Artykuły

Jak wybitny reżyser stał się zbiegiem

"Na prośbę Romana Polańskiego, spotkanie w Szkole Filmowej w Łodzi (...) zostało odwołane". Tak zakończyła się awantura wokół zaproszenia reżysera na zamknięte spotkanie ze studentami i pracownikami Łódzkiej Szkoły Filmowej. Na Polańskim ciążą bowiem nowe oskarżenia o molestowanie seksualne i wciąż niezakończona sprawa gwałtu na 13-letniej Amerykance - o Romanie Polańskim pisze Joanna Wróżyńska w Gazecie Wyborczej - Wysokich Obcasach.

Środa, 1 lutego 1978 r. Na pokładzie samolotu lecącego z Los Angeles do Londynu jest reżyser Roman Polański. Ucieka właśnie ze Stanów Zjednoczonych dzień przed tym, kiedy sąd w Los Angeles ma wydać wyrok w sprawie, w której przyznał się do "bezprawnego współżycia z nieletnią". Prawnicy Polańskiego mieli otrzymać informację, że sędzia Laurence J. Rittenband zamierza wysłać reżysera do więzienia i nakazać jego deportację. Przez kolejnych 41 lat Roman Polański będzie uciekał przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości omijając skrupulatnie kraje, które mają podpisane umowy o ekstradycji ze Stanami Zjednoczonymi. Już nigdy nie wróci do USA, a kiedy w marcu 2003 r. Amerykańska Akademia Filmowa przyzna mu Oscara za najlepszą reżyserię za film "Pianista", będzie musiała sama ją przyjąć w jego imieniu przy owacji na stojąco m.in. nominowanego w tej samej kategorii Martina Scorsese, grającego główną rolę w "Pianiście" Adriena Brody'ego, czy Harvey'a Weinsteina, producenta i filmowego magnata, który kilkanaście lat później sam będzie oskarżany o gwałty i molestowanie seksualne aktorek i modelek.

Komu wolno oceniać Romana Polańskiego?

"My, to jest podpisani niżej studenci, pracownicy i absolwenci Szkoły Filmowej w Łodzi, domagamy się odwołania zaplanowanego w Szkole na najbliższą sobotę spotkania z Romanem Polańskim.

16 grudnia 1977 roku. Roman Polański rozpoczyna właśnie nakazane przez sąd 90-dniowe badania psychiatryczne

Szkoła Filmowa tak jak każda inna placówka edukacyjna powinna być miejscem, w którym potępia się przemocowe zachowania seksualne. Pan Roman Polański jest oskarżany o przynajmniej pięć tego rodzaju zachowań. Najmłodsza z domniemanych ofiar miała dziesięć lat. Nie do nas należy osądzanie, czy te oskarżenia są prawdziwe, czy nie. Jednocześnie uważamy, że powaga tych oskarżeń oraz ich ilość sprawiają, że spotkanie z panem Polańskim na terenie Szkoły byłoby lekceważące wobec wszystkich osób, które doświadczyły przemocowych zachowań seksualnych" - to już fragment petycji, którą podpisało 181 osób. Studenci, pracownicy i absolwenci Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. L.Schillera w Łodzi postanowili wyrazić swój sprzeciw przeciwko spotkaniu z Romanem Polańskim, które w ramach łódzkiego festiwalu Forum Kina Europejskiego Cinergia, zaplanowano na sobotę, 30 listopada. Dzień wcześniej, podczas gali zamknięcia festiwalu, reżyser odebrał nagrodę Złotego Glana, statuetkę, która, jak informują organizatorzy, jest przyznawana "niepokornym twórcom filmowym idącym pod prąd modom i trendom". Polański skomentował, że nie wie, czy ta nagroda mu się należy, za co publiczność nagrodziła go brawami.

Na petycję odpowiedział rektor Łódzkiej Szkoły Filmowej, prof. Mariusz Grzegorzek. Podkreślając zasługi Polańskiego dla światowej oraz polskiej kinematografii przypomniał, że reżyser jest doktorem honoris causa uczelni, a szkoła ma "wobec niego ogromny dług wdzięczności". O poza zawodowym życiu Polańskiego napisał jako o "innym aspekcie problemu" i przypomniał, że spotkanie ma charakter zamknięty i mogą w nim wziąć udział tylko osoby związane z Łódzką Szkołą Filmową. "W pewnym sensie przeraża mnie ta nagła aktywność i epatowanie podnieconą, ciemną energią w obliczu atomizacji, anemizacji i twórczego kryzysu, które przerabiamy na co dzień. Nie czuję, że mam jakiekolwiek prawo do moralnej oceny życia Romana Polańskiego. Na jakiej podstawie miałbym ją sobie wyrobić? Rozdygotanych doniesień medialnych, stanowiska amerykańskiego organu sprawiedliwości, własnych intuicji? Wzajemny szacunek i ograniczona wiara w racje kreowane przez media, w tym media społecznościowe, to dla mnie priorytet. Namawiam Was do tego samego, kto nie czuje się przekonany, może przecież nie przychodzić" - zakończył prof. Grzegorzek.

Oświadczenie rektora spotkało się z falą krytyki, ale wsparcia udzielił mu Samorząd Studencki PWSFTviT podkreślając, że nie wszyscy studenci są przeciwni wizycie "najwybitniejszego absolwenta" uczelni. "Nie zgadzamy się na podyktowany emocjami, podszyty nienawiścią samosąd, który coraz częściej zastępuje merytoryczny i racjonalny dyskurs" - napisano w oświadczeniu, pod którym jak zaznaczono na stronie szkoły, podpisało się znacznie więcej osób, niż pod apelem o rezygnację z wydarzenia. Spotkanie z Romanem Polańskim miało się odbyć, ale tuż przed północą w piątek, na facebookowym profilu Szkoły Filmowej pojawiło się oświadczenie, że na prośbę reżysera spotkanie zostaje odwołane.

Od Raymonda Lieblinga do reżysera Romana Polańskiego

Roman Polański urodził się 18 sierpnia 1933 w Paryżu, w rodzinie o żydowskich korzeniach, jako Raymond Thierry Liebling. Kiedy miał cztery lata w związku z nasilającymi się antysemickimi nastrojami we Francji, rodzina Lieblingów przeprowadziła się do Krakowa, a Raymond stał się Romanem. Po wybuchu II wojny światowej wszyscy trafili do krakowskiego getta, z którego Romanowi udało się uciec przez dziurę w płocie. Jego matka została zamordowana w Auschwitz, ale ojcu udało się przeżyć obóz w Mauthausen-Gusen i po wojnie zmienił imię i nazwisko na Ryszard Polański.

Młodego Polańskiego od wczesnych lat fascynował film. Grał w teatrze i epizodyczne role w produkcjach filmowych. Chciał zostać profesjonalnym aktorem, ale kiedy został odrzucony zarówno przez krakowską, jak i warszawską szkołę aktorską oficjalnie za niski wzrost, postanowił spróbować swoich sił jako reżyser i w 1954 r. został przyjęty do Łódzkiej Szkoły Filmowej, a wkrótce potem, pierwszy sukces i ważne zagraniczne nagrody przyniosła mu etiuda "Dwaj ludzie z szafą" z 1958 r.

Po skończeniu szkoły filmowej (bez dyplomu, bo nie napisał pracy teoretycznej), Polański wyjechał ze swoją pierwszą żoną Barbarą Kwiatkowską do Francji. Wrócił rok później, kiedy dowiedział się, że dostał zgodę na realizację filmu "Nóż w wodzie". Film okazał się jego przepustką do międzynarodowej kariery. Choć nie spodobał się PRL-owskim władzom i wywołał oburzenie samego Władysława Gomułki, został doceniony po drugiej stronie Atlantyku i zdobył pierwszą polską nominację do Oscara dla filmu nieanglojęzycznego. Polański został jednak zmuszony do wyjazdu z Polski. Zamieszkał we Francji, gdzie realizował kolejne filmy, później pracował także w Wielkiej Brytanii zdobywając coraz większe uznanie środowiska filmowego. Wtedy powstały m.in. takie filmy jak "Wstręt", "Matnia", czy "Nieustraszeni pogromcy wampirów". Na planie tego ostatniego poznał amerykańską aktorkę Sharon Tate, która została jego drugą żoną.

Morderstwo Sharon Tate

W 1968 r. Polański i Tate, już jako małżeństwo, wyjechali do Los Angeles. To tam, w ich willi w Beverly Hills, 8 sierpnia 1969 r., podczas gdy reżyser pracował w Wielkiej Brytanii, jego ciężarna żona i ich przyjaciele - Wojciech Frykowski, Abigail Folger i Jay Sebring, zostali brutalnie zamordowani przez ludzi związanych z sektą Charlesa Mansona. Wiele lat później reżyser napisał w swojej autobiografii, że śmierć Tate była jedynym punktem jego życia, który naprawdę miał znaczenie.

Sharon Tate,1968

Samantha Gailey i sesja dla "Vogue'a"

11 marca 1977 r. Roman Polański został aresztowany w hotelu Beverly Wilshire w Los Angeles pod zarzutem gwałtu na 13-letniej Samanthcie Gailey (obecnie Geimer). Dzień wcześniej dziewczynka pozowała reżyserowi do sesji zdjęciowej dla francuskiej edycji magazynu "Vogue". Zgodę na zdjęcia wyraziła jej matka. Samantha zeznała później, że czuła się niekomfortowo już podczas pierwszego spotkania z reżyserem, kiedy na jego prośbę pozowała mu topless. Z jej zeznań wynika także, że 10 marca, w domu przy Mulholland Drive, należącym do Jacka Nicholsona, Polański podał jej szampana i część tabletki zawierającej metakwalon, lek stosowany jako środek uspokajający i zwiotczający o działaniu podobnym do barbituranów. Później, mimo jej oporów i wyraźnego sprzeciwu miał uprawiać z nią seks. Dziewczyna twierdziła, że chociaż wielokrotnie powiedziała reżyserowi "nie", nie opierała się fizycznie, bo się go bała. Sprawa wyszła na jaw, kiedy Samatha powiedziała matce, co się stało, a ta zadzwoniła po policję.

Polańskiemu postawiono sześć zarzutów: gwałtu z użyciem narkotyków, deprawacji, sodomii, nieprzyzwoitego i lubieżnego zachowania w stosunku do dziecka poniżej 14. roku życia i podania substancji odurzającej nieletniej. Reżyser nie przyznaje się do winy. Sędzia zarządza 90-dniową obserwację psychiatryczną w więzieniu stanowym w Kalifornii. Polański wychodzi po 42 dniach z opinią sugerującą nałożenie na niego wyroku w zawieszeniu. Reżyser decyduje się pójść na ugodę - przyznaje do "bezprawnego współżycia z nieletnią", a w zamian za to sędzia ma mu zaliczyć na poczet kary czas już spędzony w więzieniu, a resztę wyroku zasądzić w zawieszeniu. 1 lutego, dzień przed wydaniem wyroku, adwokaci reżysera dowiadują się, że prowadzący sprawę sędzia Laurence J. Rittenband zamierza zignorować ustalenia ugody i skazać Polańskiego na 50 lat więzienia i deportację. Roman Polański woli nie sprawdzać, czy pogłoski okażą się prawdą. Wsiada w samolot do Londynu, a dzień później do Paryża. Ma francuskie obywatelstwo, a Francja na mocy umowy o ekstradycji ze Stanami Zjednoczonymi nie ma obowiązku wydania Amerykanom swojego obywatela. Ponieważ wyrok nie zapadł, jeśli tylko Polański pojawi się w USA może zostać natychmiast aresztowany.

W 1988 r. Samatha Gailey pozwała reżysera, ale sprawę załatwiono poza salą sądową. Polański miał się zgodzić na wypłacenie nieznanej publicznie kwoty odszkodowania. Dwie dekady później, Gailey, wtedy już znana jako Geimer, przyznała w wywiadzie, że chciałaby, żeby Polańskiemu wybaczono i im obojgu pozwolono żyć dalej w spokoju. Dodała, że wierzy, że reżyser żałuje tego co zrobił i jej zdaniem nie stanowi zagrożenia dla społeczeństwa.

Po śmierci sędziego Rittenbanda, adwokaci reżysera próbowali zakończyć sprawę bez udziału Polańskiego. Spotykali się zarówno z nowym sędzią, jak i prokuratorami. Bezskutecznie. Nie pomogło nawet to, że w 2008 r. sama Geimer apelowała o odrzucenie oskarżenia. Wniosek o oddalenie sprawy przepadł po tym, jak sędzia stwierdza, że Polański musi pojawić się w sądzie, żeby zakończyć sprawę. W lipcu 2009 r. reżyser składa apelację. Dwa miesiące później zostaje aresztowany w Szwajcarii, gdzie przyjechał na festiwal filmowy, żeby odebrać nagrodę za życiowe osiągnięcia. Rozpoczyna się procedura ekstradycyjna, a Polański oczekuje jej rezultatów najpierw w szwajcarskim więzieniu, gdzie spędza dwa miesiące, a później w areszcie domowym w swojej posiadłości w szwajcarskim Gstaad. W lipcu 2010 r. Szwajcaria ostatecznie odmawia ekstradycji reżysera. Jego prawnicy wciąż walczą o zakończenie sprawy przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości, który nie daje za wygraną. Kiedy Polański przyjeżdża do Polski, jego los znów staje się niepewny, bo Amerykanie ponownie domagają się wydania reżysera, tym razem przez Polaków. Sędzia Dariusz Mazur odmawia twierdząc, że jego zdaniem, Polański nie ma szans na "sprawiedliwy proces" w USA.

Kolejne kobiety oskarżają Romana Polańskiego

W połowie maja 2010 r., kiedy Roman Polański przebywał w areszcie domowym w Gstaad, brytyjska aktorka Charlotte Lewis oskarżyła reżysera o napaść seksualną w 1983 r., kiedy ubiegała się o rolę w jego filmie. Miała wtedy 16 lat. Sprawa była jednak podważana, ponieważ rok wcześniej Lewis udzieliła wywiadu, w którym twierdziła, że jako 17-latka miała z Polańskim romans i przekonywała nawet, że "ona chciała go bardziej, niż on ją". Kilka lat po rzekomej napaści widziano ją zresztą publicznie pod ramię z Polańskim m.in. na festiwalu filmowym w Cannes.

W sierpniu 2017 r. kobieta znana jako Robin twierdzi, że w 1973 r., jako 16-latka była molestowana przez reżysera. Nie może jednak iść do sądu, bo sprawa uległa przedawnieniu.

Dwa miesiące później, na fali akcji #MeToo, pod adresem Polańskiego wysuwane są nowe zarzuty. O gwałt oskarża go Renate Langer, która twierdzi, że miała 15 lat, kiedy reżyser zmusił ją do seksu w 1972 r. Kolejne ciężkie działa wytacza kalifornijska artystka Marianne Barnard. Opowiada, że w wieku 10 lat za zgodą matki, pozowała Polańskiemu do zdjęć. Miała na sobie kostium kąpielowy i futro, ale kiedy jej matka się oddaliła reżyser miał ją poprosić, żeby się rozebrała. Twierdzi, że później ją molestował.

Na początku listopada tego roku, francuska aktorka i była modelka Valentine Monnier w wywiadzie dla dziennika "Le Parisien" opowiedziała, jak Polański miał się na nią rzucić i ją zgwałcić w swojej rezydencji w Gstaad w 1975 r., w której zatrzymała się ze znajomymi podczas wyjazdu na narty. Adwokat reżysera odparował, że jego klient stanowczo zaprzecza tym oskarżeniom.

Roman Polański wyrzucony z Amerykańskiej Akademii Filmowej

1 maja 2018 r. zarząd Amerykańskiej Akademii Filmowej "przegłosował usunięcie aktora Billa Cosby'ego i reżysera Romana Polańskiego z grona jej członków w zgodzie ze standardami postępowania organizacji". Decyzja była pokłosiem takich inicjatyw jak #MeToo i Time's Up, dzięki którym kobiety ośmieliły się mówić głośno o molestowaniu seksualnym jakiego doświadczały w środowisku związanym z filmem.

W odpowiedzi Harland Braun, prawnik Polańskiego, wysłał list do Amerykańskiej Akademii Filmowej, w którym przekonywał, że usunięcie reżysera z grona jej członków było nielegalne. Zapewnił też, że jedyne, czego domaga się Polański, to szansy na przedstawienie własnych argumentów. W rozmowie z dziennikarzami "LA Times" Braun przyznał, że sam Polański nazwał członków Akademii "bandą hipokrytów", bo najpierw na stojąco oklaskiwali go, gdy w 2003 r. przyznano mu Oscara za "Pianistę", a teraz wykluczyli z grona członków organizacji. Reżyser przypomniał, że zarzuty wobec niego nie były wtedy żadną tajemnicą.

Murem za Polańskim stanęła jego trzecia żona, Emmanuelle Seigner, która na znak solidarności z mężem odrzuciła członkostwo w Amerykańskiej Akademii Filmowej, zarzucając jej "nieznośną hipokryzję". - Jak mogę zignorować fakt, że kilka tygodni temu Akademia usunęła z grona swoich członków mojego męża Romana Polańskiego, próbując uspokoić ducha czasu - ta sama Akademia, która w 2002 r. [film miał premierę w 2002 r., nagrody przyznawane są w ostatnią niedzielę lutego roku następującego - red.] przyznała mu Oscara za "Pianistę"! Ciekawy przypadek amnezji! - napisała w felietonie we francuskim tygodniku "Le Journal du Dimanche". - Akademia prawdopodobnie sądzi, że jestem karierowiczką, aktorką pozbawioną kręgosłupa moralnego i że zapomnę, że od 29 lat jestem żoną jednego z najgenialniejszych reżyserów na świecie.

Prawnicy Romana Polańskiego wciąż walczą o oddalenie sprawy Samanthy Geimer.

Pisząc tekst korzystałam m.in. z opracowań dotyczących sprawy Romana Polańskiego przygotowanych przez serwis AP i filmu dokumentalnego "Polański: ścigany i pożądany" w reż. Mariny Zenovich.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji