Artykuły

"To wielka wyrwa dla świata kultury". Krzysztofa Pendereckiego wspominają przyjaciele, uczniowie i artyści, samorządowcy

Z całego świata płyną do Krakowa i najbliższych Krzysztofa Pendereckiego kondolencje. Składają je Filharmonicy Wiedeńscy i Berlińscy, artyści (m.in. skrzypaczka Ann-Sophie Mutter). Zmarłego w niedzielę nad ranem Mistrza żegnają też jego polscy przyjaciele, współpracownicy i artyści.

- Myślicie, że nie znacie muzyki Krzysztofa Pendereckiego? Obejrzyjcie "Lśnienie" i "2001: Odyseję kosmiczną" Stanleya Kubricka, gdzie wykorzystano muzykę Mistrza. Mało w polskiej historii mieliśmy tak wybitnych artystów, którzy mieli wpływ na światową historię muzyki. To był gigant tak wielu talentów, a przy tym człowiek, który nie był oderwanym od rzeczywistości artystą. Przypominają mi się wizyty w kuchni w domu państwa Pendereckich, w tle zawsze leciał w telewizji kanał z informacjami... Odejście tak wielkiego kompozytora i cudownego człowieka zostawia w nas wszystkich wyrwę - mówi Jurek Dybał, dyrektor orkiestry Sinfonietta Cracovia oraz Międzynarodowego Festiwalu im. Krzysztofa Pendereckiego w Zabrzu, muzyk Filharmonii Wiedeńskiej i wieloletni współpracownik Profesora.

W 2012 roku brytyjski dziennik "The Guardian" nazwał Krzysztofa Pendereckiego "najprawdopodobniej największym żyjącym polskim kompozytorem". Mistrz odszedł nad ranem w niedzielę (29 marca).

Był profesorem i rektorem Akademii Muzycznej w Krakowie. Urodził się 23 listopada 1933 r. w Dębicy w rodzinie wielowyznaniowej i wielokulturowej - z korzeniami niemieckimi i ormiańskimi. Skomponował cztery opery, osiem symfonii i szereg innych utworów orkiestrowych, koncertów instrumentalnych, oprawę chóralną głównie tekstów religijnych, a także utwory kameralne i instrumentalne. Dyrygował najsłynniejszymi orkiestrami świata, m.in. London Symphony Orchestra, Orkiestrą Monachijską czy China Philharmonic Orchestra. Napisał znane na całym świecie utwory, m.in. "Tren Ofiarom Hiroszimy", "Pasję według św. Łukasza" czy czteroczęściowe "Polskie Requiem".

Prezydent Majchrowski wspomina Mistrza Pendereckiego

Prezydent Krakowa prof. Jacek Majchrowski żegna Krzysztofa Pendereckiego osobistym listem:

"Z wielkim smutkiem przyjąłem informację o śmierci wielkiego krakowianina, honorowego obywatela naszego miasta, prof. Krzysztofa Pendereckiego. Jest jedną z najważniejszych postaci polskiej kultury i jednym z najważniejszych kompozytorów XX w.

Z trudem przychodzi mi mówienie o świętej pamięci Panu Profesorze w czasie przeszłym. Był światowym autorytetem, laureatem najważniejszych nagród branży muzycznej, licznych doktoratów honoris causa i odznaczeń. Ważne tytuły nadawały mu rodziny królewskie, rządy wielu państw. Ale był też prywatnie nadzwyczajnie ciepłym człowiekiem. Znaliśmy się od tylu lat. Często składał mi wraz z Małżonką Elżbietą wizyty w magistracie, zabierając głos w najważniejszych sprawach. Jednocześnie jego obecność przy każdej uroczystości miasta, jubileuszach jego przyjaciół, na krakowskich festiwalach była czymś doniosłym i ważnym.

Krzysztof Penderecki pozostawia nam po sobie piękne świadectwo życia wykorzystanego w pełni i na każdym planie: pracy pedagogicznej, twórczości kompozytora i dyrygenta, twórcy i wizjonera w muzyce. Maestro z równą miłością, co tworzenie nowych dzieł, sadził drzewa, a jego arboretum w Lusławicach to logiczna architektura wielu posadzonych osobiście gatunków. To był człowiek, który żył w harmonii z ludźmi i ze światem. Wielki kompozytor, mąż, ojciec, dziadek, obywatel, krakowianin i wierny ogrodnik. Zapamiętam go jako człowieka niezwykle ciepłego, wdzięczny za każde z nim spotkanie".

Robert Piaskowski, pełnomocnik prezydenta Krakowa do spraw kultury: "Miał niezwykłą czułość dla świata"

Robert Piaskowski: Gdy jako młody człowiek spotykałem Krzysztofa Pendereckiego, był niedostępnym kolosem, na którego my - chórzyści - patrzyliśmy z nabożnym lękiem. Gdy - już wiele lat później - mogłem go poznać w innych okolicznościach, np. przy organizacji koncertów i festiwali, rozmawialiśmy o wszystkich aspektach wykonania: był perfekcjonistą w każdym calu. Ale tak naprawdę zobaczyłem, jakim jest człowiekiem w relacjach prywatnych, gdy miałem okazję obserwować go na przykład w relacji z wnuczką. Był takim najszlachetniejszym z dziadków - Tomasz Cyz napisał nawet książkę "Najdzielniejszy z dziadków. Rzecz o tym, jak poznałem Krzysztofa Pendereckiego".

Wielkiego kompozytora można było poznać od prywatnej strony, odwiedzając go w ukochanych Lusławicach. To była jego arkadia, tam był sobą, w harmonii ze światem, naturą i rodziną. To dlatego, że był człowiekiem, który miał świadomość uczestnictwa w wyższym porządku, dla którego miał szacunek. Ten szacunek brał się nie tylko z miłości do natury, ale też z jego wielokulturowych korzeni, z których zdawał sobie sprawę. Czuł się spadkobiercą tych tradycji i chętnie o nich opowiadał.

Pamiętam jedną ze scen podczas spotkania w 2018 r. Pojechaliśmy do Lusławic z asystentem Philipa Glassa Richardem Guerinem i kompozytorem Elliotem Goldenthalem. Siedzieliśmy na ganku rozmawiając o historii muzyki. W pewnym momencie Penderecki wszedł do środka, gdzie na stole leżały pąki kwiatów tulipanowca, drzewa, które rośnie na podjeździe. Mistrz spojrzał na panią Elżbietę z wyrzutem: "Elżuniu, nie trzeba było tych kwiatów zrywać". Pani Elżbieta na to: "Ależ to są te, które opadły. Ja je tylko pozbierałam". Pan Krzysztof ogarnął wtedy żonę takim ciepłym, mężowskim spojrzeniem, które mówiło wszystko. Ich relacja, gdy łapał ją za rękę, gdy pani Elżbieta cytowała z głowy szczegóły koncertów, występów, wykonawców, gości sprzed lat, była niezwykła. Tworzyli jedną z najpiękniejszych par polskiej kultury. Była w tej relacji autentyczna czułość i szacunek.

Na ostatnie spotkanie przyjechałem już do krakowskiego domu na Woli w październiku ubiegłego roku, żeby wręczyć kompozytorowi prestiżową nagrodę gandawskiego festiwalu (World Soundtrack Awards). Był już wtedy bardzo słaby. Podczas rozmowy w pewnym momencie pani Elżbieta wpadła z ekscytacją, wołając, że "Olga Tokarczuk dostała Nobla". Jak Profesor się wtedy ucieszył! To było coś, co aż poderwało go z kanapy z werwą i wigorem. I zaczął cieszyć się, jakby to była kolejna nagroda dla niego samego.

Bogusław Tosza, dyrektor Filharmonii Krakowskiej: "Odszedł człowiek renesansu"

W naszej zwariowanej, zbanalizowanej epoce, profesor Krzysztof Penderecki był człowiekiem renesansu. Zakładał ogrody i tworzył symfonie. Wraz z jego odejściem skończyła się epoka w historii muzyki światowej. A tak wierzyliśmy, że profesor jest nieśmiertelny

Był człowiekiem o niezwykłej odwadze artystycznej. W wielkim stylu przywrócił do łask muzykę religijną. Jego "Pasja według św. Łukasza", jedno z najważniejszych dzieł polskiej muzyki XX wieku, była szokiem dla świata! Wyszedł do ludzi z muzyką współczesną i to w chwili, kiedy zamykano ją w laboratorium, a kręgi odbiorców były niewielkie.

Krzysztof Penderecki wielokrotnie podkreślał, że Filharmonia Krakowska go ukształtowała. A jakże on był ważny dla filharmonii! Nie ma drugiego artysty, który miałby na nią taki wpływ.

Kiedy przed ośmioma laty obejmowałem stanowisko dyrektora FK, wielu ludzi zastanawiało się, co z instytucją muzyczną ma wspólnego człowiek teatru. Profesor Penderecki otoczył mnie wtedy swoją opieką i bardzo wspierał. Może właśnie dlatego miałem tę szaleńczą odwagę, by podjąć wyzwanie?

W ostatnich latach nieustannie pytał: - Czy dożyję nowej Filharmonii Krakowskiej? Co z budową? Obiecywałem mu, że zrobię wszystko, by tak się stało. Niestety, nie udało mi się spełnić tej obietnicy.

Bogusław Nowak, dyrektor Opery Krakowskiej: "Nie tworzył barier"

Nie do końca zdawaliśmy sobie sprawę z tego, kim jest profesor Krzysztof Penderecki. Poprzez jego osobowość każde spotkanie z nim kazało nam patrzeć na niego jak na dobrodusznego i sympatycznego człowieka, który nie tworzy żadnych barier w kontaktach międzyludzkich. Na kogoś, kto cieszy się każdą nutą, każdym dźwiękiem i to nie tylko swoich utworów. Zapisując się do świata muzyki profesora, obcując z nim, mając bezpośredni i serdeczny kontakt, często nie docenialiśmy rangi twórcy, z którym mamy do czynienia. Dziś jest już za późno, by powiedzieć mu, jak wielkim był artystą. I jak ważnym dla Opery Krakowskiej - nowy gmach przy Lubiczu 48 otwieraliśmy w 2008 r. właśnie przeglądem oper profesora Pendereckiego. Jestem dumny z tego, że my i nasze dzieci mogliśmy żyć w czasie, w którym tuż obok nas swój świat tworzył i do którego nieustannie nas zapraszał, maestro Krzysztof Penderecki.

Prof. dr hab. Stanisław Krawczyński, rektor Akademii Muzycznej w Krakowie: "Gorący patriota"

Straciliśmy postać wybitnie zasłużoną dla światowej kultury i najważniejszego ambasadora polskiej sztuki za granicą. Utwory Krzysztofa Pendereckiego były wykonywane na największych estradach świata. Jego nazwisko wszędzie utożsamiano z Polską. Profesor był zresztą gorącym patriotą, czego wielokrotnie dowodził w swoich utworach, m.in. w "Polskim Requiem", poświęconym ważnym momentom w historii naszego kraju.

Serdecznym uczuciem darzył Kraków i Akademię Muzyczną. To właśnie tutaj, wraz z innymi wybitnymi profesorami, m.in. Krystyną Moszumańską-Nazar, Adamem Walacińskim, Zbigniewem Bujarskim, Bogusławem Schaefferem, Markiem Stachowskim i Krzysztofem Meyerem stworzył Krakowską Szkołę Kompozytorską. Jako jej pedagog wydobywał z młodych twórców to, co najbardziej wartościowe, dawał przykład tego, jak należy się zachowywać w świecie muzyki, kierował ich twórczość w dobrą stronę. Z AMUZ profesor był związany do ostatnich dni - tutaj prowadził spotkania z młodzieżą, swoją wiedzę i umiejętności przekazywał doktorantom. Jego nadrzędną ideą było nawiązywanie kontaktu z młodymi. Wcielił ją w życie, tworząc Europejskie Centrum Muzyki w Lusławicach. To dzięki maestro młodzi kompozytorzy mają wspaniałe warunki, by się rozwijać i szlifować swój talent.

Dlaczego twórczość Krzysztofa Pendereckiego jest tak wybitna? Profesor nie unikał żadnego gatunku muzycznego, tworzył opery, utwory symfoniczne, wokalno-instrumentalne, kameralistykę. Każdy, kto interesuje się muzyką, dla kogo dźwięki są istotnym elementem życia, może odnaleźć w jego dziełach wyłącznie coś dla siebie. Właśnie ta niebywała zdolność maestro do docierania swoją twórczością do każdego z nas była jego największą siłą.

Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska: "Żegnamy wielkiego Mistrza muzyki klasycznej"

Dla Miasta Gdańsk, jak dla żadnego innego miasta na świecie, Krzysztof Penderecki skomponował trzy utwory - "Lacrimosę" na uroczystość odsłonięcia pomnika Poległych Stoczniowców 1970, Hymn do św. Wojciecha na 1000-lecie Gdańska i "Fanfarę" - na zamówienie ECS z dedykacja dla Lecha Wałęsy.

Żegnamy dziś wielkiego Mistrza muzyki klasycznej, wybitnego kompozytora, dyrygenta, laureata wielu nagród, w tym księżniczki Asturii w dziedzinie sztuki i gdańskiego Neptuna. Uwielbiał pracę z młodymi, inspirował i kształtował. Z Wybrzeżem związany był od wielu lat, często powracał nad morze. Powtarzał, że nie ma drugiego takiego miasta jak Gdańsk. Prywatnie był miłośnikiem natury, godzinami spacerował wśród drzew, których sadził z każdym rokiem coraz więcej. Rajskich spacerów zażywaj, a my w muzyce będziemy wspominać Cię z wdzięcznością i życzliwością.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji