Artykuły

Białystok. Samobójca ma swoje pięć minut

Szary człowiek ma dość, zapowiada samobójstwo. I oto zaczyna się nim interesować rosyjska elita intelektualna. Co z tego wyniknie?... W sobotę (16 listopada) o godz. 19 w Teatrze Dramatycznym opowie o tym "Samobójca" Nikołaja Erdmana. - Tekst napisany blisko sto lat temu jest boleśnie aktualny - mówi Katarzyna Deszcz. Premiera sztuki w jej reżyserii uświetni obchodzony właśnie jubileusz 75-lecia Teatru Dramatycznego.

Tragikomiczna sztuka z 1928 roku współscenarzysty najsłynniejszych radzieckich komedii filmowych: "Świat się śmieje" i "Wołga, Wołga" opowiada o kryzysie, jakie przeżywało rosyjskie społeczeństwo w czasach narodzin totalitaryzmu.

Każdy za czymś tęskni

- Przez wiele lat dramat nigdzie nie był wystawiany, bo Stalin zakazał tego tekstu, w Polsce pierwsza wersja była napisana w roku 1930. Ale dopiero pod koniec lat 70. XX wieku po raz pierwszy tekst Erdmana ujrzał deski sceny. W Związku Radzieckim jeszcze później. Mija prawie 100 lat od jego powstania, tymczasem okazuje nieprawdopodobnie uniwersalny - mówi reżyserka. - Jest niezwykle wielowymiarowy, prezentuje istną galerię postaci, które żyją w okresie przemian systemowych. Nie mogą się pogodzić ze zmianami, tęsknią za dawnymi czasami, nowe ich przerastają, nie mogą się z nimi oswoić, ale i tak są zrównani przez walec historii i nowego systemu. Jest tu mnóstwo bohaterów, każdy niesie ze sobą inny pierwiastek tego, co w życiu stracił, za czym tęskni. Jednocześnie każdy ma inny cel niż pozostali, w związku z czym wszyscy bardzo mocno ze sobą konkurują.

Jak mówi Katarzyna Deszcz - tekst dla zespołu teatru stanowi olbrzymie wyzwanie również pod względem emocjonalnym.

- Próbujemy pokazać, że ta rzeczywistość jest ze skrzywionej perspektywy. Tak jak czasy, jak historia, tak ludzie nigdy nie są czarno-biali, mają wiele odcieni. Emocje ludzkie zawsze są takie same. Czasy się zmieniają, systemy się zmieniają, a ludzie jako ludzie zawsze są tacy sami. Słowem: prezentujemy ogrom tematów: od portretów psychologicznych, ludzkich małości, zazdrości, awantur, chorych ambicji - po krytykę systemu totalitarnego. To obszar niemały do spenetrowania w jednym spektaklu - mówi reżyserka.

Śmierć dla powodu

Tytułowy "samobójca" to Siemion Siemionowicz Podsiekalnikow - sfrustrowany bezrobotny mężczyzna, biedujący z rodziną. Traci motywację do życia, coraz częściej mówi o samobójstwie. Wieść o tym dociera do przedstawicieli intelektualnej elity, z którymi na co dzień nie miał do czynienia. I nagle jego życie się zmienia - Siemion ma swoje pięć minut. Każdy zaczyna go przekonywać, by swoje samobójstwo zadedykował jego idei. By swoje życie poświęcił dla jakiegoś konkretnego celu.

W tytułowej roli zobaczymy Marka Cichuckiego.

- Wszystko tu jest bardzo pogmatwane, bardzo rosyjskie, wszystko w jednym kotle, groch z kapustą. Mój bohater to człowiek, który ma pomóc społeczeństwu poprzez to, że coś odkupi. Rzecz jednak w tym, że powinien mieć do tego jakieś głębsze predyspozycje albo chociaż chęć - mówi aktor. Podkreśla, że w pracy nad "Samobójcą" najbardziej cieszy go możliwość spotkania się ze wszystkimi kolegami na jednej scenie. W spektaklu rzeczywiście zobaczymy niemal cały zespół Dramatycznego.

Wszystko ulega spsieniu

Żonę Podsiekalnikowa zagra Katarzyna Siergiej.

- Kobiety mało mogą w tym świecie oficjalnie. I dlatego używają wszelkich innych możliwych sposobów, by uczynić to życie nieco bardziej znośnym. Moja postać to chyba jedyna postać w całym dramacie, która niesie jakąkolwiek nadzieję. Pokazuje, że chcemy żyć normalnie, godnie. Co okazuje się niemożliwe, poprzez czasy, w jakich żyjemy, poprzez ludzi, jakich spotykamy, poprzez właśnie to rosyjskie zagmatwanie. Wszystko to miesza się w naszym spektaklu, po czym doprowadza w końcu do sytuacji niemożliwej - mówi aktorka.

- Bardzo mocna jest postać Aristarcha Dominikowicza Grand-Skubika, granego przez Krzysztofa Ławniczaka, który przeprowadza przez spektakl tezę, że inteligencja przestała być tą częścią narodu, która nadaje ton, która i z różnych powodów odpuściła. W efekcie wszystko ulega jakiejś unifikacji, spsieniu, zszarzeniu - dodaje reżyserka.

Minimalizm wnętrza

Scenografię, kostiumy i wizualizacje przygotował Andrzej Sadowski. W elementach scenografii widać surowość, połamane linie, monochromatyczność, pewien rodzaj napięcia. Już na pierwszy rzut oka scenografia wydaje się być znakiem, oddzielnym bohaterem.

- Podczas jej tworzenia inspiracją dla mnie była rosyjska awangarda, stąd są tu odwołania do konstruktywizmu i suprematyzmu. Istotne są też jej minimalizm i mobilność. Scenografia w zależności od scen będzie przemieszczała się po scenie - mówi Sadowski.

Jubileusz

Premiera spektaklu "Samobójca" uświetnia przypadający w tym roku jubileusz 75-lecia Teatru Dramatycznego. Z tej okazji w sobotę w teatrze, na godzinę przed premierą odbędzie się uroczysta gala (godz. 18), po niej zacznie się spektakl (godz. 19).

- Jubileusz 75-lecia obchodzony jest na pamiątkę pierwszej powojennej premiery. 15 września 1944 widzowie mogli obejrzeć spektakl "Uciekła mi przepióreczka" w reżyserii Gustawy Błońskiej. Było to pierwsze wydarzenie w ówczesnym Teatrze Wojewódzkim w Białymstoku, którym kierował Marian Meller. W tym czasie na naszych scenach zagrały setki aktorów, przedstawienia tworzyli artyści nie tylko z Polski, ale i ze świata. Łącznie w ciągu 75 lat powstało ponad 670 spektakli - mówi Piotr Półtorak, dyrektor Teatru Dramatycznego.

Historia Teatru Dramatycznego sięga okresu przedwojennego. Plany budowy Domu Ludowego narodziły się tuż po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Pierwsza premiera w wybudowanym Teatrze Miejskim im. Marszałka Józefa Piłsudskiego odbyła się w grudniu 1938 roku - przypomina Martyna Zaniewska, kierownik Działu Promocji Teatru Dramatycznego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji