Artykuły

"Opowieść wigilijna" Dickensa znów bawi i wzrusza

- Dla mnie najważniejsze w tym przedstawieniu było zintegrowanie się czterech pokoleń tyszan. Oni stworzyli cudowną więź - zarówno na scenie, jak i poza nią - mówi Paweł Drzewiecki, dyrektor naczelny i artystyczny Teatru Małego w Tychach, reżyser "Opowieści wigilijnej", której pokazy odbędą się tam 13 i 16 grudnia.

Marta Odziomek: Teatry w czasie bożonarodzeniowym przygotowują wieczory kolęd albo sięgają po teksty o świętach m.in. po klasykę gatunku - "Opowieść wigilijną" Dickensa, co też proponuje widzom pan i zespół aktorski. Czy to będzie spektakl premierowy?

Paweł Drzewiecki: - I tak, i nie. Pierwsze jego wystawienie odbyło się w grudniu 2017 roku, kiedy byłem dyrektorem Miejskiego Centrum Kultury w Tychach. Pomyślałem wtedy, że warto byłoby zorganizować społeczność lokalną wokół jakiegoś artystycznego działania, czego wówczas w naszym mieście brakowało. Postanowiliśmy wystawić "Opowieść wigilijną" w mojej adaptacji i reżyserii z udziałem tyszan. Ogłosiliśmy casting, by wpuścić na tyską scenę teatralną nową energię, bo - miałem wrażenie - od dłuższego czasu zagospodarowywali ją ci sami wykonawcy i zależało mi na urozmaiceniu tej oferty. Zgłosiło się kilkadziesiąt osób - od dzieci w wieku 8-9 lat, po ponad 60-letnich seniorów. W sumie w spektaklu zagrało ponad 20 osób.

Czy musiał pan w związku z tym poczynić jakieś zmiany w tekście?

- Jestem wierny Karolowi Dickensowi, ale by umożliwić wystąpienie w przedstawieniu jak największej ilości wykonawców, dopisałem do scenariusza kilka ról, nie wypaczając jednak tej historii w żaden sposób.

I tak na przykład na scenie pojawia się śpiewaczka uliczna, której skąpiec Scrooge nie daruje złamanego grosza przechodząc obok. Jest scena babci z wnuczką, która słyszy od niej opowieść o latach młodości Scrooge'a. Być może wtedy przytrafiło mu się coś złego, co sprawiło, że teraz jest taki, jaki jest? Zły, bezduszny i skąpy.

Zatem "Opowieść wigilijna", której pokazy odbędą się 13 i 16 grudnia w Teatrze Małym w Tychach, będzie pewnego rodzaju wznowieniem?

- Tak, ale jest to wznowienie twórcze. Chcemy kontynuować przygodę z teatrem w tej stworzonej wcześniej grupie, choć część aktorów-amatorów nie będzie mogła z różnych powodów ponownie zagrać w spektaklu. Od pierwszego wystawienia minęły dwa lata. Dla najmłodszych osób występujących w tym przedstawieniu to długo. To już są inni ludzie! Doroślejsi, bardziej doświadczeni, zarówno życiowo jak i pod względem scenicznym, bo przez ten czas brali udział w innych zajęciach teatralnych. Mają więcej nowe umiejętności. W oparciu o nie możemy dziś rozwijać Ich postaci.

12 i 13 grudnia zagramy również kilkakrotnie "Opowieść wigilijną" dla młodzieży szkolnej. W ramach tych pokazów widzowie będą mogli wziąć także udział w zajęciach prowadzonych przez naszych edukatorów teatralnych. To nowa propozycja Teatru Małego dla szkół, w oparciu o którą chcemy budować lokalną publiczność.

Wspomniał pan, że niektóre osoby nie mogą ponownie wystąpić. Był to problem, aby znaleźć nowych aktorów?

- Musieliśmy poszukać m.in. nowego odtwórcę roli Scrooge'a. W postać tę wcieli się Piotr Józef Adamczyk, aktor dobrze znany w tyskim środowisku. Nie jest aktorem zawodowym, ale ma bardzo duże doświadczenie pracy scenicznej, również z aktorami zawodowymi, grał m.in. w "Ślubach panieńskich" w mojej reżyserii oraz w spektaklach Andrzeja Marii Marczewskiego, który był kiedyś dyrektorem Teatru Małego. Dla młodych wykonawców możliwość spotkania z takim artystą na scenie, stanowi ogromną lekcję teatru. Mogą go podpatrywać, czerpać z niego inspiracje, pytać o radę. Ja zaś jako reżyser mam ten komfort, że pracuję z aktorem, który sam proponuje mi ciekawe rozwiązania budowy swojej postaci. Dzięki udziałowi Adamczyka spektakl ten jest zatem jeszcze ciekawszy! Udaje się nam obronić Scrooge'a, uzasadnić jego zachowanie. Co więcej, Piotr - własną pasję, czyli grę w szachy, przeniósł na scenę. Jego postać, wieczorami chowa się przed ludźmi za szachownicą, która jest całym jego światem. Pewnego wieczoru do gry dołączają... duchy, czego Scrooge nie jest na początku świadomy. Przestawiają mu na szachownicy figurki. Ostatni duch daje mu mata, co jest równoznaczne z konkluzją całej tej historii - Scrooge przegrał swoje życie... Na szczęście, duchy dadzą mu jeszcze jedną szansę, by mógł je wygrać. Usilnie o to prosi i one na to przystają.

Czy to będzie spektakl rozbuchany wizualnie?

- Dla mnie w teatrze najistotniejsze jest słowo, także w przypadku tej inscenizacji. I to, jak jest ono podawane przez wykonawców. Dlatego też dużo pracujemy nad dialogiem, akcentowaniem poszczególnych fraz. Po to, by właśnie słowo było na pierwszym planie, rezygnujemy z wielkich dekoracji. Scenografia jest więc bardzo oszczędna. Na scenie znajdują się elementy budujące kantorek czy dom Scrooge'a. Dużo gramy kostiumem, który przenosi widzów do epoki Dickensa, a także światłem oraz dymem. Jest też muzyka i dźwięk, ale są one przede wszystkim dodatkiem do warstwy językowej widowiska.

Czy czyni pan jakieś zabiegi, które sprawiają, że można by tę opowieść odczytać współcześnie?

- Jestem przeciwnikiem poprawiania autora. Moim zadaniem jako reżysera jest opowiedzenie danej historii w taki sposób, by odbiorca zobaczył, że może ona dziać się pod każdą szerokością geograficzną i w każdym czasie. Czynię to m.in. poprzez wplecenie polskiej tradycji kolędowej. W warstwie muzycznej wykorzystaliśmy improwizacje Henryka Jana Botora - tyszanina, wybitnego kompozytora i organisty, które są wariacją na temat polskich kolęd i pastorałek.

Po dziewiętnastowieczny kostium sięgamy z kolei dlatego, by ubiór bohaterów korelował z językiem, którym mówią. Jestem też zwolennikiem słów Gustawa Holoubka, który mawiał, że ludzie do teatru chodzą po to, by oglądać piękny świat, inny od tego, który spotykają na ulicy. Nam też na tym zależy oraz na podkreśleniu baśniowości opowieści Karola Dickensa.

Jak na scenie zaistnieją duchy?

- Osoby, które odgrywają role duchów, będą wprowadzone na scenę w towarzystwie elementów dźwiękowych i dymów scenicznych, które - w parze ze światłem - tworzą wspaniały efekt. Każdy duch ma dzięki temu inny charakter. Więcej nie zdradzę.

Chcę podkreślić, że dla mnie najważniejsze w tym przedstawieniu było zintegrowanie się właściwie czterech pokoleń tyszan. Oni stworzyli cudowną więź - zarówno na scenie, jak i poza nią.

Jakie plany ma Teatr Mały na 2020 rok?

- Chcemy zrealizować "Zemstę" według Aleksandra Fredy, którą planowałem jeszcze będąc dyrektorem MCK-u z okazji 100-lecia niepodległości Polski. Premiera odbędzie się w pierwszej połowie nowego roku na dużej scenie Teatru Małego. Będzie to spotkanie aktorów zawodowych z twórcami nieprofesjonalnymi. Mam nadzieję, że w jej przygotowaniu pomoże nam wieloletni profesor Akademii Teatralnej w Warszawie Tomasz Grochoczyński - najwybitniejszy dziś inscenizator sztuk Fredry w kraju.

Kontynuować będziemy cykl "Scena Konesera", który upływa w tym sezonie pod hasłem "Aktor i widz". W jej ramach w sylwestra pokażemy spektakl "Kto nas odwiedzi" z Janem Peszkiem i Jadwigą Jankowską-Cieślak, wyprodukowany przez Och-Teatr w Warszawie. Tytuł ten zszedł już z afisza macierzystego teatru, ale warto go wciąż pokazywać, więc odkupiliśmy do niego prawa i będziemy go prezentować w nowej wersji zarówno w Tychach, jak i podczas spektakli wyjazdowych w całej Polsce.

Co więcej, Jan Peszek będzie występował w jednej z naszych kolejnych produkcji. Podobnie jak Katarzyna Herman, która wystąpiła w maju tego roku w reżyserowanym przeze mnie na podstawie "Listów na wyczerpanym papierze" Osieckiej i Przybory koncercie galowym ostatniego Logos Fest. W lutym w ramach Sceny Konesera planujemy z kolei "Sługę dwóch panów" w reżyserii Tadeusza Bradeckiego z Teatru Dramatycznego w Warszawie. To będzie chyba największy gościnny spektakl pokazywany w tym cyklu - około 20 osób na scenie m.in. Adam Ferency... Dawno w Tychach nie pokazywaliśmy spektaklu w duchu komedii dell'arte.

Jak będzie wyglądała współpraca z teatrami alternatywnymi, których w Tychach jest dość sporo?

- Teatry alternatywne wreszcie, po trzech latach, wracają do Teatru Małego. Jest w naszej instytucji przestrzeń, na jaką nurt ten zasługuje. Planujemy już na scenach naszego teatru realizację najbliższych premier lokalnych zespołów offowych. No i przygotowujemy się też powoli do kolejnej odsłony Tyskich Spotkań Teatralnych. Czeka nas 47. ich edycja.

W corocznych propozycjach Teatru Małego znajdą się także: festiwal monodramu MoTyF oraz wspomniany Logos Fest, wydarzenia do tej pory organizowane przez tyskie MCK. Aby mogły się dalej rozwijać, potrzebny jest im stały dostęp do sceny teatru oraz dodatkowe przestrzenie, np. działającego w strukturach Teatru Małego Pasażu Kultury Andromeda, które teraz staną się naturalną areną ich oferty artystycznej.

* Bilety na "Opowieść wigilijną", której otwarte pokazy odbędą się 13 i 16 grudnia o godz. 18 w Teatrze Małym, są w cenie 15-20 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji