Artykuły

Kapitan Żbik znów w akcji

W Warszawie zjawia się szpieg. Planuje akcję dywersyjną, która ma zakłócić obrady zjazdu KC PZPR. Kapitan MO Jan Żbik - działając ramię w ramię (jak na współczesne parytetowe wymagania przystało) z dzielną porucznik Olą - rusza do akcji - pisze Jolanta Gajda-Zadworna w tygodniku Sieci.

Dynamicznej, ale też roztańczonej i rozśpiewanej. Z muzyką sięgającą lat 70. ubiegłego wieku. A wszystko to dzieje się na scenie stołecznego Teatru Syrena, który obchodzi właśnie 75. urodziny.

KOLOR ZESZYTÓW

O bohaterze serii, do której odwołuje się musical "Kapitan Żbik i żółty saturator", reżyser spektaklu i zarazem autor oryginalnego scenariusza Wojciech Kościelniak, mówi: "mocno niejednoznaczny".

Jednocześnie dla kogoś urodzonego w 1965 r., kto ponoć szczególnie ceni sobie tzw. serię bułgarską "Żbików" (malowaną przez Grzegorza Rosińskiego), intrygujące w czasach szkolnych komiksowe historyjki (wydawane od 1968 do 1982 r.), dziś stają się "inspirującym tworzywem scenicznym".

W wywiadzie udzielonym PAP reżyser stwierdza: "W warstwie, nazwijmy to, bardziej metaforycznej musical opowiada o końcu pewnego systemu, ale też o latach 70. XX w. Również o naszym dzieciństwie, które miało różne barwy. Z jednego punktu widzenia mamy sentyment do Żbika, do tego, że niósł ze sobą kolor, był postacią z komiksu, chociaż wtedy nazywano to >>zeszytami<<. Mimo wszystko był to jakiś minimalny powiew Zachodu. Z drugiej strony był to kapitan Milicji Obywatelskiej, aparatczyk...".

Zdaniem dyrektora Teatru Syrena Jacka Mikołajczyka dystans czterech dekad i osadzonych w nich paru pokoleń sprawia, że nadszedł już czas, gdy PRL można potraktować -zwłaszcza w kulturze popularnej - jako "po prostu" ciekawą epokę. W której film, spektakl czy powieść mogą się zwyczajnie rozgrywać. Bez podejścia rozliczeniowego.

"Obserwujemy rozwijanie się popkulturowej nostalgii, która mniej wiąże się z chęcią powrotu do tamtych czasów, a bardziej dotyczy przedmiotów codziennego użytku, kultury popularnej, która wtedy się tworzyła, w której przecież też funkcjonowali ludzie. Z tej nostalgii można już czerpać, wyrażać ją" - uważa szef Syreny.

ZANURZENIE W PRL

Zrealizowanie musicalu o kapitanie Żbiku zaproponował Wojciech Kościelniak, reżyser, który w minionej dekadzie zrealizował w Syrenie spektakle "Hallo Szpicbródka" oraz "Kariera Nikodema Dyzmy". Stworzył w nich muzyczny portret Warszawy lat 20. i 30 ubiegłego wieku, nawiązując do przebojów małego i dużego ekranu przełomu lat 70. i 80.

Jako reżyser i teatrolog, ale też autor monografii "Musical nad Wisłą" (2010), szefujący od trzech lat Syrenie Jacek Mikołajczyk poszukuje również tematów dla oryginalnych polskich musicali. Kwestią czasu -jak mówi - było zaproszenie do współpracy najlepszego specjalisty od tworzenia musicali - od pomysłu, przez przygotowanie tekstu, do wyreżyserowania całości. Zresztą panowie znają się od czasu premiery "Hair" (2010) w Gliwickim Teatrze Muzycznym.

Teraz na internetowej stronie Syreny zawiesili odezwę: "Warszawianki i warszawiacy! Krajanki i krajanie! Weterani stania w kolejkach i ci, którzy wszędzie bez kolejki, entuzjaści rozwiązywania kryminalnych zagadek, a w szczególności... amatorzy wody z sokiem prosto z saturatora. Jest sprawa, jest afera!...".

Tło dynamicznych wydarzeń stanowi rozśpiewana i roztańczona "stolica koszul nonajron i społecznych akcji zbiórek makulatury", czyli Warszawa lat 70. W klimat miasta wprowadza m.in. muzyka Mariusza Obijalskiego, choreografia Eweliny Adamskiej-Porczy oraz okiełznane przez Annę Chadaj kostiumy i scenografia, w której swoje miejsce będą mieć zarówno tytułowy saturator, jak i magnetofon Grundig, samochód Warszawa czy butelka napoju Polo Cockta... W scenicznych realiach widz odnajdzie również znane warszawskie obiekty, oczywiście w wersji sprzed kilku dekad, oraz obrazkowe cytaty z komiksów o kapitanie Żbiku.

KRESKA NA DESKACH

Warto tu zaznaczyć, że dzielny oficer MO zawitał do Syreny nie tylko na fali nostalgii. W światowym musicalu ostatnich lat komiks stał się inspiracją do nowych produkcji, w tym "Spider-Mana", jednego z największych broadwayowskich przedsięwzięć minionych sezonów. Niestety zakończonego stratą finansową i niedosytem wynikającym z niespełnienia pokładanych w nim nadziei, przy jednoczesnym zaangażowaniu ogromnych środków.

Wkroczenie komiksu na Broadway nie powinno zaskakiwać. - Musical od zawsze był związany z kulturą popularną, w trakcie swojej historii zwracał się do różnych źródeł tej kultury - podkreśla Jacek Mikołajczyk. - Jeżeli w latach 50. czy 60. szukał inspiracji głównie w literaturze, to teraz zwraca się w stronę filmu czy komiksu.

Jak te trendy przekładają się na nasze realia? - W polskim teatrze muzycznym przestajemy mieć kompleksy - uważa Mikołajczyk. - Przez 25 lat staraliśmy się dogonić Zachód, pokazać polskiej publiczności wszystko to, co było przebojem na Broadwayu. Nadrabialiśmy zaległości, prezentując "Upiora w operze", "Koty" czy "Miss Saigon". Toczyła się walka o to, by maksymalnie zmniejszyć dystans, zbliżyć się do poziomu wykonawczego i realizacyjnego West Endu i Broadwayu.

Przełom nastąpił w momencie, w którym wykształciła się grupa realizatorów i aktorów specjalizujących się w musicalu, ludzi, którzy nie wstydzą się tego gatunku, znają przedstawienia londyńskie czy nowojorskie i postanowili tworzyć własne artystyczne realizacje właśnie w tym nurcie.

Od tego momentu można było nie tylko przenosić na polskie sceny gotowe spektakle. Nauczeni dynamicznego teatru muzycznego realizatorzy zyskali narzędzia do opracowania własnych pomysłów, poszukania interesujących ich wątków nie tylko w literaturze.

Podobne dzieje się na Broadwayu i West Endzie, gdzie nawiązania literackie zostały zastąpione przez inspiracje filmowe czy popkulturowe.

Jacek Mikołajczyk mówi: - Bardzo pozytywnie zdziwiło nas wręcz entuzjastyczne przyjęcie naszej poprzedniej premiery, musicalu "Next to normal", traktującego o chorobie psychicznej. Nagrodzony Pulitzerem w dziedzinie dramatu i trzema nagrodami Tony spektakl pokazuje, jak przystępnie można przedstawić trudny temat. I mamy tu do czynienia ze spektaklem poruszającym widza. Jednocześnie jest to nadal forma teatralna, która kojarzy się z atrakcyjnie spędzonym muzycznym wieczorem w teatrze.

DWUTOROWO

Zachodzące w polskim musicalu zmiany dobrze obrazuje też artystyczna droga Wojciecha Kościelniaka. Od 1999 r., kiedy w Gdyni po raz pierwszy zmierzył się z "Hair", wyreżyserował muzyczne wersje m.in. "Ziemi obiecanej" Reymonta i "Solaris" Lema (krakowski Teatr Słowackiego), "Operetki" Gombrowicza (warszawski Teatr Dramatyczny), "Cyberiady" Lema (łódzki TS PWSFTviT), "Balu w operze" Tuwima, "Chłopów" Reymonta, "Lalki" Prusa, ale też "Złego" Tyrmanda i "Wiedźmina" według Sapkowskiego (to wszystko w gdyńskim Teatrze Muzycznym).

Poza wyjątkiem, jaki w latach 90. ubiegłego wieku stanowił musical "Metro", poszukiwania inspiracji polscy realizatorzy zaczynali od literackich kanonów. Wędrowali przez nie w stronę współczesności i wspomnianego już "Wiedźmina" czy "Mocka" - ubiegłorocznej premiery wrocławskiego Capitolu. Chociaż temu ostatniemu spektaklowi bliżej do rewii, burleski, w których za pomocą kolejnych muzycznych numerów opowiada się bardziej o świecie bohatera znanego z powieści Marka Krajewskiego i Wrocławiu jego czasów niż o samej postaci i jej działaniach.

Co jeszcze zauważa Jacek Mikołajczyk: polscy realizatorzy spektakli musicalowych mogą już dziś działać dwutorowo. Z jednej strony poszukując własnych tematów, z drugiej sięgając po coraz nowsze tytuły broadwayowskie. Istotne jest wyraźne skrócenie dystansu czasowego - od premiery w Nowym Jorku do tej w Polsce mija góra pięć -sześć lat.

W teatrach widać też zacieranie się granicy między tzw. kulturą wysoką i popularną. Stąd coraz powszechniejsza obecność na scenie np. kryminału lub fantasy.

JUBILEUSZ W KOMIKSIE

Najnowsza premiera wpisuje się w jubileusz 75-lecia Teatru Syrena. Jesienią scena przy Litewskiej też pozostanie w tym klimacie. Wystawi musical z bohaterami komiksu "Kajko i Kokosz". Spektakl adresowany do dzieci, ale utrzymany w stylu Janusza Christy powinien ucieszyć także starszych fanów komiksu. Natomiast na przyszły rok dyrektor Syreny zapowiada "polską prapremierę hitu ostatnich lat, który i na West Endzie, i na Broadwayu był wielką sensacją".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji