która wraz z utratą pamięci zyskuje siłę. Tę, którą straciła w procesie dobrego wychowania, w procesie kształtowania do życia w społeczeństwie. Ona to zapomniała, straciła, ale w zamian zyskała pierwotną siłę, by walczyć o nową siebie. I to dla mnie jest piękne, że moje pokolenie kobiet jest pierwszym, które zaczyna tak bezwstydnie walczyć o swoje.

Powiedziała pani, że lubi pani swój wiek...

- Lubię siebie teraz. Gram też coraz więcej, coraz ciekawsze role. Rozwijam swoje projekty. Chcę stanąć za kamerą i już w ogóle się tego nie boję.

A czego tu się bać?

- Kiedyś się bałam. Pamiętam, jak siedem lat temu robiliśmy "Posprzątane" z Mariuszem Grzegorzkiem, wtedy już ta reżyseria mi gdzieś kiełkowała w głowie. Zapytałam Mariusza, czy w moim wieku można iść na reżyserię. A Mariusz na to: "A po co ci reżyseria?".

Na początku mnie to zjeżyło: co on sobie wyobraża?! Że ja, kobieta po czterdziestce, nie mogę iść na studia reżyserskie? Nie mogę reżyserować?

"Dlaczego tak mówisz?" - napadłam na niego. Mariusz na to: "Gabrysia! Przecież ty, po tylu latach pracy w teatrze, przed kamerą, wiesz o reżyserii filmowej, teatralnej dużo więcej niż studenci po czterech latach studiów". I zrozumiałam, że ja pracując przecież cały czas się uczę, podglądam pracę innych, rozwijam się. Byłam na dwóch kursach w Szkole Wajdy, sama prowadzę zajęcia z improwizacji ze studentami Szkoły Filmowej. To wspaniali młodzi ludzie, od nich również wiele się można nauczyć.

Teraz przygotowuję się powoli do reżyserii filmu fabularno-dokumentalnego, w którym aktorzy grający w części fabularnej będą również bohaterami części dokumentalnej.

Co to za film?

- O starości. I miłości. Starość mnie fascynuje, a miłość pociąga. W tym filmie dwójka głównych bohaterów ma po 80 lat. Operatorom, którym o tym moim projekcie opowiadam, świecą się oczy. To mi dodaje skrzydeł.

**

Gabriela Muskała ukończyła w 1994 r. wydział aktorski Państwowej Wyższej Szkoły Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. Debiutowała na drugim roku studiów rolą Ani w musicalu "Ania z Zielonego Wzgórza" w łódzkim Teatrze Powszechnym. W tym samym czasie dostała pierwszą nagrodę na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. W Warszawie przez kilka lat związana była z Teatrem Dramatycznym, występowała również w Och-Teatrze i Teatrze Narodowym.

Zagrała główne role w filmach "Królowa aniołów", "Aria diva", "Podróż", "Krzysztof", a także w nagrodzonym na Festiwalu w Wenecji francuskojęzycznym filmie "Cała zima bez ognia" w reżyserii Grzegorza Zglińskiego. Za rolę w ich kolejnym wspólnym filmie "Wymyk" otrzymała nagrodę dla najlepszej aktorki w roli drugoplanowej na Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni (2011).

Jest autorką dwóch sztuk, pisanych wspólnie z siostrą Moniką pod pseudonimem Amanita Muskaria. Ich "Podróż do Buenos Aires. Work in Regress" (2001) to wielokrotnie nagradzany monodram z Gabrielą Muskałą w roli Walerki, pokazywany również na festiwalach za granicą, m.in. w Edynburgu. Premiera ich drugiej sztuki, "Daily Soup" (2007), miała miejsce w Teatrze Narodowym w Warszawie, w 2012 r. sztuka została pokazana w Teatrze Telewizji na Żywo. Sztuki zostały przetłumaczone na angielski, niemiecki, włoski, rumuński i węgierski.

Za scenariusz do "Fugi" nagrodzona w tym roku Orłem w kategorii "Odkrycie roku".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji