Artykuły

Ardeński Las w Szekspirowskim

"Jak wam się podoba" Williama Szekspira w reż. Krystyny Jandy Teatru Wybrzeże w Gdańsku w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim. Pisze Katarzyna Fryc w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

"Jak wam się podoba" Williama Szekspira w reżyserii Krystyny Jandy ma szansę stać się kolejnym wakacyjnym hitem Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego. Choć nadmierną ckliwość tekstu dobrze byłoby pokazać z większym przymrużeniem oka.

Szekspirowską komedię "Jak wam się podoba" w przekładzie Stanisława Barańczaka trudno dziś czytać jeden do jednego, bez wzięcia jej w nawias. Bukoliczną historię o księżniczkach wygnanych z dworu przez złego wuja i ojca, które znajdują schronienie w Lesie Ardeńskim, a tam zażywają szczęścia wśród wieśniaków i pasterzy, trudno dziś traktować choćby trochę serio. Zwłaszcza że jedyną zasadą, jaka rządzi przedstawionym światem, jest "deus ex machina" - nagłe i kompletnie nielogiczne zwroty akcji. A tych jest całe mnóstwo: przypadkowe spotkanie pary zakochanych w środku lasu, nagłe nawrócenie złego księcia na dobrą stronę mocy czy Orlando (Piotr Biedroń), który nie rozpoznaje ukochanej Rozalindy (Magdalena Gorzelańczyk) w młodym chłopcu udającym Rozalindę. Wreszcie cudowne rozwiązanie wszystkich problemów w finale sztuki.

W czasach Szekspira tekst komedii miał się po prostu widzom podobać - pewnie stąd jego tytuł. W XXI w. ładunek ckliwego melodramatyzmu nawet dla najzagorzalszych miłośników Szekspirowskich komedii jest trudny do zniesienia. Bez wzięcia tekstu w nawias, znalezienia na niego dowcipnego pomysłu, może być ciężkostrawny.

Kluczowa Rozalinda

Krystyna Janda - reżyserka spektaklu, który jest produkcją Teatru Wybrzeże gościnnie wystawianą na deskach Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego - puszcza tu i ówdzie oko do publiczności, a także pozwala aktorom przez całe partie tekstu nie opuszczać patetycznych wyżyn (choć w kwestii emisji głosu może to i dobrze, bo w galeriach Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego jest problem z akustyką i nie wszystko dociera do uszu widowni).

Kluczowa dla sztuki postać księżniczki Rozalindy w interpretacji Magdaleny Gorzelańczyk jest zbudowana na nadekspresji: czy cierpi, czy kocha, czy jest sobą lub udaje młodzieńca, targają nią ekstremalne stany emocjonalne. Ciekawie się to ogląda, ale z czasem zaczyna brakować nieco subtelniejszych odcieni uczuć. Piotr Biedroń w roli nieprzytomnie w niej zakochanego Orlanda ma w sobie może mniej żaru, ale za to więcej dyskretnie odsłanianego dystansu do roli kochanka. Ciekawą, mocno współczesną rolę Celii - kuzynki i przyjaciółki Rozalindy, a zarazem towarzyszki jej wygnania - stworzyła Agata Woźnicka, dowcipnie partnerując parze zakochanych.

Zabrakło pomysłu na postać pasterki Febe, granej przez Katarzynę Dałek, której rola w zasadzie sprowadza się do histerycznego chichotu. Mało do zagrania miał także uwielbiany przez publiczność Marcin Miodek.

Znakomite kostiumy

Dzięki znakomitemu kostiumowi i pewnej scenicznej nonszalancji Michał Jaros świetnie sprawdził się w roli dworskiego błazna, który w bukolicznej scenerii odnajduje szansę dla siebie. Zresztą kostiumy zaprojektowane przez Dorotę Roqueplo są wielką ozdobą tego przedstawienia, dodają mu urody i lekkości.

Z kolei minimalistyczna scenografia Magdaleny Gajewskiej sprowadza się do pochyłej platformy, która pełni rolę sceny, i wielkiego ekranu do projekcji umieszczonego w tle. Innych elementów scenografii nie ma, rekwizytów jest zaledwie parę, więc uwaga widowni skupiona jest wyłącznie na aktorach. I ilustracyjnej muzyce Mateusza Dębskiego, która wzbogacona udanymi partiami gitarowymi niesie tę opowieść.

***

Premiera 28 czerwca, kolejne spektakle: 4, 5 lipca godz. 18; 6, 7 lipca godz. 16.30; 11, 12 lipca godz. 18. Bilety w cenie 30-60 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji