Artykuły

"Ryszard II", czyli rządzącym ku przestrodze

"Romeo i Julia" i "Ryszard II" na X Międzynarodowym Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku. Pisze Jan Bończa-Szabłowski Gończa Rzeczpospolitej.

Festiwalowe emocje narastają z każdym dniem. Po zachwycającym rumuńskim "Wieczorze Trzech Króli" obejrzeliśmy wreszcie bardzo reklamowany spektakl "Romea i Julii" z Islandii oraz "Ryszarda II" z USA.

Opowieść o parze najsławniejszych kochanków zrealizowana niemal jako widowisko cyrkowe spotkała się z dużym uznaniem festiwalowej publiczności i krytyków, wywołała też sporo kontrowersji. Okazało się na szczęście, że popisy akrobatyczne wpisane w tę inscenizację nie przyćmiły istoty Szekspirowskiej opowieści i bardzo wciągnęły w nią publiczność.

Ciekawą wersję "Ryszarda II" [na zdjęciu] zaprezentował Teatr Lit Moon z USA. Reżyser John Blondell podzielił to przedstawienie na trzy części, ograniczył wątki wielu postaci, skupiając się właściwie na głównym bohaterze. To dodało inscenizacji klarowności i przejrzystości. Spektakl doskonale wpisał się w scenerię odbudowywanego od lat kościoła św. Jana. Pierwsza część rozgrywa się przed ołtarzem. Jesteśmy świadkami drogi do władzy głównego bohatera, obserwujemy jego koronację i chwile triumfu. Potem publiczność przenosi się wraz z aktorami do nawy głównej, gdzie rozstawiono dwa rzędy stołów. Tu Ryszard II objawia się jako król życia, biesiadnik, miłośnik pięknych kobiet. Tu także obserwujemy jak powoli traci władzę i staje się przedmiotem intryg. Trzecia część zaś rozgrywa się w bocznej nawie świątyni, gdzie widzowie są świadkami sądu nad królem i jego śmierci.

W przeciwieństwie do spektaklu granego w warszawskim Teatrze Narodowym przedstawienie z USA pozbawione jest patosu. Cała opowieść trzyma w napięciu. Mimo sympatii do głównego bohatera można ją odczytać jako sprawnie zrealizowany moralitet o władcy, który nie może pogodzić się z faktem, że uznanie i popularność, jakimi cieszy się wśród ludu, bywają bardzo iluzoryczne.

Gdański festiwal potrwa do soboty. Zanim poznamy werdykt, będzie okazja do porównań "Otella" przywiezionego z legnickiego Teatru Modrzejewskiej z widzianą już na początku przeglądu wersją z Niemiec. Ciekawie też zapowiada się konfrontacja wyróżnionej w tym roku bardzo współczesnej, rozgrywającej się w blokowisku, wersji "Romea i Julii" z Jeleniej Góry pokazywanej we wtorek i środę, ze spektaklem z Islandii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji