Artykuły

Jeszcze Polski we Wrocławiu nie zginął!

"Leśni. Apokryf" Agnieszki Wolny-Hamkało wg Tadeusza Różewicza w reż. Marty Streker w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.

"Leśni. Apokryf" w reżyserii Marty Streker w Teatrze Polskim we Wrocławiu to rzecz o rozpadzie więzi społecznych, przemocy i pogardzie. Tekst spektaklu inspirowany "Do piachu", a także opowiadaniami okupacyjnymi Różewicza, napisała Agnieszka Wolny-Hamkało.

"Leśni. Apokryf" w reżyserii Marty Streker to pierwszy spektakl pokazany na jednej z najlepszych niegdyś polskich scen po usunięciu dyrektora Cezarego Morawskiego.

Popierany z początku pospołu przez lokalnych samorządowców i PiS-owskie Ministerstwo Kultury Morawski obrócił świetny Teatr Polski we Wrocławiu w ruinę. Mimo nieustających protestów środowiska został odwołany dopiero, gdy kontrola NIK wykazała, że podpisywał w imieniu teatru z reprezentującą jego samego agencją artystyczną umowy na horrendalne kwoty.

Nowe otwarcie Polskiego

Tymczasowy szef sceny Krzysztof Kopka i młoda reżyserka Marta Streker na nowe otwarcie Polskiego postawili sobie ambitne zadanie. Początkowo chcieli wystawić "Do piachu" Tadeusza Różewicza. Tę sztukę o degrengoladzie polskiej partyzantki z czasów II wojny światowej, zbrodni na ludności cywilnej, wojennym okrucieństwie i bezsensie wystawiono jedynie trzy razy w historii polskiego teatru.

Tadeusz Łomnicki wyreżyserował prapremierę w 1979 r., później, w 1990 r., u progu III RP, głośny spektakl Teatru Telewizji zrobił Kazimierz Kutz. Protestował wtedy m.in. świeżo powstały Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, szczególna organizacja, od początku przyjmująca ludzi dużo młodszych niż ci, którzy mieli jakiekolwiek szanse faktycznie być w partyzantce. Kierował nim w swoim czasie ultraprawicowy polityk Artur Zawisza (rocznik 1969), dziś szefuje Związkowi Karol Wołek, lat 33.

W 2003 r. powstał jeszcze spektakl Janusza Opryńskiego w alternatywnym Teatrze Prowizorium z Lublina.

Sam Różewicz, a po jego śmierci spadkobiercy, odmawiał praw do tekstu. Nie dostała ich, choć długo o to zabiegała, również Marta Streker. Wrocławska poetka Agnieszka Wolny-Hamkało napisała więc do spektaklu tekst inspirowany "Do piachu", a także opowiadaniami okupacyjnymi Różewicza.

Apokryficzność "Leśnych" polega na zazębieniu tekstu w podobnym świecie i tonie. To jednak inni bohaterowie, nieco inne losy, zupełnie inaczej rozłożone akcenty i inaczej prowadzona dramaturgia; brak przede wszystkim głównego wątku fabularnego - "zbrodni i kary" - z którego zostaje ledwo wzmianka.

Inaczej niż w "Do piachu", gdzie polityczne podziały i poglądy żołnierzy były jednym z tematów dramatu, tutaj nie wiadomo za bardzo, kto po której jest stronie polsko-polskiego konfliktu i jaki światopogląd wyznaje. Istotniejsze niż wojna są tu degradacja, poniżenie i wzajemna podejrzliwość, agresja, wyrzucana z siebie przez mężczyzn zaciekle trzepoczących biało-czerwonymi flagami. Rzecz o rozpadzie więzi społecznych, przemocy i pogardzie.

W Polskim wojna domowa trwa

Została różewiczowska atmosfera - połączenie przenikliwej ironii z dosadnością i poetycką wyobraźnią. Choć był to dopiero pokaz przedpremierowy, już wyłaniają się świetne role Tomasza Lulka, Dariusza Maja czy Igora Kujawskiego.

Wyróżnia się też Michał Opaliński jako nieskazitelny, pedantyczny Ułan. Wjeżdża na scenę w wielkiej muzealnej gablocie, przezroczystymi ścianami oddzielającej go od brudu rzeczywistości. Nie jest raczej "endecko-ozonowym nasieniem", jak jego kolegę z "Do piachu" określał dowódca, nie mówi antysemickim bełkotem. Tu akurat Wolny-Hamkało odchodzi od różewiczowskiej inspiracji dość daleko. Reprezentuje groteskowy, ale jednak dość szlachetnie pojęty konserwatyzm, a przede wszystkim hierarchiczność. U Różewicza Ułan był niemal faszystą; tutaj mógłby być raczej oderwanym od rzeczywistości przedstawicielem elity, który jednak ma jakąś swoją rację.

"Co jest złego w tym, że mam czyste buty?" - pyta złośliwie Ułan, odgryzając się dziarskiej męskiej wspólnocie, jak twierdzi, przezywającej go "Laleczka". W gniewnej tyradzie rzuca, że chodziło mu o inny zespół, inną walkę, inną sprawę.

Opaliński, zaangażowany w protesty przeciw Morawskiemu, zwolniony przez niego dyscyplinarnie i przywrócony do pracy przez sąd, stanął pierwszy raz od tamtego czasu na scenie macierzystego teatru. W Polskim we Wrocławiu ciągle trwa swoista wojna domowa. Część ekipy teatru po prostu sabotowała pracę nad spektaklem Streker. Wstrzymany jest konkurs na następcę Morawskiego.

Oficjalna premiera "Leśnych" ma się odbyć jesienią. Kto wtedy będzie dyrektorem Teatru Polskiego we Wrocławiu, nie wiadomo. Jaka będzie przyszłość tej sceny i tego zespołu artystycznego, na te pytania też nie ma odpowiedzi. Ale przynajmniej na chwilę zobaczyliśmy Polski w dawnej formie. Może jeszcze da się to miejsce uratować.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji