Artykuły

Wyjść z szafy do szuflady?

"O mężnym Pietrku i sierotce Marysi. Bajka dla dorosłych" Jolanty Janiczak w reż. Wiktora Rubina z Teatru Polskiego w Poznaniu na XVIII Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy. Pisze Anita Nowak.

Przedstawienie Teatru Polskiego z Poznania "O mądrym Pietrku i sierotce Marysi" to głównie wyobrażenia i domysły Jolanty Janiczak na temat intymnego życia Marii Konopnickiej po jej odejściu od męża. Zastanowienie budzi w jakim celu wpisano w spektakl o poetce serię wulgarnych obrazów i scenek, powkładano w usta otaczających ją postaci stek obscenicznych monologów? Nawet jeśli to miałoby tylko obrazować domysły innych na temat życia erotycznego Konopnickiej i Dulębianki?

Czy nie jest to przypadkiem pakowanie się w zabłoconych butach w czyjąś prywatność? Czy osoba publiczna nie ma prawa do prywatności? Skąd pani Janiczak wie czy Konopnicka życzyłaby sobie takiego coming outu? I czy na pewno wydobywa na światło dzienne prawdę?

Czemu ten spektakl ma w ogóle służyć? Walce o akceptację i aprobatę ogółu dla innych orientacji seksualnych? Tak to nie działa. Nietolerancyjną część społeczeństwa takie posunięcia jeszcze bardziej drażnią i budzą jeszcze większą niechęć. Podobnie jak tęczowe parady i homo enklawy. Przecież to są tacy sami ludzie, jak wszyscy, dlaczego więc cały świat ma oglądać ich intymne życie w świetle reflektorów? Oczywiście, są wśród nich i tacy, którzy chcą tą odmiennością epatować. Ale czy akurat Konopnicka do nich należała? Zwracała uwagę ogółu talentem. Nie musiała uchylać kotar alkowy.

A zresztą jako kobieta, która przeżyła osiem ciąż i porodów, miała pełne prawo do unikania mężczyzn. Zaprzyjaźniła się z osobą, która wyglądem wcale nie przypominała kobiety, można zatem przypuszczać, że autorka "Roty" lesbijką w ogóle nie była, a szukała tylko ciepła i bliskości nie pociągających za sobą konsekwencji w postaci kolejnych ciąż. Nic nie jest czarne ani białe. Nie powinno się ludzi szufladkować według własnych wyobrażeń czy domysłów. Zwłaszcza po ich śmierci, kiedy nie mogą już niczego wyjaśniać ani zaprotestować.

A jeśli o sam spektakl chodzi, to z wyjątkiem filmu wprowadzającego w temat, trochę niestarannie zrealizowanego a pokazanego, zapewne gwoli przydania sytuacji naturalności i zasugerowania wiarygodności późniejszych scenicznych zdarzeń, to cała reszta została przez Wiktora Rubina skomponowana bardzo ciekawie. Świetnie do tych fantazji dramaturżki przystają - surrealistyczna, utrzymana w witkacowskim nieco klimacie konwencja i umowność scenicznych działań. W ciekawym stylu jawi się też zaprojektowana przez Rubina scenografia, a tu zwłaszcza piękna wizualnie symboliczna szafa, cokoły, na które wspinała się poetka, no i słomiany orzeł, znak chłopskiej Polski, którą opisywała. A także rewelacyjne kostiumy Hanny Maciąg.

W gruncie rzeczy zgrabny spektakl. Przez osoby zainteresowane oryginalną formą w teatrze na pewno wart obejrzenia. Pod warunkiem jednak, że nie potraktują zawartych w jego sferze fabularnej sensacji nazbyt serio.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji