Artykuły

Pandemia koronawirusa. Kultura umiera pierwsza

- To jest ciężka sytuacja. Najbardziej dlatego, że nie wiemy, ile potrwa. Nie jest tak, że zamknęli nam wszystko na dwa tygodnie i za chwilę będziemy działać normalnie. Nie będziemy - mówi Zuza Szmidt z bydgoskiego klubu Mózg. - Nie wierzę w to, że za dwa tygodnie otworzymy teatry. Musimy przygotować się na dłuższą przerwę - dodaje Dagmara Mrowiec-Matuszak, aktorka Teatru Polskiego w Bydgoszczy.

Z powodu panującego w naszym kraju zagrożenia epidemiologicznego rząd zdecydował o zawieszeniu funkcjonowania instytucji kultury. Zamknięte są teatry, kina, muzea i galerie. Odwołano koncerty, festiwale i wszelkie wydarzenia kulturalne. Wszystko po to, by powstrzymać rozprzestrzenianie się koronawirusa. Ta sytuacja utrzyma się, według najbardziej pozytywnego scenariusza, przynajmniej do 25 marca.

- Nie wierzę w to, że za dwa tygodnie otworzymy teatry. Musimy przygotować się na dłuższą przerwę - mówi Dagmara Mrowiec-Matuszak, aktorka Teatru Polskiego w Bydgoszczy.

TEATR W WIRTUALNEJ RZECZYWISTOŚCI

Teatralna kwarantanna będzie długa. Nikt nie wie, kiedy tak naprawdę aktorzy wrócą na teatralne deski. Coraz bardziej prawdopodobnie jawi się nawet wizja niedokończenia sezonu 2019/20 i przełożenia lub odwołania wszystkich premier i festiwali planowanych do połowy czerwca w Polsce. A dla aktorów bez grania nie ma pieniędzy. - Aktor na etacie ma zapewnioną podstawę, która jest bardzo niska, i dodatkowe pieniądze za spektakle. Jak nie grasz, to nie wystarczy ci, żeby normalnie funkcjonować. Może jak jesteś sam, to tak, ale jeśli masz rodzinę, kredyt na głowie, to nie ma szans, żeby się z tego utrzymać. Aktorska podstawa zależy od lat pracy. W przypadku młodych aktorów to najniższa krajowa - dodaje Mrowiec-Matuszak. 2600 zł brutto - na rękę wychodzi mniej niż dwa tysiące.

Aktorka przez ostatnie miesiące podróżowała po Europie ze spektaklem "My, Europa, Uczta narodów" [na zdjęciu] koprodukowanym przez Teatr Polski w Bydgoszczy. Trasa musiała zostać przerwana przez panującą epidemię.

- Przez długi czas we Francji nie było takiej paniki. Potem podjęto decyzję o odwołaniu imprez masowych, a następne ogłoszenia niosły już za sobą natychmiastowe konsekwencje. Rano myśleliśmy, że gramy, a o godzinie 14.30 okazywało się, że jednak nie. Sporo rozmawialiśmy o tym, jak wygląda sytuacja aktorów w naszych krajach. Wolni artyści są w tej samej sytuacji w całej Europie, ale zatrudnieni aktorzy chociażby we Francji mogą w kryzysowej sytuacji liczyć na natychmiastową pomoc rządu - opowiada aktorka.

Aktorzy etatowi w Polsce mają pensje. Prawdziwe kłopoty pojawiają się w przypadku tzw. wolnych strzelców. - Niby co miesiąc dostanę jakieś pieniądze, ale to wciąż za mało, by utrzymać za to rodzinę i kredyt. Część moich kolegów utrzymuje się z wynagrodzenia za konkretne projekty. Niektóre zostały odwołane i wiadomo już, że nie dojdą do skutku przez najbliższe miesiące. To oznacza trzy, cztery miesiące bez pracy. Jest mnóstwo osób, które zostaną bez dochodu, dlatego zaniepokoiła mnie postawa moich kolegów, którzy mają przychody z wielu źródeł, a nie rozumieją, że wielu z nas jest naprawdę w słabej sytuacji. Powinniśmy mówić wspólnym głosem i walczyć o nasze prawa. Wiem, że w takich sytuacjach kultura nie jest najważniejsza i zgadzam się z tym, ale z drugiej strony to jest nasza praca. Za to utrzymujemy rodziny. Może uda się nam zagrać w tym czasie spektakl transmitowany przez internet. Myślę, że w ten sposób nie stracimy widowni, a może i zyskamy tych, którzy wcześniej wybrać się do teatru nie zdążyli - mówi Dagmara Mrowiec-Matuszak.

Coraz więcej instytucji kultury zaczyna przenosić swoją ofertę do wirtualnej rzeczywistości. Za pomocą kilku kliknięć możemy już nie tylko obejrzeć film czy serial, ale też zwiedzić wystawę w ulubionej galerii czy dać się zaprosić do świata teatru. W sieci dostępne są też archiwalne spektakle Teatru Polskiego w Bydgoszczy. Obejrzeć można m.in. "Sprawę Dantona" w reżyserii Pawła Łysaka czy "Witaj/Żegnaj" Jana Klaty. - Postanowiliśmy też udostępnić spektakl "Upadłe Miasto" stworzony przez założoną przeze mnie i mojego męża Grupę Tartak. To trudny czas, który spędzamy w domach, więc dzielmy się kulturą - dodaje aktorka.

POMOC PAŃSTWA? NIE LICZĘ

Z podobnymi problemami mierzą się wszyscy artyści, których głównym źródłem zarobku jest występowanie na scenie. - Robię stand-up, więc moja praca opiera się na występowaniu w klubach albo na większych scenach na żywo i tylko to. Wszystkie musiałem odwołać. Inni artyści mogą czasem liczyć na tantiemy, u nas nie ma o tym mowy. Ewentualnie czasem coś wpadnie z YouTube'a, ale to są niewielkie pieniądze. Nie liczę jednak na żadną pomoc ze strony tego państwa - opowiada Błażej Krajewski, komik. - Na razie siedzimy w domu i myślimy nad nowym materiałem. Latem za dużo się nie gra, więc najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest powrót na scenę dopiero we wrześniu - dodaje.

18 lutego swoją premierę miała książka "Bus Lapidus - W drogę" Maksymiliana Libery z Bydgoszczy. Autor marcu planował zorganizować trzy spotkania z czytelnikami. Wszystkie musiały zostać odwołane. - Książkę można kupić przez internet, więc wydawałoby się, że wszystko powinno przebiegać bez problemów, ale w porównaniu z zeszłym miesiącem sprzedaż drastycznie poszła w dół. Niektórzy nawet kontaktują się z nami i proszą o wstrzymanie się z przesyłką, bo nie chcą wychodzić, nawet do paczkomatu. Z naszej perspektywy wygląda to tak, że odwołaliśmy spotkania i tak naprawdę nie wiemy, czy kiedykolwiek się one jeszcze odbędą. Może uda się coś zorganizować przed wakacjami albo jesienią. Dobrze, że nie jest to moje jedyne źródło utrzymania, bo byłoby bardzo ciężko - mówi Libera.

W CZWARTEK STRACIŁAM PRACĘ

Załamanie w kulturze dotkliwie odczuwają też organizatorzy imprez i właściciele klubów muzycznych. - Zastanawiamy się nad uruchomieniem wydarzeń online. Czekamy na rozwój sytuacji. Nie planujemy żadnych spotkań, mimo że teoretycznie do 50 osób można to robić. Mamy nadzieję, że jesienią wszystko będzie działać dobrze. Czas pozwala na to, żeby oddać się rzeczom zaległym. Jest też ekonomiczny problem przetrwania tego miejsca. Każdy lokal ma swoje koszty. Jeśli miałoby to potrwać dłużej niż miesiąc, pojawią się problemy. Postaramy się wtedy uruchomić linię crowdfundingową, którą zawsze chcieliśmy rozpocząć, a nigdy nie było na to czasu - mówi Sławek Janicki, właściciel bydgoskiego klubu Mózg.

Wiele "mózgowych" eventów zostało odwołanych, a inne wciąż czekają na nowe daty. "Tupot Poetycki" to pierwsze wydarzenie, które przeniesie się do internetu. - Co miesiąc organizujemy slam poetycki. Tym razem spotkamy się wirtualnie. Poprosiłam poetów, by wysłali mi swoje nagrania - w normalnej trzyminutowej formie, jak to zwykle bywa na slamach. Będzie można je obejrzeć i wspólnie przyznamy punkty - mówi Zuza Szmidt, która na co dzień zajmuje się też organizacją i promocją wielu innych wydarzeń w Mózgu. - W tym momencie mogę powiedzieć, że w czwartek straciłam pracę. Klub jest miejscem, w którym dostarczamy ludziom sztukę i to po prostu nagle się zatrzymało. Wiele osób mówi, że mają to, o czym zawsze marzyli - czas dla siebie, możliwość posprzątania mieszkania, zrobienia prania czy poczytania książki, na którą nigdy nie było czasu. Dobrze. To wszystko jest fajne, ale to jest ciężka sytuacja. Najbardziej dlatego, że nie wiemy, ile potrwa. To nie jest tak, że zamknęli nam wszystko na dwa tygodnie i za chwilę otworzymy szampana i będziemy działać normalnie. Nie będziemy - dodaje Szmidt.

W internecie dostępna jest petycja do ministra kultury i dziedzictwa narodowego o rekompensatę dla artystów pozbawionych z dnia na dzień pracy. - Ze zrozumieniem i pokorą podchodzimy do tej sytuacji. W tej trudnej rzeczywistości artyści niemalże wszystkich dziedzin sztuki zostali pozbawieni z dnia na dzień jakichkolwiek możliwości zarabiania pieniędzy oraz możliwości utrzymania siebie i swoich rodzin. Dotyczy to w największym stopniu artystów niezależnych, którzy w większości pracują na umowy-zlecenie, umowy o dzieło czy tzw. umowy dorozumiane, wykonując swoje zadania na scenach oraz prowadząc edukację w domach kultury i innych ośrodkach. W zaistniałej sytuacji artyści w naszym kraju z dnia na dzień zostali odcięci od możliwości zarabiania i pozostawieni bez jakiejkolwiek pomocy. Artyści zatrudnieni w teatrach są również w bardzo trudnej sytuacji, gdyż wynagrodzenie za odwołane spektakle stanowi lwią część ich zarobków. Jednak sytuacja artystów niezależnych jest po prostu tragiczna - z dnia na dzień stracili oni wszelkie źródła dochodu - pisze inicjator petycji Adrian Rzetelski, wiceprzewodniczący ZASP-u Poznań.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji