Artykuły

Zadyszka dramatu

Istnieje przekonanie, że dramaturgia polska w ciągu ostatnich lat przeżywa kryzys. W porówna­niu z drugą potowa lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych jest to zjawisko rzeczywiście widocz­ne. Najwybitniejsi dramaturdzy piszą co prawda nadal wartościowe sztuki, ale mato jest dobrych debiutów, a ogólne tendencje przejawiające się w naszej dramaturgii wskazują na pewien zastój. Ostatni rok byt pod tym wzglądem znamienny - pojawiło się kilka bardzo interesujących dra­matów, zdarzyły się też obiecujące debiuty, po­wszechne tendencje występujące u różnych pisa­rzy zdają się jednak potwierdzać i ujawniać przyczyny organicznej słabości współczesnej dra­maturgii.

Sławomir Mrożek, którego "Emigranci" byli na pewno najwybitniejszą sztuką ostatniego okresu, opublikował cztery małe sztuczki o charakterze filozoficznych przypowiastek czy bajek. Są one bardzo kunsztownie napisane, nie pozbawione głębszych znaczeń, ale w stosunku do jego twórczości dość błahe. W roku 1978 odbyła się prapremiera jego sztuki "Krawiec", napisanej w roku 1966 i dotąd nie publikowanej. Trzynaście lat temu autor uznał ją za zbyt słabą. Teraz oka­zała się zupełnie dobra... Ta typowa dla twór­czości Mrożka z lat sześćdziesiątych alegoryczna sztuka, utrzymana w poetyce groteski, spotkała się z dość krytycznym przyjęciem.

Na początku roku 1979 odbyła się prapremie­ra napisanej kilka lat temu sztuki Tadeusza Ró­żewicza "Do piachu". Jest to dramat bardzo znamienny. Zupełnie różny od całej właściwie twórczości autora "Kartoteki", utrzymany w po­etyce niemalże naturalistycznej, czasami wręcz jakby naiwny czy uproszczony, a jednocześnie drastyczny i prowokujący. Róźewicz pokazuje w nim walkę partyzancką od najbardziej niewdzięcznej, bolesnej i rzadko w literaturze odmalowy­wanej strony. Pokazuje tchórzostwo, głupotę i słabość. Nadając swojej sztuce formę niemalże "relacji naocznego świadka" (sam autor zresztą spędził lata wojny "w lesie"), mówi Różewicz gorzką prawdę o wojnie partyzanckiej i poprzez opis odwrotny do wszelkiej gloryfikacji oddaje prawdziwe bohaterstwo zwyczajnych ludzi, którzy wówczas podjęli nierówną walkę.

Wymienione tu sztuki Mrożka i Różewicza, któ­rzy nadal pełnią w polskiej dramaturgii wiodącą rolę, nie są jednak wcale dla panujących w tej dramaturgii tendencji typowe. Zresztą obaj pi­szą raczej mało i ich wpływ na kształtowanie się naszego dramatu wydaje się obecnie niewielki. Dominuje, a widać to szczególnie na przykładzie wyjątkowo bogatego w dobre sztuki roku 1978 i początku roku 1979, swoisty neoromantyzm i w ogóle wszelkiego rodzaju stylizacje, pastisze związane ze stylistykami dramatu sprzed stu i więcej lat. Przeważają nie tylko sztuki stylizowa­ne, ale również historyczne, dziejące się w daw­nych epokach, mówiące o historii współczesnej przez pryzmat ubiegłych wydarzeń.

Typowym przykładem może tu być najwybit­niejsza z pewnością sztuka ostatniego okresu, ja­ką jest "Polonez" Jerzego S. Sity. W tym neoro­mantycznym w stylu dramacie dał Sito kronikę wydarzeń dziejących się wokół trzeciego rozbioru Polski. Mimo charakteru kroniki, mnóstwa wystę­pujących postaci, wielu miejsc akcji i mnogości nakładających się na siebie wątków i problemów, jest to utwór dobrze skomponowany, a zawarte w nim analizy i uogólnienia dotyczące dziejów Polski stawiają "Polonez" w rzędzie najwybit­niejszych polskich sztuk historycznych, mimo wtór­nego czasami charakteru tego utworu, wyraźnie nawiązującego do jednego z odłamów drama­turgii Młodej Polski z początku XX wieku.

Trochę podobnie ma się rzecz ze znakomitym debiutem Jerzego Żurka. Jego sztuka "Sto rąk, sto sztyletów" dzieje się podczas powstania Iistopadowego i stanowi wręcz rozwinięcie jednej ze scen "Nocy listopadowej" Stanisława Wyspiańskieqo. Nie jest to dramat historyczny sensu stricto, Żurek nie sili się w nim na drobiazgo­wą rekonstrukcję autentycznych wydarzeń, ale traktuje sztukę jako swoiste studium socjologicz­no-historyczne, jako obraz reprezentatywnych grup społecznych, postawionych w sytuacji wy­boru pomiędzy walką i zgodą na życie w wa­runkach jeszcze wówczas w miarę "łagodnej" okupacji. Myślenie historyczne Żurka jest tu zre­sztą podobne do myślenia Sity i Różewicza ("Do piachu"), nie stawia on też i nie podejmuje za­biegów gloryfikacyjnych, ale stara się napisać prawdę o wielkich i małych ludziach, którzy two­rzyli i tworzą historię.

Tendencje stylizacyjne i historiograficzne, wy­rażające się tak dobitnie w wymienionych sztu­kach, przejawiają się prawie w całej liczącej się, współczesnej dramaturgii. I tak Jarosław Marek Rymkiewicz kontynuuje swoją uprawianą od lat i teoretycznie po wielekroć uzasadnioną poetykę "neoklasycyzmu", która w dużej mierze stanowi opozycję wobec przejawiających się od stu lat w polskiej literaturze dramatycznej wpływów ro­mantyzmu. Typowym przykładem tej postawy jest jego "Dwór nad Narwią", tragifarsa i alegorycz­na przypowieść, będąca zarazem pastiszem kla­sycznej sztuki i parodią romantycznej powieści grozy, a nade wszystko satyrą na "romantyczne myślenie".

Bardzo dobry debiut Jonasza Kofty - "Wojna chłopska" - jest znowu stylizacją. Przypomina troszkę Brechta, troszkę Hacksa, a jeszcze bar­dziej dramaturgię historyczną z XIX wieku. Dzie­je się kilkaset lat temu, podczas wojen chłop­skich w Niemczech, stanowiąc doskonałe niemal potwierdzenie wspomnianych tu tendencji w na­szej dramaturgii. Najbardziej jednak znaczącym przykładem są ostatnie sztuki Ernesta Brylla, po­ety, który swoją "Rzeczą listopadową", napisaną pod koniec lat sześćdziesiątych, zapoczątkował modę na neoromantyzm, przeciwstawną wobec satyrycznego i groteskowego ujmowania historii i tradycji romantycznej przez Mrożka. Trzy nowe sztuki Brylla: "Słowik", "Doświadczyński" i "Bal­lada łomżyńska", są przede wszystkim różnego rodzaju stylizacjami. Pierwsza z nich, to adapta­cja bajki Andersena, druga oparta została na osiemnastowiecznej powiastce Ignacego Krasic­kiego, trzecia dzieje się w szesnastym wieku i jest poetycka opowieścią związaną z ludową le­gendą o poległym rycerzu, który wstaje z mogi­ły na swój ślub.

Najciekawszy jest na pewno "Doświadczyński", gdzie posługując się motywami i stylistyką osiemnastowiecznej powiastki mówi Bryll o niektórych problemach współczesnych, o polskim charakte­rze narodowym, o mechanizmach dwudziesto­wiecznej cywilizacji. Jednakże w stosunku do wcześniejszych sztuk autora "Rzeczy listopado­wej", gdzie poprzez stylizację neoromantyczną wypowiadał się on na tematy zdecydowanie ak­tualne, ostatnie sztuki stanowią wyraźny regres i dowód, że długie uprawianie "poetyki niesamo­dzielnej", ciągłe nawiązywanie do tradycji - pro­wadzą do wyjałowienia i skostnienia.

Ten objaw swego rodzaju "dekadencji" pol­skiej dramaturgii współczesnej, tym bardziej zna­mienny, że widoczny również u debiutantów, mi­mo pojawiania się sztuk naprawdę wybitnych, jest z pewnością niepokojący. Dowodzi, że dra­maturdzy bardziej patrzą wstecz niż naprzód, że traktują teatr jako rekwizytornię pełną gotowych form, że historia i tradycja literacka stanowią dla nich coś w rodzaju azylu, a w problematykę współczesną wstępują najchętniej ubrani w ko­stium sprzed stu czy więcej lat.

Sztuki obyczajowe, komedie, alegoryczne przy­powieści dziejące się współcześnie, pisane przez Edwarda Redlińskiego, Janusza Głowackiego czy najwybitniejszego spośród dramaturgów średnie­go pokolenia Ireneusza Iredyńskiego, tylko po­twierdzają ogólną słabość dramaturgii i nie wy­trzymują konkurencji z tendencjami stylizacyjno-­historycznymi. Jedynie Helmut Kajzar, od dzie­sięciu lat uprawiający własną stylistykę dramatu zbliżoną pod pewnymi względami do młodej dramaturgii austriackiej, choć wyraźnie opartą na doświadczeniach polskiego dramatu XX wie­ku (Gombrowicz), dość konsekwentnie ją konty­nuuje, a także stara się ją odnowić i przetwa­rzać. Widać to w ostatniej jego sztuce ,,Villa dei misteri", będącej próbą spojrzenia na problema­tykę obyczajową i psychologiczną, typową dla tak zwanych sztuk kameralnych. Jednakże przy­kład Kajzara jest tytko wyjątkiem potwierdzają­cym regułę, że współczesna dramaturgia polska ma charakter wtórny i mato przez to odkrywczy.

Nie poziom jednak tej dramaturqii, bo w ostat­nim okresie pojawiły się naprawdę dobre sztuki, ale jej ogólna tendencja może budzić niepokój i potwierdza wspomniane na początku stwier­dzenie o kryzysie czy zastoju. Obecnie największe wydarzenie teatralne, to adaptacja prozy ( "Roz­mowy z katem" Moczarskiego), widowisko oparte no oryginalnych scenariuszach ( "Umarła klasa" Kantora), montażach różnych tekstów (,,Z bie­giem lat, z biegiem dni" Wajdy, "Sen o bez­grzesznej" Jarockiego).

Ponownie, jak pod koniec lat sześćdziesiątych, teatr okazuje się miejscem wypowiedzi reżyse­rów, a nie dramaturgów i tylekroć analizowany i opisywany przez polską krytykę rozdźwięk po­między teatrem i dramaturgią zdaje się pogłę­biać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji