Artykuły

Poznań. Artyści i naukowcy bronią skłotu Rozbrat

- Nie możemy stać obojętnie, gdy ważą się losy tego miejsca - piszą o Rozbracie wybitni naukowcy, artyści i politycy z całej Polski. Ich list otwarty, w którym upominają się o przyszłość tego miejsca, trafił właśnie do prezydenta Jacka Jaśkowiaka.

Skłot Rozbrat powstał 25 lat temu w baraku po upadłej hurtowni przy ul. Pułaskiego. Siedziba Federacji Anarchistycznej przez ćwierć wieku stała się ważnym centrum społeczno-kulturalnym. Stąd wywodzą się m.in. Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów i Ogólnopolski Związek Zawodowy Inicjatywa Pracownicza.

Jak pisaliśmy już kilkukrotnie - komornik chce zlicytować działkę przy ul. Pułaskiego. Kiedyś zajmowała ją firma, po której zostały niespłacone kredyty w banku. Data licytacji nie została jeszcze wyznaczona. "Nie wykluczamy, że jest to efekt naszych nacisków i poparcia, jakie otrzymujemy z całej Polski i świata" - piszą członkowie i członkinie Kolektywu Rozbrat.

Miasto wciąż nie potrafi zająć stanowiska

List otwarty w obronie Rozbratu przesłali właśnie prezydentowi Jackowi Jaśkowiakowi artyści, naukowcy i politycy z całej Polski. Są w nim tak znane postacie i autorytety jak Agnieszka Holland, Kinga Dunin, prof. Maria Janion, Zbigniew Libera, Beata i Tomasz Polakowie czy Adrian Zandberg.

- Na początku lat dziewięćdziesiątych wydawało się, że cała Polska z radością wita ponowne nadejście kapitalizmu - piszą. - Gdy ustrojowa transformacja przekształcała rzesze ludzi w bierne tryby neoliberalnej maszyny, a własność prywatna wracała na pozycję wartości absolutnej, grunty i nieruchomości zmieniały właścicieli często bez żadnego kontaktu z przepisami prawa. Prywatyzacja wydawała się wówczas jedyną drogą, którą podążać miał zgodnie cały kraj. Cały? Nie cały. W 1994 roku w Poznaniu grupa aktywistek i aktywistów postanowiła przenieść swoją działalność społeczną, kulturalną i polityczną na teren zdewastowanego nieużytku, gdzie znajdowało się skupisko porzuconych i zaniedbanych, parterowych budynków. O ten właśnie ożywiony i odnowiony społeczną działalnością teren od 5 lat toczy się proces sądowy dotyczący zasiedzenia nieruchomości przez osoby z kolektywu Rozbrat. W procesie tym odsłaniają się perfidia i absurd kafkowskich procesów prywatyzacji. Choć wielokrotnie wykazano już indolencję władz miejskich i pazerność biznesu, sąd wciąż nie może zdecydować, miasto nie potrafi zająć rozsądnego stanowiska, a biznes - odpuścić swoich pazernych roszczeń - podkreślają twórcy listu.

Postawiono nas w roli biernych widzów i widzek

Obrońcy Rozbratu przypominają, że to właśnie w tym miejscu przez ostatnie ćwierć wieku zorganizowano ponad tysiąc wydarzeń kulturalnych, politycznych, popularyzatorsko-naukowych i społecznych, w tym: kilkaset koncertów, kilkadziesiąt wystaw, niezliczone spotkania, dyskusje, wykłady, kursy języka i prelekcje. Od lat miejsce to stanowi bijące serce kulturalnego życia nie tylko Poznania, ale i Polski.

- Postawiono nas w roli biernych widzów i widzek prawdziwego teatru absurdu, w którym osoby działające na rzecz kultury niezależnej, sztuki, najbardziej poszkodowanych grup społecznych, ekologii, kobiet i mniejszości, feminizmu i ofiar bezdomności, są wyrzucane na bruk, ponieważ biznes nie ma sumienia, a miasto - cywilnej odwagi - czytamy w liście. - Jeśli mówimy o prawie do miasta, musimy też działać na rzecz jego realizacji. Inaczej nasze naukowe i artystyczne fascynacje nie będą miały pokrycia - podkreślają obrońcy poznańskiego skłotu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji