Czary i mrok
"Sen nocy letniej", "Otello"i "Wieczór trzech króli" na Międzynarodowym Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku. Pisze Grażyna Antoniewicz w Dzienniku Bałtyckim.
"Sen nocy letniej" zachwycił, "Otello" poruszył, "Burza" rozczarowała. Jubileuszowy Festiwal Szekspirowski na półmetku.
Rytm bębnów
Zaczęło się egzotycznie, koreańskim "Snem nocy letniej" [na zdjęciu] - kwintesencją energii i kuglarstwa. Spektakl urzekał urodą plastyczną, humorem i... znakomitym aktorstwem!
Koreańczycy grali, tańcząc i wykonując akrobatyczne ewolucje. Bębny i gongi wyznaczały rytm spektaklu. Reżyser dokonał wielu zmian. Wyrzucił pewne wątki. Akcja dzieje się podczas Dokebi -nocnej zabawy koreańskich goblinów Spodek został zastąpiony przez starą kobietę Ajumi, która nocą pojawiła się w lesie w poszukiwaniu ziół. Dokuczliwe duszki Dudurii, służące królowej, pełnią rolę konferansjerów i błaznów. Ukazują teatralność świata, który oglądamy. Mimo zmian to wciąż Szekspir - zachwycający i pełen magii. To jego radosne oblicze.
Stary Otello
Inny był niemiecki "Otello" - przejrzysty w formie, okrutny w treści. Spektakl wzburzył, zaszokował i jak nożem podzielił widownię. Na użytek tej inscenizacji powstała współczesna adaptacja, znacznie odbiegająca od tekstu oryginału. Bohaterowie mówią językiem ulicy pełnym seksualnych aluzji (wzorowanym na języku tureckich emigrantów w Niemczech). Na scenie oglądamy okrutny świat, w którym nie ma nadziei.
A jednak dla mnie w niemieckim "Otello" Teatru Kammerspiele w Monachium była jakaś poezja. Belg Luk Perceval, jeden z najsławniejszych reżyserów Europy, pokazał liryczny obraz miłości niemożliwej - tragicznej. To miłość między dziewczyną a starym człowiekiem, dla którego zdrada Desdemony jest ostatecznym potwierdzeniem zbliżającej się śmierci. Tylko Jago wydał mi się nijaki i nieprzekonywający. Po co i dlaczego sączy jad w Otella?
Można dyskutować, czy wolno tak wystawiać Szekspira, czy też nie? Gdzie są granice eksperymentu? Jednak ten spektakl nie pozostawia widza obojętnym. Do tego - genialna muzyka!
Wieczór zza szyby
Piękny plastycznie, wysmakowany był rumuński "Wieczór Trzech Króli" Silvu Pucarete. Sztuka została napisana przez Szekspira pod koniec karnawału, gdy milknie gwar zabaw i uciech. Taki też jest spektakl, melancholijny i niejednoznaczny. Niestety, zniknęła gdzieś lekkość tej uroczej komedii.
Włoska "Burza" z kolei to teatr dziewiętnastowieczny -ciekawy dla historyków literatury dla widzów nużący.
Zobaczyliśmy jeszcze monodram "Fal/stafF Krzysztofa Gordona, gdańskiego "Tytusa Andronikusa" i angielskiego "Makbeta" (grała go urocza, lekko zachrypnięta blondynka). To ostatnie przedstawienie było świetne, choć to tylko studentki.