Artykuły

Katowice. Teatr czasu pandemii na miarę internetu

Smartfon, laptop, profesjonalna kamera. W czasie pandemii teatry chwytają za sprzęt nagrywający i efekty swojej pracy publikują w internecie. W piątek premierę online miały "Pandemony" Teatru Śląskiego.

W piątek, 26 czerwca katowicki Teatr Śląski zaprasza na przedwakacyjną zamykającą sezon premierę. Ale nie do swojej siedziby, lecz przed ekrany komputerów. I takie zaproszenie w sumie też już nie jest niczym nowym, bo od kilku miesięcy teatry właściwie z całej Polski organizują w sieci pokazy swoich spektakli. Ale przeważnie są to retransmisje albo rejestracje wcześniej nagranych już przedstawień.

A "Pandemony" - bo taki tytuł ma nowy spektakl Śląskiego - powstały w trakcie "narodowego lockdownu".

Pierwsza taka premiera

Z okazji jego realizacji w teatrze związany został kolektyw artystyczny, który twórcy nazwali "Poleku". W jego skład wchodzą m.in. Robert Talarczyk, dyrektor Teatru Śląskiego, który jest współpomysłodawcą tego projektu, Michał Znaniecki, który był odpowiedzialny za montaż spektaklu, Artur Pałyga - autor tekstu, Kamil Małecki - operator kamery pracujący w Śląskim czy raper Miuosh, który napisał z tej okazji muzykę.

Robert Talarczyk: - "Pandemony" to chyba pierwszy w Polsce spektakl, który powstał w związku z pandemią i w trakcie jej trwania. Nasz dramaturg, Artur Pałyga, napisał tekst inspirowany sytuacją zamknięcia ludzi w domach, z którą mieliśmy do czynienia w marcu i kwietniu i tym, jak takie zamknięcie wpływa na ich zachowanie, na relacje pomiędzy nimi.

Na pewno jest to pierwsza premiera Śląskiego w ponad stuletniej historii teatru.

- Wykorzystaliśmy to, że w zespole Śląskiego są małżeństwa i pary aktorów, które ze sobą mieszkają. Kiedy zaczynaliśmy pracę nad premierą, kontaktowanie się z innymi było ograniczone do minimum, a więc fakt, iż aktorzy są ze sobą w związkach, ułatwił nagrywanie kolejnych scen, które - w dodatku - nie musiały być monologami, ale dialogami. Powstawały one najczęściej w ich prywatnych domach, mieszkaniach - dodaje dyrektor Śląskiego.

- W jakiś sposób praca nad tym tytułem była wyjątkowa. Po pierwsze wyjątkowe było to, że aktorzy zgodzili się, aby ich nagrywać w ich domach. Po drugie warunki, w których przyszło nam tworzyć ten film, wymogła sama rzeczywistość, dlatego nie obyło się bez konsultacji telefonicznych czy prób na "zoomie". Poza tym, samemu można było stać się operatorem czy reżyserem. Aktor spełniał wiele różnych funkcji. Można powiedzieć, że warunki, w których pracowaliśmy, pobudzały naszą kreatywność i dawały dość dużo swobody - wyjaśnia Mateusz Znaniecki, jeden z głównych reżyserów.

- Zaczęło się od notki na mojego teatralnego bloga, która dokumentowała czas izolacji. Robertowi spodobał się ten pomysł i poprosił, bym napisał tekst o pandemii. Pisałem więc dziennik czasu izolacji. Dziś już bym takiego nie napisał... Jest to zapis różnych uczuć - panicznych i ironicznych, emocji, tego, co dzieje się z psychiką ludzką w czasie zamknięcia - opowiada Artur Pałyga, autor tekstu.

Nowa forma filmowa

Jak można by skategoryzować "Pandemony"?

- Sądzę, że mamy do czynienia z nową formą filmową, której najbliżej jest do teatru telewizji. Kręciliśmy zarówno profesjonalnym sprzętem, jak i telefonami komórkowymi, a niektóre sceny powstawały za pomocą komunikatorów internetowych, a więc przez komputer. Muszę podkreślić, że wśród aktorów teatru trzech z nich to również wykształceni reżyserzy: Michał Znaniecki, Bartłomiej Błaszczyński i Michał Piotrowski, którzy - prócz grania w "Pandemonach" - brali też udział w filmowaniu. Mamy też to szczęście, że w teatrze pracuje Kamil Małecki, który jest operatorem filmowym. Razem z Kamilem i Mateuszem jeździliśmy do domów aktorów i nagrywaliśmy poszczególne sceny, choć są też i takie, które powstawały bez naszego udziału - po prostu aktorzy nagrywali się swoimi telefonami i przesyłali nam materiał - dodaje Talarczyk.

- Scenę z udziałem moim i mojej żony Oli nagrywaliśmy późnym wieczorem w naszym domu, kiedy nasz mały synek zasnął. Szybko poszło. Oczywiście zachowywaliśmy reżim sanitarny, ekipa realizatorów była ograniczona do minimum - mówi aktor (ale i reżyser) Michał Piotrowski.

- Tekst przedstawia mozaikę postaci, które w różnych momentach w życiu dotyka koronawirus. Każdy radzi sobie jak może, niektórzy sobie nie radzą. Tekst był pisany na początku pandemii, kiedy świat nagle stał się zupełnie inny... Jeszcze go takim pamiętamy, prawda? Autorowi udało się pokazać, jak dziwny on wtedy był - dodaje Piotrowski.

Większość materiału filmowego powstawała we wnętrzach, niektóre w plenerze - na przykład na dachu jednego katowickich budynków czy nawet na... Pustyni Błędowskiej, jeszcze inne - w teatrze, ponieważ potrzebny był "green screen" do wygenerowania efektów specjalnych. Całość trwa około półtorej godziny. W produkcji zagrało prawie 50 aktorów - 41 etatowych i kilku gościnnych.

- Ja bym nazwał "Pandemony" teatrem telewizji. Ciśnie mi się też na usta wyrażenie "sitcom teatralny". Dlaczego? Bo nie ma w tym tekście fabuły, jest on zbiorem rozmaitych, czasem śmiesznych, sytuacji. To ponad 20 scen, eklektycznych, niejednorodnych, czasem z wykorzystaniem pewnych graficznych elementów. Jedne są bardziej "filmowe", inne mniej - opowiada Znaniecki.

Film, a właściwie spektakl, będzie można obejrzeć w internecie, na profilach Teatru Śląskiego. Premiera w piątek, 26 czerwca. Nagranie będzie można też obejrzeć w trakcie wakacji. Będzie dostępne za darmo, ale kto chce, będzie mógł wesprzeć teatr dobrowolnymi datkami. Informacje o tym, jak wesprzeć teatr, ukażą się również w mediach społecznościowych teatru.

Serial "mockumentalny"

Być może uda się także zorganizować plenerową emisję "Pandemonów" - 19 sierpnia, na placu przez teatrem, z udziałem publiczności. - Dlatego wtedy, ponieważ jest to dzień, kiedy wrócimy do pracy i - nieco wcześniej - zaczniemy nowy sezon artystyczny - podsumowuje Robert Talarczyk.

Ponieważ "Pandemony" dostarczyły pozytywnych wrażeń, w najbliższych miesiącach ekipa Śląskiego planuje też nakręcić serial "mockumentalny", inspirowany serialem "The Office", pokazujący kulisy teatru pt. "Teatr" - gabinet dyrektora, w którym ten snuje kolejne plany, pracę w biurze obsługi widza, rozmowy aktorów w garderobach itp. Dyrektor Talarczyk ma nadzieję, że serial ten uda się zrealizować za pomocą pieniędzy zebranych w ramach akcji crowdfundingowej.

Na "żywo" (niektórych) aktorów Teatru Śląskiego w najbliższym czasie będzie można zobaczyć podczas Letniego Ogrodu Teatralnego, gdzie w wakacje, na plenerowej scenie w podcieniach Miasta Ogrodów, zagrane zostaną dwa spektakle powstałe w koprodukcji z Teatrem Korez - "Inteligenci" i "Nerwica natręctw", a także produkcję "Staś i Zła Noga" powstałą z Teatrem Ateneum.

Podczas wakacji Teatr będzie pracował - w trakcie realizacji są m.in. dwa projekty teatralne: Wojciecha Farugi (premiera ok. 1 września) i Krzysztofa Garbaczewskiego (premiera 24 września), dofinansowane w ramach programu ministra kultury "Kultura w sieci". Między 24 a 27 września ma się odbyć trzecia edycja festiwalu Open The Door. Jesienią teatr będzie pokazywał w innych miastach "Koszt życia" w ramach programu Teatr Polska.

- Sezon zaczniemy wcześniej, bo już w sierpniu. Zagramy m.in. takie spektakle jak "On wrócił" oraz "Skazany na bluesa". Aktorów Teatru Śląskiego będzie można zobaczyć też podczas widowiska "Nie rzucim ziemi" na Kopcu Wyzwolenia w Piekarach Śląskich 22 sierpnia. Także w sierpniu rozpoczną w teatrze się próby do nowych spektakli: "Potopu" w reż. Jakuba Roszkowskiego i "Amatora" w koprodukcji z Teatrem im. Kochanowskiego w Opolu w reż. N. Rakowskiego. No i wznowimy próby do "Prawdy" w reż. Agaty Dudy-Gracz, która się nie odbyła - podsumowuje Robert Talarczyk.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji