Artykuły

Scena we władzy Szatanów

"Kordian" Juliusza Słowackiego w reż. Adama Orzechowskiego w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Grażyna Antoniewicz w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

Tak anemicznych braw jakie były po premierze "Kordiana" dawno nie słyszałam w Teatrze Wybrzeże. Większość widzów wyszła zdegustowana, rozczarowana a nawet oburzona, tym jak twórcy spektaklu potraktowali Słowackiego. Nieliczni byli zachwyceni. Słyszałam głosy, że to interesująca prowokacja artystyczna.

"Kordian" - to arcydramat chętnie wystawiany chociaż, twórcy mają z nim kłopot.

Czarna lawa

Gdański spektakl grany jest za kurtyną na Dużej Scenie, tam zbudowano widownię. Scenograf Magdalena Gajewska postawiła wysoką ramę, to zarys gmachu, na którym umieszczony jest krzyż. Może to wrota świata?

Na podłodze czarna lawa zalewa scenę, zapewne to polemika z romantyzmem Mickiewicza i jego słowami: "Nasz naród jak lawa.." z III części "Dziadów". Archanioł (gra go Magdalena Gorzelańczyk, pisze coś na murze. Następnie podchodzi do Roberta Ninkiewicza, rozbiera go do naga, prowadzi do wanny i marze czerwoną farbą ze słowami: "Lud skonał... Czas, byś go podniósł, Boże, lub gromem dokonał. A jeśli Twoja dłoń ich nie ocali, Spraw, by krwi więcej niźli łez wylali..."

Poprzez piekielne kręgi

Kiedy przybywa Szatan, wołając: "Spadł z nieba deszcz szatanów, niech ziemię polewa..." na scenie pojawia się czterech biesów - to ta piątka będzie rozdawać karty, grać rolę Kordiana,

dzieląc się między sobą tekstem, ale też wcielając w inne postacie. Gdy Szatan nakazuje: Obejrzeć trzeba koła w wiekowym zegarze krwią dziecięcą namaścić gwinty i sprężyny... wyruszamy razem z Kordianem w pełną krwi i przemocy drogę, poprzez piekielne kręgi.

Spotykamy Laurę i Wioletę, kobiety Kordiana, gra je Magdalena Gorzelańczyk. Nie będę opisywać doskonale znanej treści sztuki.

W Kordiana wcielili się: Piotr Biedroń, Michał Jaros, Marcin Miodek, Grzegorz Otrębski i Paweł Pogorzałek.

Dramaturg Radosław Paczocha dokonał ostrych cięć tekstu. Spektakl trwa godzinę i 40 minut - razem z wykorzystanym w tej inscenizacji fragmentem dramatu Stefana Chwina "Wieczór z Panią Terror". Zderzenie tej sceny z mistycznym tekstem Słowackiego zgrzyta, robi się publicystycznie.

Niezwykle ważną rolę w gdańskim spektaklu gra wyjątkowa muzyka Marcina Nenko. Buduje nastrój, na jej tle aktorzy mówią tekst. Za głośna i zbyt agresywna staje się pod koniec przedstawienia.

Gwałt na scenie

Jaki jest ten nasz gdański "Kordian"? Dziwny i kaleki. Są w nim sceny zachwycające, pomysły szalone, ale też sceny, łagodnie mówiąc, mocno wątpliwe. Takie jak np. gwałt na Archaniele dokonany przez szatanów.

Adam Orzechowski i Radosław Paczocha pozornie pozostali wierni tekstowi wydobywając z niego myśli głębokie i mądre, a jednak... ponieśli porażkę, próbując na siłę go uwspółcześnić.

Nie jest to już Słowacki - wielki poeta, mistrz słowa. W lawinie reżyserskich pomysłów zginęła cała mądrość i uroda tekstu. Nie ma też głównego bohatera - został poszatkowany.

Ten dramat to arcydzieło, w którym gorący patriotyzm miesza się z gryzącą krytyką polskości. Zawiera wielką problematykę moralną. Po trzecie "Kordian" jest skomplikowany. Łączy ironię i liryzm, groteskę i tragizm, wzniosłość i trywialność. Przedstawia młodość. W każdym pokoleniu szukającą sensu i celu życia, w namiętnym proteście przeciwko złu zastanego świata. Tego wszystkiego w spektaklu Teatru Wybrzeże nie ma. Ale być musi, inaczej po co wystawiać "Kordiana". Może wystarczy wyrecytować go na scenie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji