Artykuły

Wojownicy optymizmu

"Superspektakl" Justyny Sobczyk i Jakuba Skrzywanka to społeczna bajka dla dorosłych, która wzrusza, cieszy i trochę poucza - ale nie żenuje - pisze Witold Mrozek na dwutygodnik.com.

To dość odważne, robić premierę w warszawskim Teatrze Powszechnym 11 listopada. Tym razem jednak, zamiast oblegać budynek i atakować widzów, narodowcy wpadli na piwo do organizującej spotkania z uchodźcami i migrantami kawiarni teatralnej Stół Powszechny. Łuna czerwonych rac i kanonada okrzyków o białej Europie pozostały po drugiej stronie betonowych błoni, dzielących Powszechny od Stadionu Narodowego. Ale "śmierć wrogom ojczyzny!" wciąż było słychać, tuż przed przekroczeniem progu foyer.

Gdy demonstracja narodowców powoli dobiegała końca, piętro nad kawiarnią rozpoczynała się premiera Jakuba Skrzywanka i Justyny Sobczyk. Punkt wyjścia? Oczywisty - strach przed ideologią opartą na nienawiści, frustracja, bezsilność i ogólne zatroskanie Polską. "Ludzie boją się wyjść z domu. Rosnąca fala przemocy i agresji powoduje, że każdy mający inne zdanie boi się zabrać głos w ważnych sprawach i walczyć o lepszą przyszłość" - brzmi wprowadzenie do przedstawienia. Czy to już teraz, czy dopiero za chwilę?

Aktorzy "Superspektaklu" pytali widzów jednak nie o tę diagnozę - a o to, co zrobiliby z supermocami dawanymi przez kostium superbohatera, wyeksponowany na środku sceny.

Gdy skończyli, faszyści wciąż byli na ulicach, w Puszczy dalej upadały drzewa, a władza w Polsce się nie zmieniła - choćby dlatego, że kostium pozostał za szybką. A widzowie usłyszeli treść listu od pani z korporacji, która nie pozwala skorzystać ze znanych z ekranu i książek magicznych uniformów, choć wyraża oczywiście pełen podziw dla artystów, wspiera ich pracę i życzy powodzenia. Jak się zdaje, ton listu został nieco podkręcony dramaturgicznie - choć kto wie, różnie może być z korporacyjną komunikacją w dzisiejszych czasach.

Skrzywanek z Sobczyk opowiadali w zapowiedziach, że chcieli pierwotnie zrobić teatralną adaptację komiksu "V jak Vendetta" Alana Moore'a - tyle że nie dostali praw. Skoro zabrakło herosów spod znaku hm, towarowego zastrzeżonego, to artyści muszą na scenie sobie radzić sami. Stworzą więc własnych bohaterów - wojowników optymizmu, przepędzających zniechęcenie przy użyciu trampoliny.

Tak naprawdę "Superspektakl" jest nie tyle o supermocach z komiksu, co o tęsknocie za mocą w czasach niemocy; za siłą w czasach bezsiły. O pytaniu, gdzie we wspólnotowych uniesieniach można czerpać siłę, a gdzie czają się pułapki.

Teatralny przepis na "Superspektakl" opiera się na dwóch składnikach. Pierwszy, to charyzma wykonawców - Magdaleny Koleśnik, Jacka Belera i Grzegorza Falkowskiego. Wreszcie, Julii Wyszyńskiej, która tutaj akurat swą wojowniczą legendę z "Klątwy" ogrywa nienachalnie, z przymrużeniem oka, a zarazem świadomością stawki. "Superspektakl" nie byłby jednak taki super, gdyby nie aktorzy, którzy na co dzień w Teatrze Powszechnym nie grają - Aleksandra Skotarek, Jan Adam Kowalewski, Michał Pęszyński i Piotr Swend. Najnowsza premiera Powszechnego to koprodukcja z Teatrem 21 - cenioną i mocno wrośniętą w warszawski krajobraz teatralny grupą angażującą osoby z zespołem Downa i autyzmem, prowadzoną na co dzień przez Sobczyk.

Czego tu nie ma? Casting na superbohatera, przyznawanie punktów w rozmowach jurorów znanych z talent show. Wreszcie, wspólne szukanie postulatów dla nowej partii - "Superspektakl" w wielu momentach przypomina wiec. Sztuka polega na tym, by zrobić wydarzenie o atmosferze radosnej jak urodziny z reklamy McDonalda - a zarazem takie, w którym raczej pełnoletnia, zdecydowanie inteligentna i może nieco zblazowana widownia chętnie weźmie udział.

Tyle tylko, że całe to urokliwe zgromadzenie, wzruszająca i tryskająca uśmiechem gala kończy się powstaniem potwora, Pana Wąsa, którego głównym pomysłem na lepsze jutro jest usunięcie wszystkich obcych. Drugi z głównych składników "Superspektaklu" to cięta, polityczna ironia, skryta wśród baloników i pluszu. Aktorzy z 21 sami rozmontują maszynę do robienia entuzjazmu, którą przed chwilą zbudowali. I powiedzą coś bardziej serio.

"Superspektakl" to społeczna bajka dla dorosłych, która wzrusza, cieszy i trochę poucza - ale nie żenuje. I choć przydałoby się parę skrótów (pierwsza godzina przelatuje szybko jak nietoperz nad Gotham City, z drugą bywa gorzej), to przedstawienie Sobczyk i Skrzywanka pokazuje, że wciąż można w teatrze zrobić coś opartego na pozytywnej energii, ale nie naiwnego jak magazyn o coachingu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji