Artykuły

Pies, który gryzie własną nogę. Rozmowa z Maliną Prześlugą

- Ten tekst jest chyba w pewnym sensie pokutą za brak cierpliwości do zwykłych ludzi, za to, że tak często są dla mnie przezroczyści. Chciałabym podchodzić do nich z większą czułością. Jestem naiwna, ale wciąż wierzę, że każdy człowiek może być dobry. Tylko nam się nie chce, bo to trudne zadanie - i tu jest problem - Justynie Jaworskiej opowiada Malina Prześluga.

Justyn Jaworska Mówiłaś mi, że nie pisało ci się "Czułości" łatwo. Z czego to wynikało?

Malina Prześluga: Tekst stawiał mi opór od początku. Może dlatego, że inspiracja do niego była dziwna, nieuchwytna i nie taka jak zwykle - nie otwierała worka skojarzeń, nie układała się w postać lub zdarzenie, niosła za sobą jedynie emocje, w dodatku trudne do opisania i nic więcej. A był to obraz młodego ukraińskiego malarza, który zobaczyłam jakiś rok temu w jednej z wrocławskich galerii. Dziś nie pamiętam nawet nazwiska artysty, ale sam obraz przedstawiał białego psa na czarnym tle, który gryzie własną nogę. I lakoniczny podpis o tym, że każde żywe istnienie niszczy samo siebie, nie zdając sobie z tego sprawy... Czy jakoś tak. Niby nic odkrywczego, nawet ociera się o banał, sam obraz - bardzo naturalistyczny - też nie powalał, a jednak ogromnie mnie to wtedy uderzyło. I ta myśl o jakimś bezmyślnym samookaleczaniu towarzyszyła mi od tej pory często, nie układając się nawet w żadną głębszą refleksję, ot przeczucie, gdzieś pod skórą.

Wydawałoby się, że inspiracja była raczej kolejowa?

Pociąg dopisał się do tej myśli sam - dużo nim podróżuję i z racji niestabilności PKP, ciągłych spóźnień, problemów z miejscówkami, labiryntami obcych dworców, mam przed podróżą pociągiem zawsze te same obawy i lęki. Zbroję się wtedy, zamykam na ludzi. Zamiast czuć się w ich towarzystwie swobodnie, marzę, by ich nie było. W tej specyficznej sytuacji jestem wobec nich bardzo krytyczna, są intruzami w moim świecie, a intruzi nie mogą być okej. W takich chwilach czuję, jakby świat robił mi krzywdę, a tak naprawdę przecież sama sobie to robię. Uchwycić tych kilka prywatnych refleksji w szerszą całość, zrobić z tego sztukę - łatwo nie było. I w sumie, tak jak moje podróże pociągiem, ten tekst nie ma fabuły, jest zaciśnięciem zębów, gryzieniem nogi, a w końcu próbą odbicia się od tego stanu.

Czyli zgadłam! Bo zastanawiałam się, którą z postaci z twojej sztuki jesteś najbardziej. I postawiłam na Szczupłego Mężczyznę, który wolałby nikogo ani niczego nie dotykać...

Z racji mojej pociągofobii zapewne tak. Jednak każda z tych postaci jest mi w pewnym sensie bliska na takiej zasadzie, na jakiej człowiek powinien być bliski człowiekowi. Każdą stworzyłam celowo w taki sposób, bym mogła najpierw jej nie lubić, a potem współczuć. Żyjemy w czasach (a może w kraju? a może zawsze i wszędzie tak jest?) ogólnego braku zrozumienia. Braku cierpliwości i otwartości, braku czasu na rozmowę i dobrych intencji. Podobno gdy ktoś mówi "my", "nam", tak naprawdę mówi o sobie... A więc dobrze - być może mnie tego brak. Łapię się na braku cierpliwości do obcych, nie wiem, jak wyglądają twarze sprzedawczyń w Żabce, a gdy (jak dziś, przed chwilką) jakiś mężczyzna wrzuca na dach garażu kilkanaście bochenków chleba, najpierw mam myśl, że to jakiś psychol, a dopiero potem - jeśli w ogóle - pojawia się ciekawość, kim jest i dlaczego to robi. Ten tekst jest chyba w pewnym sensie pokutą za brak cierpliwości do zwykłych ludzi, za to, że tak często są dla mnie przezroczyści. Chciałabym podchodzić do nich z większą czułością. Jestem naiwna, ale wciąż wierzę, że każdy człowiek może być dobry. Tylko nam się nie chce, bo to trudne zadanie - i tu jest problem.

Myślisz, że właśnie czułość byłaby w stanie przezwyciężyć obcość i pogardę?

Słowo "czułość" jest dziś pojęciem mocno zdegradowanym, ograniczonym znaczeniowo. Kojarzy się głównie z emocją wobec kogoś bliskiego, na równi z troską, miłością, tkliwością. Bycie czułym to jakby przeciwieństwo bycia silnym, a jeśli mężczyzna jest silny, męski i do tego czuły, to taką czułość traktujemy jak bonus, nadprogramowy dodatek. Ale czy da się być czułym w stosunku do obcego? Czy jeśli ktoś rozpłacze się przy nas w sklepie, przytulimy go? A jeśli go przytulimy, czy to on nas nie odepchnie? A jeśli mężczyzna przytuli mężczyznę, gdzieś z boku padnie "gej". Obcy ludzie się nie przytulają. Widzą zarazki, brudne paznokcie, czują zapach, którego nie znają. Za czyści i za porządni się zrobiliśmy na siebie nawzajem. A bez dotyku, bez patrzenia sobie w oczy, bez rozmowy łatwo o wrogość. Wrogość w ludzkiej wersji to zupełny brak ciekawości drugiego człowieka. Pod tym względem jesteśmy gorsi niż zwierzęta, nie ma na Ziemi drugiego gatunku tak bezinteresownie wrogiego do siebie samego. Czułość to dla mnie ciekawość, otwartość i wola spotkania. Starcza jej niestety zwykle tylko dla najbliższych.

A już myśleliśmy, że zajmiesz się raczej polityką czy ideologią.

O tym był (w dużym skrócie) nagrodzony we Wrocławiu "Garnitur prezydenta", trochę o tym (o mechanizmach działania grupy i o pułapkach szowinizmu na ptasim przykładzie) był "Dziób w dziób".

Szukasz teraz nowego języka?

Nie zajmuję się polityką i ideologią, bo zajmuję się pisaniem. A piszę o wszystkim tym, co mnie uwiera i gniecie, albo o tym, za czym tęsknię, albo o tym, co uznaję za ważne. Raz jest to polityka, innym razem relacje między ludźmi czy w rodzinie, jeszcze kiedy indziej ja sama. Język dostosowuje mi się do obszaru, po którym się poruszam, do tematu, do przyjętej optyki. W "Pustostanie" język był antyjęzykiem, narzędziem nie-porozumienia, wyrażał się przez brak kontaktu. W "Garniturze..." język był sklejką form, postaw i figur ludzkich, narzędziem odwracania uwagi i kłamstwem. Czułość wydaje się być inna, bo sam język ma być w niej czułością. I tyle. Ma być tym, co pod spodem, tym, czego nie słychać, nie widać, czego nie chcemy słyszeć i widzieć, pewną koślawą i (nie)piękną prawdą o drugim człowieku. To karkołomne zadanie, ale nie zastanawiam się, czy psychologicznie temu podołałam, bo nie taki był zamysł. Ważne było, by język wyrażał niewyrażane - strach, niepewność, poczucie pustki, samotność. Miał być czuły i delikatny, dlatego pewnie tak często ociera się o poezję. Właściwie to przeplatają mi się tutaj dwa języki: mówiony oraz pod-żadnym-pozorem-nie-mówiony, przy czym oba opowiadają o bohaterach jakby dwie odrębne historie.

Jakoś widzę twój tekst między Gombrowiczem a Koterskim. Blisko strzelam, daleko?

Nie wiem, czy blisko czy daleko, bo ja w ich strony nie strzelałam, ale obu ogromnie cenię i dobrze znam, zatem chyba miło mi to słyszeć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji