Artykuły

Galileusz na Woli

Niebawem w Teatrze Na Woli zostanie wystawiona dość rzadko u nas grywana sztuka Bertolta Brechta, w przekładzie Romana Szydłowskiego, "Życie Galileusza". Rozmawiamy z reżyserem przedstawienia - Ludwikiem Rene.

- Jest Pan znanym i uznanym inscenizatorem oraz reżyserem m. in. właśnie głośnych przedstawień sztuk Bertolta Brechta, którego 80 rocznicę urodzin obchodzimy w tym roku. Jak to się stało, de właśnie tę sztukę reżyseruje Pan gościnne w Teatrze na Woli?

- Od dawna nie zajmowałem się sztukami Brechta, dlatego też z radością przyjąłem propozycję dyrektora Teatru Na Woli Tadeusza Łomnickiego. Cieszę się, że właśnie Tadeusz Łomnicki będzie kreował rolę tytułową, wierzę, że jego temperament aktorski, a także pasja twórcza są tak bliskie charakterowi postaci wielkiego uczonego. Chcielibyśmy, aby każdy widz identyfikował się z losami Galileusza, motywacjami, jakie nim kierują. Powinny być one - dzisiaj szczególnie - bliskie każdemu. Przypomnijmy, że Galileusz, ubogi nauczyciel z Padwy, syn muzyka i kompozytora, genialny matematyk, fizyk i astronom, zaczął interesować się tą ostatnią dziedziną wiedzy pod wpływem dzieła Kopernika "O obrotach ciał niebieskich". Urodził się w 1564 roku, zmarł w 1642 r. Czas jego życia był okresem walki z reformacją, płonęły stosy - nauka musiała się ukrywać.

- Jak pisze Brecht, "Żądza poszukiwań jest nie mniej rozkoszna i władcza niż popęd seksualny i popycha Galileusza w kierunku niebezpiecznych odkryć". Zrobił on właściwy użytek z lunety holenderskiej, którą skierował ku gwiazdom i zobaczył rzeczy dotychczas przez ludzi nie dostrzeżone. Giordano Bruno przeczuwał jedynie obecność zjawisk, które Galileusz, posiadając odpowiednie narzędzie mógł udowodnić.

- Odwołał jednak swoją prawdę...

- Galileusz liczył na zrozumienie ze strony matematyków i astronomów duchownych. Zawiódł się. Względy polityczne zmusiły bowiem władze kościelne do wywarcia presji na uczonego z Padwy.

- Motywy jego postępku nie są jasne do końca. Galileusz pracował niemal do samej śmierci, nawet wtedy, kiedy został skazany przez Inkwizycję na przebywanie w odosobnieniu. To właśnie wtedy potajemnie napisał słynne dzieło o dwóch systemach wszechświata, które dzięki uczniom Galileusza przedostało się za granicę i tam zostało wydrukowane. Jego walka z przeciwnościami losu o prawdę, której podwaliny dał Kopernik, jest nam dziś szczególnie bliska. Myślę tak że jakże aktualnym probiernia odpowiedzialności naukowców...

Decyzje Galileusza naukowca i Galileusza człowieka, byłyby swego rodzaju zdradą. Wydawać się jednak może, że odwołał on swoją naukę, aby móc w skrytości pracować dalej. A może odwołał ją tylko ze strachu? Nie wiadomo, czy można domagać się potępienia Galileusza, czy też jego apoteozy. Pytanie to stawiam przed widzem. Sztuka Brechta ma charakter współczesnego moralitetu. Inscenizacja zmierza właśnie ku przeniesieniu spraw x XVII wieku do problemów dnia dzisiejszego. W tym celu została wprowadzona postać "chóru", w stroju współczesnego naukowca, który komentuje i współczuje.

- Czas zapytać Pana o obsadę?

- O wykonawcy roli głównej już powiedziałem. W przedstawieniu biorą udział m. in. Eugenia[Maria przyp.red] Homerska, Dorota Stalińska, Halina Łabonarska. Eugeniusz Robaczewski, Henryk Bista, Grzegorz Wons, Marian Rułka, Kołbasiuk, Sylwester Pawłowski. W spektaklu Brechta bierze udział niemal cały zespół Teatru Na Woli, Jest on w większości bardzo młody i utalentowany, z którym naprawdę doskonale mi się współpracuje.

- Czy kameralność teatru nie stawia pewnych szczególnych wymagań inscenizatorowi?

- Trzeba rzeczywiście maksymalnie wykorzystać wszystkie warunki tej małej sceny, w czym jest mi bardzo pomocny młody scenograf Wojciech Zembrzuski. Chciałbym stworzyć spektakl, którego "teatralność" polegałaby na uwypukleniu efektu wyobcowania - to taki typowo brechtowski termin. Wiąże się to również z kondensacją tekstu | całego "dziania się" na scenie. Są tu bardzo ważne dla spektaklu kontrastowe zbitki, co znakomicie ilustruje muzyka.

- Jest Pan reżyserem, który przywiązuje dużą wagę do oprawy muzycznej swoich spektakli. Któryś i krytyków określił to słowami: "Elementy wizualne i muzyczne pomyślane jako kontrapunkt dla myśli zawartej w tekście". Czy będzie tak i w "Życiu Galileusza"?

- Szczęśliwie się dla nas złożyło, że napisania muzyki podjął się Tadeusz Baird, Znakomity twórca skomponował świetną balladę w style plebejskim i renesansową muzykę dworską.

Dziękujemy za rozmowę.Rozmawiała EWA SOLIŃSKA

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji