Zielona Góra. Teatr odwołuje spektakle z powodu koronawirusa. Aktorzy zrozpaczeni
Lubuski Teatr w Zielonej Górze z powodu koronawirusa odwołał wszystkie spektakle zaplanowane na najbliższe dwa tygodnie. Decyzję krytykują aktorzy i pracownicy teatru - martwi ich perspektywa utraty honorariów.
Informację o odwołaniu spektakli Lubuski Teatr podał w czwartek.
- Zgodnie z decyzją organizatora Lubuski Teatr odwołuje wszystkie spektakle i imprezy z udziałem publiczności do 18 marca br. w związku z pojawieniem się koronawirusa na terenie RP - czytamy w opublikowanym przez Teatr komunikacie.
Organizator, na którego powołuje się instytucja, to zarząd województwa lubuskiego. Ten w dniu wykrycia koronawirusa w zielonogórskim szpitalu wspólnie z władzami Zielonej Góry i Gorzowa podjął decyzję o wstrzymaniu wszystkich imprez masowych na 14 dni. I tak np. w środę koszykarki w Gorzowie rozegrały mecz bez udziału publiczności, a 11 marca czeka to także zawodników zielonogórskiego Stelmetu.
Aktorzy krytykują decyzję
Z odwołaniem spektakli nie mogą pogodzić się aktorzy Lubuskiego Teatru.
"A msze w kościołach też odwołują?" - pyta sugestywnie Romana Filipowska pod wpisem swojego pracodawcy na Facebooku.
"Nie, mszy nie odwołują. Episkopat jest mądrzejszy" - odpowiada jej znany z prawicowych poglądów aktor Janusz Młyński.
"A dostaniemy wyrównanie za stracone pieniądze?" - zastanawia się Aleksander Stasiewicz.
Młyński niedługo później zamieszcza kolejne komentarze. Pisze o skandalicznej decyzji zarządu województwa. "Kilkanaście spektakli przy kompletach widowni idzie się dymać"; "Dla mnie to bardzo poważna strata finansowa" - tłumaczy.
"Nie tylko dla ciebie. Łączne straty będą bardzo wysokie i powinniśmy dostać odszkodowanie! Gruba żenada to jest" - odpowiada mu Stasiewicz.
Młyński: "Należy się zastanowić na zbiorowym pozwem do sądu pracy" - pisze aktor.
Głos zabrał także pracownik teatru, który prywatnie jest partnerem jednej z występujących w nim aktorek: "Anka ma do tyłu czterech Szczęściarzy i pięć Tymków. Tartą bułkę będziemy szamać..." - komentuje (chodzi o spektakle "Szczęściarze" i "Tymoteusz wśród ptaków" - przyp. red.).
Dyrektor: Rozumiem obie strony
Robert Czechowski, dyrektor Lubuskiego Teatru, rozumie wzburzenie wśród swoich pracowników. Tłumaczy, że aktorzy zatrudnieni są na minimalnych pensjach zasadniczych, a pozostałą część wynagrodzenia otrzymują jako honoraria za występy. - Jak nie grają, to nie mają z czego żyć - przyznaje Czechowski.
- Każdy się martwi, kiedy zabiera mu się źródło zarobku. To naturalny odruch każdego człowieka - dodaje. - Jako dyrektor też się martwię, bo akurat niemal wszystkie spektakle na najbliższe dwa tygodnie mieliśmy wyprzedane w 100 proc. Nasza sytuacja wygląda trochę jak z wynagrodzeniami aktorów - dotacja z urzędu marszałkowskiego wystarcza tylko na podstawowe rzeczy, a całą resztę finansujemy dzięki wpływom z biletów - tłumaczy.
Zaznacza jednak, że wcale nie jest pewne, że honoraria aktorów i pracowników zatrudnionych przy spektaklach przepadną. - Rozmawiałem w czwartek z lubuską marszałek i przedstawicielami urzędu marszałkowskiego. Poproszono nas, żebyśmy przygotowali wykaz strat, jakie poniesie teatr i jego ludzie w wyniku odwołania imprez. Nie jest łatwe to wyliczyć, ale zrobimy to i w najbliższych dniach przekażemy listę do urzędu. Jest szansa na rekompensatę. Jeśli nie w całości, to chociaż w części - podkreśla Czechowski.
Dodaje, że skonsultuje się z prawnikami, czy istnieje możliwość ubiegania się o pieniądze od ubezpieczyciela. - Imprezy nie odbędą się przecież z przyczyn niezależnych - mówi dyrektor.
Jednocześnie Czechowski broni decyzji władz województwa. - Musimy popatrzyć rozsądnie i bez emocji z obu stron. Trudno się dziwić, że podjęto taką decyzję. We Włoszech zignorowano koronawirusa i teraz stoją przed dylematem, czy zamykać miasta. Chyba nikt z nas nie chciałby oglądać takiego scenariusza w Polsce. Łatwo krytykować decyzję o odwołaniu spektakli w obecnej sytuacji, ale co, gdyby za chwilę się okazało, że choroba szaleje i zmarło parę czy kilkanaście osób? Dopiero wtedy podniesiono by larum, że osoby decyzyjne nie zapobiegły rozprzestrzenianiu się wirusa - mówi dyrektor Lubuskiego Teatru.
Właściciele biletów na odwołane imprezy będą mogli je zwrócić. Zasady zwrotu teatr ma podać w nieodległym czasie. Posiadacze voucherów też nie powinni się martwić - ich termin zostanie wydłużony.