Artykuły

Teatr nie zabija

"Teatr zabijał. Zabijał tych, którzy teatr zbytnio ukochali" - pisze w książce „Losy niespokojnych" Janina Hera. To zbiór wspomnień o aktorach polskich przełomu XIX i XX wieku. Zbiór przejmujący.


Czytamy jak to teatr zabił Władysława Romana, który, mimo wysokiej gorączki w czasie premiery „Legendy" Wyspiańskiego, nie chciał przerwać gry, tłumacząc: „Za nic! To Wyspiański!". Poważnie chory ze sceny zejść nie chciał, więc trzy dni później zszedł z tego świata. Nieszczęśliwa miłość do teatru wykończyła Józefa Rogowskiego, który odsunięty od grania umarł ze zmartwienia. Miał 90 lat, ale, jak orzekł lekarz, gdyby nie tęsknota za teatrem dożyłby i setki. A Józef Damse? Usechł z rozpaczy, aż w końcu zniknął - gdy teatr już go nie chciał. Tęsknota za sceną wywoływała choroby, depresje i nerwice. Ci, którzy umierali na niej, można by rzec, mieli więcej szczęścia. Jednemu serce pękło między kupletami, ktoś odszedł w scenie agonii, ale Tomasz Chełchowski, straciwszy czucie w nogach, nie złamał się, polecił, by go wnoszono do teatru na krześle. Gdy jednak, przezwyciężając słabość, wyszedł na scenę grać, z miejsca skonał. Cóż jednak śmierć, skoro odsunięcie od występów nie pozwalało żyć? Wywoływało na przykład obłęd. Byli i tacy, co nie doczekawszy śmierci na scenie, rozgoryczeni, sami odbierali sobie życie.


Dziś nie umiera się z tęsknoty do teatru. Pandemia pokazała jednak aktorom, przynajmniej niektórym, że brak teatru boli

Wszystko to jednak stare dzieje... Dziś nie umiera się z tęsknoty do teatru. Pandemia pokazała jednak aktorom, przynajmniej niektórym, że brak teatru boli. Niektórzy, w oczekiwaniu na powrót, stworzyli sobie namiastki sceny, głównie w internecie. Inni dowozili pizzę na telefon. Ale byli i tacy, co bez mrugnięcia okiem, porzucili Szekspira na rzecz uprawy ogórków na działce. Na szczęście teatry pomału wracają do życia. Wracają aktorzy. Ale czy wracają widzowie? Wielu z radością, niektórych powstrzymuje pandemiczny strach, innych obowiązek siedzenia na widowni w maseczce. Zastanawiają się, czy warto aż tak męczyć się dla teatru?


Warto. Choćby nas mieli, - jak Chełchowskiego - wnosić do teatru na krześle.


Janina Hera, Losy niespokojnych, Wydawnictwo Naukowe Semper


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji