Artykuły

Paderewski na Broadwayu. To może być albo wielki sukces, albo wielka wtopa

Amerykanie robią musical o słynnym polskim pianiście, przyjacielu prezydentów USA. To może być albo wielki sukces, albo wielka wtopa - pisze Anna S. Dębowska w Gazecie Wyborczej.

Deszczowy dzień w Nowym Jorku. Jest mokro i zimno, ale miasto nie odpuszcza, żyje pełną parą.

Wchodzę do Baryshnikov Arts Center położonego na środkowym Manhattanie i mieszczącego fundację sławnego rosyjskiego tancerza, a także cenioną salę koncertową DiMenna Center i studio nagraniowe.

Trwa nagranie pierwszego aktu musicalu "Virtuoso". Przy fortepianie siedzi Julianne Merrill, dyrygentka zajmująca się na Broadwayu przygotowywaniem przedstawień. Przy mikrofonach stoją aktorzy i śpiewacy broadwayowscy, którzy na potrzeby nagrania wykreują postaci, które wywarły największy wpływ na życie Ignacego Jana Paderewskiego (Conor Ryan): jest więc jego żona Helena Górska śpiewana przez młodą i piękną Gerianne Perez, nowe odkrycie Broadwayu, Charles Tretbar, jego amerykański menedżer, postać komiczna (Eddie Korbich). Jest też Helena Modrzejewska, po angielsku Modjeska, która zachęcała go gorąco do podjęcia kariery pianisty koncertującego - to postać silna i zdecydowana, którą intensywnym sopranem o bluesowym zabarwieniu śpiewa czarnoskóra aktorka Allison Blackwell, gwiazda musicalu "Pretty Woman".

I jeszcze ten Narrator - to Scott Shepherd, pamiętny rudy kardynał Dussolier z kultowego serialu "Młody papież" Paola Sorrentina. Świetna obsada i porywająca muzyka - słychać melodie z utworów Chopina. Zaaranżował je Andrew Fox w typowym musicalowym stylu, nieco retro, w czym mogą przypominać "Chicago".

Nie powtórzyć błędów "Metra"

Nagranie to kolejny etap produkcji musicalu "Virtuoso" o Ignacym Janie Paderewskim.

Autorem jest Matthew Hardy, aktor, scenarzysta, kompozytor, autor małych produkcji musicalowych pokazywanych na nowojorskim off-Broadwayu, a więc nie w głównym komercyjnym nurcie gigantycznych inwestycji scenicznych, generujących jeszcze bardziej gigantyczne zyski. "Virtuoso" może być dla niego szansą na coś więcej.

Nie byłoby jej, gdyby nie Polacy i pomysł Instytutu Adama Mickiewicza, aby z okazji stulecia odzyskania niepodległości przez Polskę zrobić musical o Paderewskim, który sto lat temu był najsławniejszym Polakiem w Ameryce. I nie robić go w Polsce, a potem usiłować wyeksportować go za granicę, do Stanów Zjednoczonych - wnioski z porażki pierwszego polskiego musicalu "Metro" z muzyką Janusza Stokłosy, który w 1992 roku poniósł sromotną klęskę na Broadwayu, zostały wyciągnięte.

- Od początku chciałam oddać ten pomysł i postać Paderewskiego w ręce Amerykanów, profesjonalnych twórców musicali, ludzi, którzy wiedzą, jak produkuje się ten gatunek sztuki rozrywkowej - podkreśla Joanna Klass z IAM. Nawet obsada do nagrania w DiMenna Center została profesjonalnie zebrana przez specjalistę od obsad Howarda Cherpakova - prezentowane potencjalnym producentom nagranie będzie miało kluczowe znaczenie przy decyzjach o tym, na jakie sceny trafi "Virtuoso".

Ścigany przez kobiety

Paderewski jako bohater spektaklu rozrywkowego? W Polsce jest kojarzony przede wszystkim jako mąż stanu, premier polskiego rządu tuż po odzyskaniu przez kraj niezawisłości. A jednak na bohatera musicalu nadaje się jak mało kto. Dlaczego?

- Pochodził ze zubożałej rodziny, a stał się miliarderem i filantropem, który nie szczędził funduszy na wsparcie dla amerykańskich muzyków i weteranów wojennych. To imponuje Amerykanom, bo w Stanach wciąż jest żywy mit kariery od pucybuta do bogacza, "from zero to hero" - przekonuje Joanna Klass.

- Nie mam wątpliwości, że Paderewski sto lat temu był w Ameryce gwiazdą na miarę późniejszych gigantów rocka. Zniewalał ludzi urodą, niemal kobiecym wdziękiem, ucieleśniał romantyczne wyobrażenie o artyście - dodaje kompozytor "Virtuosa" Matthew Hardy.

Jego musical, którego akcja toczy się w Warszawie i Nowym Jorku, zaczyna się od zabawnej sceny, w której fanki Paderewskiego kłócą się o to, która z nich mocniej kocha swojego idola. To wszystko prawda, wystarczy przeczytać "Pamiętniki" Ignacego Jana Paderewskiego. Opisuje w nich, jak podczas 19 tras koncertowych w Ameryce, po której jeździł, grając Chopina, w małych i dużych miastach ludzie cisnęli się, aby móc uścisnąć jego dłoń lub dotknąć marynarki. Pisze o kobiecie, która domagała się od niego autografu i w desperacji własnym ciałem zastawiła drzwi wejściowe, aby Paderewski nie mógł uciec. A także o grupie fanek, które chciały odciąć mu z głowy pukiel rudych włosów, ale udało mu się zbiec. Amerykańska prasa rozkręcała tzw. paddymanię, a prezydenci Stanów Zjednoczonych, a zwłaszcza Theodore Roosevelt, czuli się zaszczyceni przyjaźnią z Paderewskim, podobnie jak amerykański miliarderzy, na czele z Andrew Carnegie, fundatorem sali koncertowej Carnegie Hall w Nowym Jorku.

Jeszcze w latach 60., kiedy powstał serial ABC "Batman", jeden z jego bohaterów grany przez słynnego Liberace był pianistą wzorującym się na Paderewskim, a na ekranie padło przekleństwo "Holy Paderewski!". Ale to przeszłość.

- Nie łudźmy się, że w Ameryce ktokolwiek dziś o tym pamięta. Nazwisko Paderewskiego jest znane w środowisku muzycznym, ale poza tym mało kto o nim pamięta, a ta postać ma niesamowity potencjał - uważa Joanna Klass z IAM. Właśnie z jej inicjatywy ta agenda rządowa odpowiedzialna za promocję kultury polskiej za granicą debiutuje jako producent musicalu i radzi sobie w tej nowej roli bardzo dobrze (zyskała ważnego partnera, Fundację Kościuszkowską, która w Stanach Zjednoczonych korzysta z przywilejów organizacji non profit).

Hamilton, rapujący mąż stanu

Jednak produkcja musicali w Ameryce, zwłaszcza w Nowym Jorku, to wielki biznes.

- To swego rodzaju przemysł, złożona, kosztowna, wieloetapowa praca. Upływa czasem od sześciu do ośmiu lat, zanim uda się wypromować jakiś tytuł. Wiele projektów zatrzymuje się w połowie realizacji. Trzeba przekonać producentów i inwestorów, że materiał ma komercyjny potencjał - mówi Klass. Autorka projektu spotkała się m.in. z Oskarem Eustisem, dyrektorem artystycznym nowojorskiego The Public Theater i producentem musicalu "Hamilton", którego autorem i wykonawcą głównej roli jest Lin-Manuel Miranda. To spektakl o Alexandrze Hamiltonie, jednym z ojców założycieli Stanów Zjednoczonych, panu w pończochach i peruce, którego twarz wyziera z 10-dolarowego banknotu. Jednak Ameryka oszalała na punkcie "Hamiltona", który grany jest tam non stop od trzech lat.

Nowojorczycy nie wahają się wydać ponad 800 dolarów na bilet, a dwa lata temu 14 przedstawień "Hamiltona" przyniosło producentom ponad 3 mln dolarów zysku. Jest najbardziej kasowym spektaklem na Broadwayu. W Nowym Jorku można znaleźć wielki sklep Hamilton z gadżetami z tego musicalu.

To przykład, że można z powodzeniem wskrzesić postacie historyczne, jeśli trafi się w gust młodej widowni. Hamilton jest rapującym mężem stanu - hip-hop okazał się właściwym kluczem. Ale zanim utwór trafił na Broadway, zaczynał na off-Broadwayu.

- Eustis bardzo zainteresował się postacią Paderewskiego, zwłaszcza tym, że był on wielkim filantropem, ale czy będzie chciał wyprodukować "Virtuosa", tego na razie nie wiemy - przyznaje Joanna Klass. Być może pierwszą amerykańską sceną będzie jeden z dużych teatrów w Teksasie w 2021, ale na pewno cały musical zostanie pokazany na jesieni przyszłego roku w Teatrze Muzycznym w Poznaniu. IAM mierzy jednak wyżej.

Opera o Paderewskim

Na razie "Virtuoso" Matthew Hardy'ego o Paderewskim jest na wczesnym etapie produkcji. Wygrał w zorganizowanym trzy lata temu przez IAM konkursie na musical o kompozytorze. Rozwinął się z 15-minutowej prezentacji do trwającego przez godzinę jednego aktu, który pierwszy raz zaprezentowano na Uniwersytecie w Luizjanie z tamtejszymi wykonawcami.

Nagranie w DiMenna Center ma się stać prezentacją możliwości tego utworu i być kartą przetargową do rozmów z producentami.

- Konkurs był gigantyczną produkcją, w której wzięło udział ponad 200 amerykańskich artystów. Udało nam się pozyskać 11 amerykańskich uczelni, w tym tak prestiżową jak UCLA, w których przeprowadzono serię warsztatów z wykonawcami - w Stanach autor musicalu nie pracuje sam lub w kilkoro osób, ale swoje pomysły rozwija w praktyce, właśnie w formie warsztatów z aktorami, muzykami i reżyserem.

Zorganizowany przez IAM konkurs zaowocował także jednoaktową operą o polskim pianiście - "3 Paderewskis" z muzyką Jenni Brandon, pokazaną w ubiegłym tygodniu w The Kennedy Center w Waszyngtonie. Autor libretta Oliver Mayer pokazał trzy różne oblicza Paderewskiego - młodego czarującego wirtuoza, w którego wcieliła się sopranistka Maria Dominique Lopez, polityka (Todd Strange) i właściciela rozległej kalifornijskiej winnicy, i producenta autorskich win (Steve Pence), bo i taki epizod obecny był w emocjonującymi pełnym sukcesów życiu Ignacego Jana Paderewskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji