Artykuły

Władcy i artyści

Howard Barker: "Sceny Z egzekucji" Przekład: Maria Zborowska, reżyseria: Andrzej Pawłowski, scenografia: Marek Sobczyk, kostiumy: Magdalena Dipont, ruch sceniczny: Krzysztof Jędrysek. Teatr im. Juliusza Słowackiego, Scena Miniatura. Prapremiera polska 24 października 1992.

Artyści polityków nic lubią, To zrozumiałe. Prawdziwa sztuka karmi się buntem, nie pochlebstwem, choć równocześnie potrzebuje opieki możnych. Władza artystów nie wielbiła nigdy, nadal ich zresztą nie kocha. Ale osłaniała najlepszych hojnym patronatem, wspaniałomyślnie acz nie bezinteresownie. Dawni władcy rozumieli, że nieśmiertelność dać im może wojna albo sztuka, co istotnie potwierdziła historia. Hołubili więc artystów, nie szczędząc im zarazem upokorzeń. Sztukę darzyli podziwem, jej twórców - pogardą Jak Urgentino, doża Wenecji w "Scenach z egzekucji".

Howard Barker ma czterdzieści sześć lat, jest Anglikiem, autorem wielu sztuk, w Polsce dotąd nie granych. Bardzo nie lubi polityków, a zwłaszcza pani Margaret Thatcher. Nie bez powodu. Żelazna dama za sztuką ponoć nie przepada, artystów traktowała zawsze lekceważąco, z wyraźną niechęcią Tematem Scen z egzekucji uczynił Barker odwieczną opozycję sztuki i polityki, artystów i władzy. Rzecz dzieje się w XVI-wiecznej Wenecji. Pozornie, bo ta historyczna perspektywa jest jedynie tłem, nikłym i nieistotnym, na które rzuca Barker sylwetki ludzi całkiem nam współczesnych. Zabieg taki stosuje często w swoich sztukach, aby - jak mówi - uwolnić widzów od wyborów politycznych, poczucia zaangażowania w obecną rzeczywistość. I Oto malarka Calactia, grana gościnnie przez Ewę Dałkowską otrzymuje od władzy zamówienie na wielki obraz mający uwiecznić zwycięstwo Wenecji w morskiej bitwie pod Lepanto. Jednak zamiast utrwalić bohaterstwo i patriotyczne uniesienie dzielnych wojowników, Galactia maluje wielką rzeź, krwawe ludzkie cierpienie i nagie trupy pływające w lazurowej wodzie. Obraz jest świetny, wzbudza zachwyt maluczkich i odrazę władzy. Galactia zostaje wtrącona do lochu, choć nie na długo. Sztukę bowiem można interpretować różnie, zatem poddawać wszelkich manipulacjom. Tak więc doża, miłośnik sztuki (Mariusz Wojciechowski) wraz z cyniczną krytyczką (Grażyna Walasek) zdołają przekonać władzę, czyli kardynała (Feliks Szajnert) i admirała (Jerzy Stasiuk), że nie należy palić ani obrazu, ani Galactii. Tak to nadęty, sprytny bęcwał może uratować od zagłady artystę i jego dzieło.

W sztuce Barkera egzekucji podlegają właściwie wszyscy. Nie tylko więziona w ciemnicy Dałkowska i nie tylko kompromitowani zaciekle przedstawiciele władzy. Także ludzie sztuki, jak Carpeta, malarz i kochanek Galactii (Piotr Grabowski). Jest to oczywiście egzekucja moralna, nie zaś fizyczne unicestwienie.

W artykule zamieszczonym w programie Andrzej Pawłowski porównuje teatr Barkera do teatru elżbietańskiego. Sam Barker nazywa swoje dramaty Teatrem Tragicznym, Teatrem Katastrofy. "Jest to też Teatr Człowieka i Teatr Prowokacji" - dodaje Pawłowski.

Wszystko dużymi literami. Sądząc po przedstawieniu jest w tym sporo zdrowej, co się zowie, przesady. Sceny z egzekucji są długie i mocno przegadane. Dużo tu złotych myśli, stwierdzeń, i porównań dość banalnych. Przedstawienie mówi o sprawach poważnych, dylematach od wieków ważnych, jest solidne i rzetelnie zagrane. Ale do tragizmu i katastrofy nie doskakuje. Zgodą można to nazwać teatrem człowieka. Z małej litery.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji