Artykuły

Żeby nie srać marmurem. Rozmowa z Tomaszem Manem

- Propozycję dostałem jeszcze wcześniej, jesienią 2010 roku. To był taki efektowny pomysł na afisz - nazywasz się Tomasz Man, to napisz mi Fausta. Diabelski podszept. Może mi to trochę pochlebiło, w każdym razie dałem się wkręcić - z Tomaszem Manem rozmawia Justyna Jaworska.

Justyna Jaworska: Posłuchaj, co znalazłam: "Dostałem jakiś czas temu - zamówienie na adaptację "Fausta" i przyznam, że to już nie są przelewki, to wyzwanie. Żeby się na to zamachnąć, powinienem znać wszystkie Fausty, jestem właśnie po "Doktorze Faustusie" Manna" Mówiłeś to w naszej poprzedniej rozmowie ("Dialog" nr 10/2011).

Tomasz Man: Propozycję dostałem jeszcze wcześniej, jesienią 2010 roku. To był taki efektowny pomysł na afisz - nazywasz się Tomasz Man, to napisz mi Fausta. Diabelski podszept. Może mi to trochę pochlebiło, w każdym razie dałem się wkręcić. Postanowiłem się zmierzyć z arcydziełem i przeczytać nie tylko Goethego, ale wszystkie istniejące wersje, począwszy od "Tragicznej historii Doktora Faustusa" Marlowe'a, słuchałem oper i symfonii, oglądałem ekranizacje, aż się zatkałem. Na długie miesiące, w sumie na lata. Żona miała mnie dosyć, zrobiłem się trudny. Dyrektor dopytywał w mejlach, kiedy skończę. Wreszcie w zeszłym roku wkurzyłem się i pojechałem nad morze, na takie moje ukochane pustkowie, czyli do...

Nazwy nie zdradzamy, bo wszyscy nasi czytelnicy tam pojadą.

No więc zamknąłem się tam na kilka dni i wreszcie mnie olśniło - iluminacja na pustyni! Napisałem pierwszy szkic. Aneczka, moja żona, której wszystko przynoszę najpierw, kazała sporo pozmieniać, radziłem się też Zdzisława Wardejna, w końcu pokazałem dyrektorowi, który przyjął tekst i dał go w próby. Szło dobrze, choć oczywiście były jakieś drobne reżyserskie uwagi. I wtedy nastąpił nagły odwrót - reżyser usłyszał, że autorowi nie wolno zmieniać ani słowa, a ja, że w ogóle to tekst jest zły i trzeba go napisać od początku. Bo niby wyszło z tego drugie "Na czworakach", a koncepcja była inna, nie do tego byłem inspirowany.

Jakbym czytała twoją sztukę!

Trochę tak było. Tu muszę jednak dodać, że za wszystkie inspiracje jestem wdzięczny. Na szczęście znalazł się Tomek Karolak, który po lekturze od razu zdecydował, że to robimy. I zrobimy w kwietniu w IMCE, mam nadzieję. Z Jackiem Braciakiem w roli głównej, co mnie bardzo cieszy, bo jesteśmy równolatkami, znamy się jeszcze ze studiów, był u mnie Porfirym w "Zbrodni i karze"... Dużo się od niego nauczyłem. Jacek powiedział, że mój "Faust" to sztuka o nim.

A poza tym chyba o każdym, komu nad głową wisi jakiś termin.

Zazwyczaj nie drukujemy utworów o niemocy twórczej, bo bywają pretensjonalne, ale "Faust" to chyba twój najzabawniejszy tekst.

Może dlatego, że tu się odsłoniłem i pisałem o sobie, wszystkie postaci mają żywe pierwowzory. No bo o czym pisać, kiedy wszystkie mądrości zostały już przewiercone? Tylko o sobie, jak najbliżej. Fakt, że od myślenia o Fauś­cie zaczynałem już powoli wariować. Rozpętały się za duże ambicje i nie jestem pewien, czy to były moje ambicje.

Wyszło na pewno prosto.

Chciałem jak najprościej i jak najzwyczajniej, żeby nie srać marmurem. Nie śmiej się, używam tego określenia roboczo na próbach, kiedy aktor idzie mi w patos. Czasem nawet nie muszę nic mówić, aktorzy sami pytają "No co, pewnie znowu marmurem srałem?". Bo to jest niestety nasza polska specjalność. Mam kumpla Włocha, który się dziwi, dlaczego w Polsce słyszy dookoła takie "yyyy...", taki spiżowy, molowy ton. Tonację zadęcia i pretensji. Włosi są kwieciści i zupełnie tego w sobie nie mają.

Obawiam się, że teraz ten ton się nasili.

Monolog o nienawiści, który mój bohater wygłasza pod koniec, też miał mieć sens ogólny, a zrobił się w punkt. Teraz to dopiero potrzebujemy jako naród miłości i pojednania, co zawsze powtarzałem... Ale powiem ci, dlaczego jeszcze starałem się pisać prosto - z powodów muzycznych. Zauważyłem, że zaczynam pisać dramaty jak piosenki, czy raczej jak libretta. Tak się nawet zastanawiam, może bym zrobił z tego operę, na głosy i gitarę? Wiosną wyreżyserowałem "Fausta" jako słuchowisko dla Trójki z Andrzejem Chyrą, który sam ostatnio zajął się operami i zaraz się do tego pomysłu zapalił. Tak, opera to byłby czad. W IMCE będę przygrywał w spektaklu na gitarze.

A teraz rozmawiamy w Teatrze Guliwer, gdzie reżyserujesz muzyczną "Śpiącą królewnę". Jaki masz na nią pomysł?

To ma być historia o dziecku trzymanym pod kloszem - odgradzanym od rówieśników, od przyrody, od zabawy. No i pojawia się czarownica, która ją rozumie... Pojawia się też refleksja ekologiczna, że po stu latach od zaśnięcia królewna budzi się w śmierdzącym, zdewastowanym świecie. Jestem wege i eko, może stąd takie wyczulenie. Będą piosenki, muzyka rockowa, słowem regularny musical, tylko dla dzieci.

Dzieci to też ważny motyw twojego "Fausta". Twój bohater pisarz ma rodzinę, co mu w pracy trochę pomaga a trochę przeszkadza, jak w życiu. Mam wrażenie, że większość autorów zanadto nie eksponuje tej sfery, jakby była banalna czy wstydliwa.

Dla mnie rodzina jest najważniejsza i powtarzam to w każdym wywiadzie. Tylko robotę mam trudną, bo ciska mnie po teatrach po całym kraju. Moja Aneczka robi świetną scenografię, dzięki temu więcej jesteśmy razem, ale za dziećmi tęsknię strasznie. Teraz na szczęście są tanie samoloty, więc wracam do domu kiedy tylko mogę. I masz rację, że życie domowe jest ważnym wątkiem mojej sztuki, bo to jest też chyba zasadniczy problem Fausta: był sam. Był starzejącym się facetem, który siedział w swojej bibliotece i pił tak długo, aż przemówił do niego pies (w ten sposób przynajmniej interpretowaliśmy to z moimi studentami). Powinien mieć dzieci, wtedy Mefistofeles nie miałby z nim szans. Małgorzata pojawia się za późno i jest za młoda, więc nawet gdyby im się udało, nie mieliby raczej o czym ze sobą gadać. Oczywiście życie rodzinne nie jest wcale proste i kiedy już je masz, marzysz czasem, żeby uciec na pustynię i odzyskać wreszcie spokój. Ale zauważ, właśnie na pustyni przychodzi Kusiciel.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji