Artykuły

Kraków. Prezydent Majchrowski chce zawieszenia dyrektora S.

Prezydent Jacek Majchrowski wysłał do prokuratury pismo, w którym prosi o zawieszenie Henryka S. w funkcji dyrektora Bagateli. Sprawę molestowania i mobbingowania pracownic ma na wniosek magistratu zbadać też Państwowa Inspekcja Pracy. "Stanowczo zaprzeczam zarzutom" - napisał dyrektor w oświadczeniu.

- Czujemy się zostawione same sobie. Ponieważ dyrektor S. wciąż chodzi do pracy, mamy poczucie, że dostał przyzwolenie na zarządzanie swoimi ofiarami - mówi jedna z kobiet, które oskarżają dyrektora Teatru Bagatela o trwające latami molestowanie i mobbingowanie.

W tej grupie jest dziewięć pokrzywdzonych. To one podpisały pismo, w którym oficjalnie informują prezydenta Majchrowskiego (Bagatela jest miejskim teatrem) o tym, co działo się w teatrze.

Prezydent, prokuratura i PIP

Pokrzywdzone kobiety spotkały się z prezydentem pod koniec października. Poproszono je o napisanie oficjalnej skargi, ale choć Majchrowski przyjął ją i obiecał kobietom pomoc, nie zawiesił S. na stanowisku dyrektora. Jak tłumaczyła rzeczniczka prezydenta Monika Chylaszek, procedury nie pozwalają pracodawcy - dopóki nie ma ma formalnych rozstrzygnięć - zawiesić czy odwołać pracownika oskarżanego o molestowanie i mobbing. Zarzuty uznano jednak za tak poważne, że sprawę skierowano do prokuratury 4 listopada.

- Rozumiemy sytuację pracownic Bagateli. Dlatego prezydent poprosi prokuraturę, która bada sprawę, o zawieszenie dyrektora do czasu wyjaśnienia sprawy. To dlatego, że prokuratura ma takie możliwości prawne - tłumaczy Chylaszek. Pismo w tej sprawie wkrótce wyjdzie z urzędu.

Magistrat zawiadomił też Państwową Inspekcję Pracy o zarzutach pracownic Bagateli.

Kobiety pod opieką psychoterapeuty

Kobiety, które oskarżają S., mają jednak podejrzenia, że w magistracie dyrektor Bagateli poznał ich nazwiska. W wypowiedzi dla TVN-u Monika Chylaszek tłumaczyła, że ponieważ zarzuty dotyczyły relacji interpersonalnych, dyrektor Bagateli musiał wiedzieć, o kogo chodzi. "Wyborczej" tłumaczyła, że szef teatru znał już nazwiska kobiet przed spotkaniem.

- Efekt jest taki, że zaraz po spotkaniu z prezydentem zaczęłyśmy dostawać telefony i wezwania do gabinetu dyrektora - opowiada jedna z pracownic Bagateli.

Prawnik (chce pozostać anonimowy ze względu na zaangażowanie w sprawę): - Ujawnienie nazwisk domniemanemu sprawcy to jest jednak nieetyczne zachowanie. Na dodatek utrudnia sprawę śledczym.

Pokrzywdzone kobiety mają też żal do miasta, że nie ma żadnych procedur na wypadek zgłoszenia molestowania. - Nie dostałyśmy żadnej ochrony prawnej. Same musiałyśmy znaleźć prawnika. Podobnie z opieką psychologiczną. O terapeutkę też wystarałyśmy się same. A przecież my także jesteśmy pracownicami miasta - mówi jedna z kobiet.

Dyrektor: "Stanowczo zaprzeczam zarzutom"

W środę dyrektor Henryk Jacek S. przekazał mediom oświadczenie: "Stanowczo zaprzeczam zarzutom zawartym w piśmie skierowanym do p. prezydenta Krakowa przez kilka kobiet pracujących w Teatrze Bagatela. Nigdy nie molestowałem seksualnie pracownic ani kobiet współpracujących z Teatrem, a także nie dopuszczałem się mobbingu. Jestem w trakcie przygotowania odpowiedzi na zarzuty, które złożę na ręce prezydenta miasta. Myślę, że złożone pismo jest jedynie narzędziem do uzyskania przez niektóre z podpisanych pod nim osób znacznie dalej idących celów. Mam poczucie wielkiej niezasłużonej krzywdy, którą wyrządzono mnie i mojej Żonie. Będę bronić swojego dobrego imienia i swojej niewinności".

W piątek dyrektor S. spotka się w tej sprawie z prezydentem Majchrowskim.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji