Artykuły

Teatroteka - gatunek zagrożony wyginięciem

Brak porozumienia między Telewizją Polską a WFDiF co do zasad, kosztów emitowania spektakli i ich określenia gatunkowego trwa do dziś, mimo wysiłków wielu ludzi i instytucji. Dlaczego jednak warto o Teatrotekę walczyć i zabierać głos w jej sprawie? Jako reżyser, zwycięzca pierwszej, i juror drugiej edycji Festiwalu Teatroteka Fest, selekcjoner dramatów w konkursie organizowanym przez ZAiKS oraz negocjator w licznych próbach uratowania Teatroteki, czuję się współodpowiedzialny za jej los - pisze reżyser Wawrzyniec Kostrzewski w "Wiadomościach ZAiKS".

Wiele lat temu moją wyobraźnię rozpaliła książka "Niezwykłe perypetie odkryć i wynalazków". Wynikało z niej jasno, że wiele cennych dla ludzkości odkryć jest dziełem przypadku, a wynalazki muszą trafić na swój czas, inaczej przepadną bezpowrotnie. Cykl Teatroteki postrzegam właśnie w kategoriach wynalazku.

Oto w przypadkowy sposób powstaje perpetuum mobile polskiej kultury, mechanizm rozwiązujący kilka problemów jednocześnie: młoda polska dramaturgia znajduje ujście dla swoich tekstów; debiutujący reżyserzy dostają szansę wykazać się talentem już na starcie, a milionowa widownia teatru telewizji cieszy się z nowej oferty kulturalnej. Tę wizję dalszych korzyści można rozwijać: kwiat aktorstwa polskiego marzy, żeby zagrać u przyszłych mistrzów gatunku w najlepszych polskich sztukach pisanych specjalnie dla Teatroteki; kadry kują się wzajemnie przy uciesze publiczności, festiwale filmowe puchną od zgłoszeń, odrodzony Teatr Telewizji daje Teatrotece osobne pasmo, misja z podwójną siłą wraca do telewizji publicznej, jedynej, której obowiązkiem jest - niezależnie od polityki - pielęgnować nieliczne pierwiastki misyjności i wolności artystycznej.

Przesadziłem? Brzmi to jak utopia, ale był moment, kiedy ten mechanizm działał.

Czym więc jest Teatroteka? Od 2013 roku do dziś WFDiF wyprodukowała 50 spektakli w ramach cyklu Teatroteka. Wszystkie były debiutami reżyserskimi opartymi o najlepsze teksty młodego pokolenia dramaturgów i miały dotrzeć do szerokiej widowni w ramach wsparcia dla pogrążonego w kryzysie Teatru Telewizji. Stało się jednak inaczej.

KRYZYS NA DOBRY POCZĄTEK

Historia zaczyna się od "Walizki" Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk, w mojej reżyserii. Był to pierwszy spektakl Teatroteki, który powstał przy Chełmskiej; kilka dni później ruszyły zdjęcia do "Walentyny" w reżyserii Wojciecha Farugi, a tuż po nich "Nad" Mariusza Bielińskiego. Świeżość i forma pierwszych projektów została zauważona i doceniona: spektakle wyemitował w Studiu Teatralnym Dwójki Teatr Telewizji, "Walizka" rozbiła bank nagród z Grand Prix na Festiwalu "Dwa Teatry" w Sopocie w 2015 roku włącznie, a cały rodzący się cykl okrzyknięto wydarzeniem sezonu. Mimo dobrego startu, nagłe wycofanie Teatroteki z kolejnego Festiwalu "Dwa Teatry" i stopniowe wstrzymanie emisji w TVP spowodowało kryzys, który pozostaje nierozwiązany.

Zaroiło się od argumentów i wątpliwości. Brak porozumienia między Telewizją Polską a WFDiF co do zasad, kosztów emitowania spektakli i ich określenia gatunkowego trwa do dziś, mimo wysiłków wielu ludzi i instytucji. Dlaczego jednak warto o Teatrotekę walczyć i zabierać głos w jej sprawie? Jako reżyser, zwycięzca pierwszej, i juror drugiej edycji Festiwalu Teatroteka Fest, selekcjoner dramatów w konkursie organizowanym przez ZAiKS oraz negocjator w licznych próbach uratowania Teatroteki, czuję się współodpowiedzialny za jej los. Miałem szansę spojrzeć na to zjawisko z kilku perspektyw i jestem przekonany, że Teatroteka stworzyła na kulturalnej mapie Polski nową jakość.

NOWY GATUNEK - JESZCZE TEATR CZY JUŻ KINO?

Teatr Telewizji przyzwyczaił widza do określonego formatu, czego zwieńczeniem jest stworzona przed 20 laty "złota setka". Do tego wzorca odnoszą się dziś twórcy. Ciężko tam jednak znaleźć nazwiska współczesnych autorów, dominuje klasyka w reżyserii mistrzów. Teatroteka wprowadziła na tych polach kilka rewolucyjnych zasad, które przesądziły o wyjątkowości cyklu:

Szansę na ekranizację mają utwory nie starsze niż 10 lat - tylko polska dramaturgia współczesna. W ewentualnej złotej setce Teatroteki - gdyby kiedyś powstała - nigdy nie będzie Czechowa, Szekspira, Mrożka, Słowackiego, Gombrowicza czy Fredry. Żadnych Dziadów. Poruszane w teatrotekowych dramatach problemy biorą się z codzienności, niosą kontekst bliski żyjącym autorom, a także obecne literackie mody. To wrażliwość na zmieniające się oblicze teatru, struktury dramaturgicznej, na nowe myślenie o inscenizacji. Uwspółcześnienie jest więc wpisane w definicję Teatroteki.

Debiut reżyserski to kolejny bezwzględny warunek. Spektakl można zrobić tylko raz. To świadome zdefiniowanie cyklu "inicjacyjnego". Żadnej przystani dla mistrzów, osiadania na laurach. Pierwsza samodzielna próba lotu raz na zawsze odcina powrót do gniazda. To wyjątkowy i szlachetny wyróżnik. Każdy twórca stara się jak najlepiej wykorzystać daną mu szansę na swoje opus magnum. Zdarzały się wyjątki, ale dla większości reżyserek i reżyserów projekt Teatroteki to pierwsze poważne przeżycie artystyczne.

Kolejnym wyróżnikiem jest umowność - większość spektakli powstaje w hali. Ten element nawiązuje do wielkiej tradycji Teatru Telewizji. Nikt nie wierzył w realizm brzózek z "Trzech sióstr" czy lasku z "Wujaszka Wani" Bardiniego, ale emocje bohaterów przeżywało pół Polski. Podkreślana teatralność jest jednym z kluczy do sukcesu i wyjątkowości Teatroteki, a scenograficzne niedopowiedzenia, skróty, a przede wszystkim celowo eksponowana sztuczność przedstawianego świata, stała się dominantą większości spektakli. Jest to, obok skupienia na aktorach, pochodna klasycznego teatru telewizji, wykorzystana świadomie i nowocześnie.

Surowe są też reguły czasowe i budżetowe. Cztery dni zdjęciowe i nieduży budżet wpływają na kameralny styl projektów, ale też zmuszają do wyjątkowej kreatywności. Przez niektórych scenografów ta zasada nazywana jest prościej - 1001 potraw z ziemniaka. Różnorodność plastyczna 50 spektakli pokazuje jednak, że wyobraźnia nie ma granic.

Podmiotowe wykorzystanie narzędzi filmowych, takich jak kamera, obiektywy, światło, muzyka i montaż - oto następny wyróżnik i znak czasu jednocześnie. Nowoczesne metody filmowe nie służą jedynie oprawie rejestrowanego spektaklu, ale są równorzędnymi elementami inscenizacji. Dzięki temu cały cykl zbliża się estetyką bardziej do kina eksperymentalnego, co potwierdzają nagrody na międzynarodowych festiwalach sztuk wizualnych. Teatroteka to debiuty reżyserskie, ale nie operatorskie czy scenograficzne. Pozycja pionów plastycznych jest tutaj bardzo silna.

DRAMATURGIA NA PIERWSZYM PLANIE

Podstawowym elementem decydującym o odrębności Teatroteki stała się jednak współczesna dramaturgia. Wiele sztuk ma znamiona estetycznego, wyrazistego eksperymentu, gdzie forma dominuje nad linearnie opowiedzianą historią, pojawia się abstrakcja, surrealizm, umowność, absurd, groteska, dystans. To właśnie dramaty i ich cechy nadają w największym stopniu ton całej serii. Zaburzenie bądź nieistotność miejsca i czasu akcji, dygresyjność fabuły, czasem wręcz jej zanik na rzecz zbiorowiska znaków, cytatów, obrazów, skojarzeń - to nie tylko cechy wybranych spektakli Teatroteki, ale dominujące elementy nowej fali dramaturgicznej. Takie podejście wymaga od telewizyjnego widza albo odpowiedniego przygotowania albo zwiększonego wysiłku myślowego. Spektakl przestaje być zgrabnie opowiedzianą historią, rozrywką na wysokim poziomie, rocznicową hagiografią czy estetycznie skrojoną klasyką; staje się często wyzwaniem intelektualnym.

Nie można też bezkrytycznie przyjąć, że hermetyczna forma zawsze się sprawdzi. Tak, Teatroteka też podlega krytyce - pojawiały się głosy rozczarowania częścią tekstów wróżące kryzys współczesnej dramaturgii. W każdy eksperyment wpisane jest ryzyko, nie każdy debiut musi być udany, nie każdy spektakl przeznaczony dla szerokiej widowni.

KRYTYCZNY POTENCJAŁ TEATROTEKI

Nie bez znaczenia dla tych ocen jest treść dramatów, często niosąca trudny potencjał krytyczny: nieuporządkowanie świata, rewizja uniwersalnych wartości, pytania o tożsamość, poszukiwanie szczęścia za wszelką cenę, eskapizm jednostki zagubionej w świecie, dramaty rodzinne. Chaos tekstu jest odbiciem chaosu świata. To dlatego właśnie nowoczesna dramaturgia jest mimo wszystkich wątpliwości najsilniejszym wyróżnikiem siedmioletniego już cyklu.

RÓŻNORODNOŚĆ, CZYLI GŁOS POKOLENIA

Każdy spektakl Teatroteki jest odrębnym mikrokosmosem, za którym stoją konkretni ludzie. Jest wyrazista "Sprawa Rity G." Jolanty Janiczak w reżyserii Darii Kopiec (m.in. Grand Prix drugiej edycji Teatroteka Fest), "Zakład Doświadczalny Solidarność", gdzie autor Szymon Bogacz wraz z reżyserem Adamem Sajnukiem mierzą się z legendą Solidarności, "Krzywy Domek" Anny Wakulik, w reżyserii Anny Wieczur-Bluszcz, a zrealizowany przez Witolda Płóciennika w jednym ujęciu, jest nagradzana, subtelna, komiksowa komedia "Porwać się na życie" Roberta Urbańskiego w reżyserii Michała Szcześniaka, jest dotykająca problemu uzależnienia alkoholowego "Gardenia" Elżbiety Chowaniec w reżyserii Wojciecha Urbańskiego; współczesna "Kartoteka czyli Dolce vita" Julii Holewińskiej i Kuby Kowalskiego w reżyserii Leny Frankiewicz; rozliczanie rodzinnych traum przy świątecznym stole, czyli "Cicha noc" Amanity Muskarii (Gabriela i Monika Muskała) w reżyserii Pawła Paszty; nieoczywiste studium środowiska kibolskiego, czyli "Dzielni chłopcy" Magdy Drab w reżyserii Szymona Waćkowskiego; jest "Spalenie Joanny", czyli tekst Magdaleny Miecznickiej w reżyserii Agaty Baumgart dotykający tematu oszustw reprywatyzacyjnych, jest "Walizka" Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk w mojej reżyserii, o traumie Holokaustu; są nagradzane na polskich i międzynarodowych festiwalach debiuty reżyserów: Agnieszki Smoczyńskiej, Marty Miłoszewskiej, Anety Groszyńskiej, Piotra Ratajczaka, Piotra Domalewskiego, Beniamina M. Bukowskiego, Arkadiusza Biedrzyckiego, Ewy Małecki; w wąskim wyborze dramatów znalazły się utwory wybitnych współczesnych dramaturgów i dramaturżek, jak Małgorzata Sikorska-Miszczuk, Magda Fertacz, Marek Modzelewski, Artur Pałyga, Weronika Murek, Zyta Rudzka, Radosław Paczocha, Szymon Bogacz, Jolanta Janiczak, Mateusz Pakuła, Monika Milewska i wielu innych. Nie ma drugiej takiej kolekcji, gdzie w zbliżonych warunkach całe pokolenie twórców może opisywać swoje czasy.

KONKURS ZAiKS-u

Wśród instytucji wyróżniających się troską o losy Teatroteki ogromną rolę odegrał ZAiKS. Po serii udanych premier konieczne okazało się nadanie mocniejszej struktury procesowi wyłaniania tekstów do realizacji. ZAiKS wraz z WFDiF zorganizowały konkurs na utwór dramatyczny dla Teatroteki, na który spłynęło ponad 230 dramatów. Było to wydarzenie stymulujące nie tylko sam cykl, ale sprawdzające kondycję niemal całej współczesnej polskiej dramaturgii, która zyskała okazję do weryfikacji przez wykwalifikowane grono specjalistów. W gronie jurorów i selekcjonerów konkursu zasiadali związani z ZAiKS-em Małgorzata Semil, Michał Komar czy Małgorzata Sikorska-Miszczuk. Zaszczytem było dla mnie znaleźć się w takim towarzystwie, wraz z Maciejem Wojtyszką, Dorotą Buchwald, Krzysztofem Domagalikiem i Zenonem Butkiewiczem, czyli ludźmi, którzy walczą o przetrwanie Teatroteki.

KRÓTKA SYMBIOZA INSTYTUCJI KULTURALNYCH

Pierwsze lata istnienia Teatroteki (2013-15) pokazały, że możliwa jest symbioza świata artystycznego i instytucji państwowych na wyjątkową skalę: WFDiF współpracuje z Ministerstwem Kultury i finansuje projekt, który wzmacnia ofertę kulturalną telewizji; Teatroteka łączy interesy z redakcją Teatru Telewizji, z TVP Kultura, z ZAiKS-em, z Instytutem Teatralnym, gdzie odbywają się pokazy; z ośrodkami kulturalnymi i festiwalami w Polsce; wybrane spektakle prezentowane są m.in. na Festiwalu Filmowym w Gdyni, szturmem podbijają sopocki festiwal "Dwa Teatry"; odbywają się pokazy przy okazji innych festiwali, poszczególne spektakle są co roku wysyłane na festiwale i pokazy międzynarodowe (jak np. Houston Worldfest Festival, gdzie zdobyły kilkanaście nagród!), teksty są tłumaczone na obce języki. Brzmi jak dobrze zaprojektowany mechanizm. Tak było, ale zaledwie przez chwilę.

GORZKIE WNIOSKI

Teatroteka, która wybuchła siedem lat temu jak supernowa, na krótką chwilę stała się rewolucją w myśleniu o gatunku Teatru Telewizji. To teatr tu i teraz, niedoskonały, młody, teatr, który nie zgłasza pretensji do "złotych setek", tylko chce być usłyszany i dostrzeżony dziś. Za kilka lat - jeśli wydarzy się cud i Teatroteka znów zagości na małych ekranach, może się okazać, że ma ona jedynie wartość archiwalną; że zdezaktualizowały się tematy, bolesne i krytyczne obserwacje, a twórcy poruszają już bardziej aktualne problemy. Wysiłki założycieli i patronów Teatroteki, m.in. Włodzimierza Niderhausa, Macieja Wojtyszki, Krzysztofa Domagalika, Zenona Butkiewicza, Stowarzyszenia Autorów ZAiKS oraz wszystkich tych, którzy przez kilka lat wspierali i współorganizowali pokazy, promocje i festiwal, idą na marne.

Kryzys potwierdził jednak, że potrzeba jest matką wynalazku: na festiwalowej mapie pojawił się nowy punkt, Teatroteka Fest. Wybrane spektakle podróżują po Polsce i po świecie. Stowarzyszenie Autorów ZAiKS zorganizowało dla Teatroteki nowy konkurs dramaturgiczny na wielką skalę. A jednak brakuje głównego spełnienia - dotarcia do szerokiej, polskiej widowni, której codziennymi problemami Teatroteka zajmuje się w większym stopniu niż spektakle Jedynki, skupione częściej na historii i tematach rocznicowych. Brak emisji eksperymentalnych spektakli Teatroteki, chociażby w alternatywnym paśmie, to nie tylko strata dla polskiej kultury, ale też zaburzenie zagrażające żywotności całego złożonego gatunku Teatru Telewizji, który bez awangardy może się wyjałowić.

W uzasadnieniu Nagrody im. Stefana Treugutta (za reżyserię "Walizki", 2017) wybrzmiewają słowa o przywróconej wierze w potrzebę Teatru Telewizji i w sztukę teatru w szczególności. Wziąłem je sobie do serca przy kolejnych spektaklach Teatru Telewizji. Bez "Walizki" nie uwierzyłbym, że w tym gatunku mogę zrealizować zarówno adaptację dwutomowych "Listów z Rosji" Astolphe'a de Custine, jak i "Wesela" Wyspiańskiego. Bez doświadczenia Teatroteki nie miałbym poczucia odpowiedzialności za ten wycinek polskiej kultury i nie pisałbym teraz słów w obronie interesów kolejnych debiutantów. Inni twórcy Teatroteki również coraz liczniej realizują się od kilku lat w Teatrze Telewizji, wnosząc stopniowo eksperymentalne myślenie, kreatywność i nowe, filmowe metody. Śmierć Teatroteki może mieć więc dalekosiężne konsekwencje; te światy się przenikają.

OKRĄGŁY STÓŁ DLA TEATROTEKI?

Dlatego potrzebne są odważne kroki przy jednoczesnym wsparciu instytucji i środowiska. Sytuacji nie poprawi wchodząca do kultury polityka, która zazwyczaj ogranicza zaufanie twórców do instytucji państwowych (ocenzurowanie spektaklu Teatroteki "Biały dmuchawiec" jest tego bolesnym przykładem). Być może w sprawie dalszych losów Teatroteki rozwiązaniem byłby okrągły stół. Mogliby przy nim usiąść przedstawiciele twórców spektakli, środowiska artystycznego, krytycy, redakcja Teatru Telewizji, władze WFDiF i założyciele Teatroteki, przedstawiciele ZAiKS-u, MKiDN, Instytutu Teatralnego, czyli wszystkie te instytucje i środowiska, które brały lub biorą udział w tworzeniu, wspieraniu i promowaniu tego wyjątkowego cyklu.

W marcu 2020 roku odbyła się czwarta już edycja festiwalu Teatroteka Fest. Wiele wskazuje na to, że może to być ostatnie takie wydarzenie. Do 50 spektakli dojdzie jeszcze kilka dla dzieci i młodzieży w ramach cyklu Teatroteka Młodego Człowieka i to może być naprawdę koniec trwającej siedem lat przygody. Jeśli tak się stanie, to rzeczywiście Teatroteka okaże się genialnym wynalazkiem, który nie trafił w swój czas.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji