Do piachu Różewicza w Teatrze na Woli
Twórczość teatralna Tadeusza Różewicza to jeden z najciekawszych elementów naszej kultury na przestrzeni ostatnich trzech dziesiątków lat. Różewicz poczynając już od głośnej "Kartoteki" z połowy lat pięćdziesiątych stale prowokuje swoją twórczością od refleksji filozoficznej aż po sloganowy plakat..
Praktycznie cała jego twórczość to po prostu odrębna, swoista i oryginalna propozycja "teatru otwartego", pozostającego gdzieś tam w kręgu awangardy, ale w zdecydowanej opozycji do głośnych i infiltrowanych nowinek zachodniego teatru mieszczańskiego. Różewicz pozostaje także w opozycji wobec wszelkiej tradycyjnej konwencji teatralnej. Jest to bodajże największy u nas demaskator i demistyfikator teatru. Jego dramaty i komedie o swoistej konstrukcji dramaturgicznej pozorują akcję i aktywność postaci na scenie.
Sztuki Różewicza to raczej odmienny rodzaj scenariuszy, czy właściwie propozycji teatralnych, z których reżyser dopiero konstruuje taką czy inną wersję teatralną. (Przykładów najciekawszych dostarczają w tym względzie np.: "Na czworakach" "Akt przerywany", "Śmieszny staruszek" itd.) Stylistyka najczęściej stosowana przez Różewicza to katastrofalny, nie pozbawiony filozoficznej refleksji dowcip i doskonałe operowanie poetyką absurdu. Przy czym nierzadko pojawia się u niego obsesjonistyczna maniera naturalistyczna.
Obecnie w stołecznych teatrach możemy oglądać aż trzy przedstawienia według Tadeusza Różewicza. Obok idącej już kilka miesięcy w Teatrze Narodowym sztuki "Stara kobieta wysiaduje", w kwietniu Teatr Popularny wystąpił z premierą "Teatru niekonsekwencji" (rzecz składa się z kilkunastu małych form scenicznych, które w całość ułożył i wyreżyserował Andrzej Rozhin).
Teatr na Woli także w kwietniu wystawił jeden z ostatnich utworów Różewicza pt. "Do piachu..." Sztuka ta w swoim ostatecznym kształcie powstała co prawda niedawno, jednakże pewne jej fragmenty i zamysły autorskie pochodzą z lat czterdziestych i pięćdziesiątych. Treścią jej jest właściwie historia chłopaka wiejskiego, żołnierza partyzanckiego oddziału AK, który podbechtany możliwością użycia czegoś w życiu poszedł z oddziału partyzanckiego na bandziorkę, następnie nieświadom wojskowych konsekwencji, zostaje przez swoich skazany i rozstrzelany. W sensie dramaturgiczno-fabularnym rzecz jest właściwie serią kilkunastu rodzajowych obrazów z życia wojennopartyzanckiego, nawet w nie najlepszej momentami manierze naturalistycznej.
Jednakże w istocie rzecz jest ostrą demistyfikacją bohaterstwa żołnierskiego i tak często opiewanej wzniosłości wojny. Jest tutaj także zawarta ostra satyra na praktykę wojenno-żołnierskiego bytowania. Poznajemy w tych kilkunastu epizodach całą ohydę przymusu leśnej wojaczki z całą gamą towarzyszących jej naturalizmów. Różnorodność i bogactwo zachowań ludzkich wobec najelementarniejszych zasad ludzkiego współżycia.
Sztuka wbrew różnym opiniom nie jest żadnym przyczynkiem do oceny różnego rodzaju składu osobowego oddziałów partyzantki AK. Jest po prostu osrzeżeniem przed okrucieństwem praw wojny w odniesieniu do najbardziej elementarnych składników ludzkiej osobowości, jak godność, uczciwość, szlachetność itd.
Reżyser przedstawienia w Teatrze na Woli - Tadeusz Łomnicki podszedł do tekstu Różewicza z dużą wiarą i zaangażowaniem. Zresztą o sprawach tych mówi we wstępie do programu teatralnego. Nie uronił nic z tekstu samego autora, zaś szczególnie mocno i z dużą wrażliwością potraktował właśnie wątek walki o dolę człowieka przeciwko silniejszym, choć bezsensownym prawom wojny.
Łomnicki pięknie buduje na scenie narastanie grozy, jakie niesie ze sobą ten zdawałoby się niewielki wybryk głupawego życiowo, choć bogatego wewnętrznie żołnierza - Walusia, który dopuszcza się bandziorki, a później w konsekwencji musi iść "do piachu". Sceny dialogu między skazanym a rozumiejącym i na swój sposób chcącym mu pomóc kolegą z oddziału należą do niezwykle wzruszających i świadczą o wielkiej wrażliwości twórcy przedstawienia.
Łomnicki potrafił swoją wielką kulturę teatralną i wrażliwość reżyserską przekazać całemu zespołowi aktorskiemu. Najtrafniej bodajże obsadził trzy główne role. W roli Walusia występuje młody aktor Andrzej Golejewski. Jego gra pełna skupienia i wyrazu jest niezwykle trafnym i przejmującym symbolem walki o ludzką godność, wiarę w ludzką uczciwość. Niektóre sceny rozgrywa ten aktor na pograniczu wręcz mistrzostwa teatralnego. Sceny dialogu z Józefem Fryźlewiczem w roli Sfinksa, jedynego, który do końca rozumie cały tragizm i nicość sytuacji wojennej grane są przy pełnym wciągnięciu i zaangażowaniu widowni, co chyba jest najlepszym komplementem. Zderzenie doświadczenia, wiedzy życiowej prezentowanej przez aktorstwo Fryźlewicza z niedojrzałością i młodzieńczą naiwnością Golejewskiego - Walusia są po prostu najcenniejszym elementem tego przedstawienia. Pięknie też w roli dowódcy oddziału, pełnego chłopskiej mądrości prezentuje się Józef Duriasz.
Istotnym elementem zdecydowanie wspomagającym dramaturgię przedstawienia jest muzyka Zygmunta Koniecznego. Przedstawienie w Teatrze na Woli niezależnie od pewnych słabości sztuki, dzięki reżyserii Łomnickiego staje się jeszcze jednym dowodem znaczenia i pozycji reżysera w dzisiejszym teatrze.