Artykuły

Wyspiański ilustrowany Breughlem

"Sędziów" i "Klątwę" w Teatrze na Woli wyreżyserował (jako dyplom reżyserski pod opieką artystyczną Tadeusza Łomnickiego) absolwent warszawskiej PWST - Waldemar Matuszewski. Poprzednio, po raz pierwszy, oba te dramaty połączył w jednym przedstawieniu, w Starym Teatrze, Konrad Swinarski.

Młody reżyser śmiało skorzystał z doświadczeń i przemyśleń interpretacyjnych Swinarskiego, ale też stworzył przedstawienie oryginalne w formie i wyrazie artystycznym. Tak jak Konrad Swinarski etyczną wymowę "Sędziów" odczytał poprzez "Klątwę" i zbudował przedstawienie na idei, mówiącej o poczuciu indywidualnej odpowiedzialności za popełnione czyny, odpowiedzialności, która konkretyzuje się w świadomości dopiero w społecznym kontekście życia człowieka.

O ile jednak u Swinarskiego zbiorowość wiejska, podniesiona do rangi samoistnego bohatera w naturalistyczny sposób tworzyła obraz wsi; była tłem i środowiskiem, z którego wywodzili się bohaterowie dramatu, o tyle u Matuszewskiego zbiorowość wiejska, pełniąc rolę raczej symboliczną, jest jakby obok uwikłanych we własne losy bohaterów. Miejscami nawet | wejścia na scenę wiejskiej i procesji pobrzmiewają przykrym dysonansem. I nie dlatego, iż gromada ta jest uformowana podług mających inne, kulturowe i filozoficzne, znaczenie źródeł, niż te, z których sięgał i które wpisał Wyspiański w swe dramaty galicyjskie.

Komponując obrazy zbiorowe, w których obrzędy pogańskie przenikają się r kultami religii nowożytnej, Matuszewski zainspirował się malarstwem Breughla. Ta zależność jest wyraźna. Nie tylko łatwo rozpoznawalne są same wizerunki breughlowskich postaci - naznaczonych jaskrawą brzydotą, kalekich, o charakterystycznym ruchu, ale całe sceny z obrazów malarza; przejście wieśniaków przez scenę jawi się jak pochód "Ślepców", którym towarzyszy "Taniec chłopski", w trakcie przedstawienia zmieniający się w "Niesienie krzyża". Nie tyle więc mam za złe Matuszewskiemu, że wprowadził tę rozpasaną, zdeformowaną w nędzy, gromadę, ale że nadużył efektu scen zbiorowych, że kilkakrotnym pochodem przez plan gry, rozbił misterną, budowaną na logice postępujących po sobie wydarzeń i na stopniowym nastroju kompozycję dramaturgiczną "Sędziów". Również ze względu na grę aktorów, "Sędziów" należy ocenić niżej niż drugą część przedstawienia. Choć przecież takie role jak bardzo trudna, a tu grana wręcz bezbłędnie, postać Joasa Joanny Żółkowskiej czy - Samuela Mieczysława Voita zapiszą się w historii scenicznej dramatu.

"Klątwa", w którą płynnie (bez przerwy) przechodzą "Sędziowie" jest z pewnością staranniej przez reżysera przemyślana, bardziej spójna wewnętrznie. Każda postać w tej części przedstawienia ma swoją wagę, nie tylko wyznaczoną sensem interpretacji całego dramatu, ale i siłą wyrazu aktorskiego.

Halina Łabonarska w roli Młodej (w I części Jewdocha), której hardość w pierwszych scenach stopniowo ustępuje obezwładniającemu poczuciu winy i potrzebie oczyszczenia przez poświęcenie, silniejszej od strachu; Barbara Rachwalska jako Matka - postać rozdarta pomiędzy surowością swych zasad, a rodzicielską miłością; Jerzy Janeczek jako Ksiądz (poprzednio Natan) bezsilny wobec splotu okoliczności - stworzyli postacie bogate w różnorodność tłumionych i wyzwalających się ludzkich uczuć. W pełni docenić również należy pozostałych aktorów: Ewę Serwę, Józefa Fryźlewicza, Grzegorza Wonsa...

I jeśli wspólnym komplementem można podsumować obie części przedstawienia - to będzie nim stwierdzenie o czystej, wydobywającej pełnię znaczeń poetyckiego dialogu Wyspiańskiego, interpretacji aktorskiej A ten walor przedstawienia nie jest bez znaczenia przy ocenie pierwszych kroków w zawodzie, adepta reżyserii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji