Artykuły

Współczesna Antygona

W tym spektaklu zamek królewski w Tebach zamieniono na stary, zaniedbany dworzec, chór starców na podróżnych, a antyczną bohaterkę na współczesną dziewczynę. Wszystko w poszukiwaniu nowego sensu liczącej dwa i pól tysiąca lat tragedii Sofoklesa

Ten prosty zabieg reżysera okazał się doskonałym pomysłem, dzięki któremu zachowano najważniejsze elementy antycznego dzieła, a przy tym uniknięto pułapki nudnego archaizmu. Spektakl zyskał także na dynamice - ciągły ruch pasażerów połączono z rozpisanymi na głosy stasimonami, częściowo recytowanymi, częściowo zaś śpiewanymi. Tłum zdaje się to pochłaniać kolejne postacie, to zaś je separować, zmienia się w poddanych Kreona, a innym razem przypomina jedynie zmęczonych podróżnych. Kilkanaście osób obecnych przez cały czas na scenie wymagało od reżysera opracowania scenicznego ruchu w najdrobniejszych szczegółach. Niewielka przestrzeń sceny tym bardziej zmuszała do dyscypliny i rezygnacji z wszelkich zbędnych działań. Dobrze się też stało, że reżyser nie potraktował tłumu jako jednolitej, bezbarwnej masy - tutaj każdy ma wyraźną osobowość, ma też do odegrania swoją własną rolę, dzięki czemu ta ludzka zbiorowość nabiera cech realności i przestaje być jedynie teatralnym znakiem. Jest jednak jedna rzecz, która odbiera chórowi całą jego powagę - scena, w której nagle i bez uzasadnienia wszyscy dostają jakiejś dziwacznej pląsawicy i podrygują, wyginając się na wszystkie strony niczym I w dyskotekowym transie. Niestety, na pierwszy rzut oka widać, że i sami aktorzy nie czują się z tym dobrze, co tylko podkreśla sztuczność oraz nieadekwatność takiego rozwiązania.

Historia Antygony rozgrywa się w starej, zdewastowanej poczekalni dworca. Na tle szarych, obskurnych ścian zabazgranych graffiti i porysowanych, matowych szyb toczy się tragiczny w skutkach spór między nią i Kreonem, między ziemskim prawem a powinnością wobec bogów, zmarłych i tradycji. Przeniesienie akcji do czasów współczesnych niesie ze sobą dodatkowe znaczenia - można odczytywać tę "Antygonę" także jako próbę ukazania mechanizmów rządzących światem od tysięcy lat, rodzącego się buntu wobec rzeczywistości oraz problemu wierności sobie i swoim ideom. Jak widać, tekst Sofoklesa, pomimo upływu czasu, okazuje się bardzo aktualny i ciągle można doszukiwać się w nim prawd o ludziach i otaczającym ich świecie.

Zadanie wydobycia z postaci i zdarzeń niuansów reżyserskiej interpretacji ciąży na aktorach, dlatego tak ważny jest odpowiedni dobór obsady. Uważam, że nie wszystkie wybory okazały się trafne. Nie przekonał mnie Kreon, któremu zabrakło siły i charyzmy, szczególnie zaś ucierpiały na tym sceny, w których do głosu powinny dojść tak silne emocje, jak gniew, żal czy rozpacz. Niezbyt autentycznie wypadli także Posłaniec i Wartownik, którzy nie wyszli poza wyrecytowanie swoich kwestii. Kontrastują z nimi natomiast wyraziste postacie Antygony, Hajmona i Terezjasza oraz dwóch Koryfeuszy. Te kreacje są dokładnie przemyślane i dopracowane.

Pomimo tych kilku krytycznych uwag, myślę, że sosnowiecka "Antygona" to całkiem udane przedsięwzięcie. Ciekawe rozwiązania formalne, intrygująca muzyka, nienachalna, a jakże wymowna scenografia sprawiają, że spektakl w pełni zasługuje na to, by obejrzeli go nie tylko uczniowie w ramach lekcji języka polskiego

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji