Artykuły

Festiwal teatralny po lockdownie. Sopot Non-Fiction już w sobotę


- Dostaliśmy wiele ciekawych propozycji, które pokazują, jakie tematy pandemia wniosła do teatru - mówi Adam Nalepa, jeden z kuratorów festiwalu Sopot Non-Fiction, który rozpoczyna się w sobotę.


PRZEMYSŁAW GULDA: Jaka będzie tegoroczna edycja festiwalu Sopot Non-Fiction?


ADAM NALEPA: Cieszę się, że w ogóle będzie. Długo zastanawialiśmy się, jak to ma wyglądać w sytuacji pandemii. Pewne było tylko jedno: zrobimy wszystko, żeby to nie była impreza online. W teatrze w ogóle, a w przypadku tego festiwalu szczególnie, gdyż opiera się on nie tylko na prezentacji spektakli, ale przede wszystkim na pracy warsztatowej zaproszonych rezydentów, bardzo ważny jest kontakt między ludźmi: spotkania, rozmowy, dyskusje o projektach, wspólne szukanie rozwiązań. Kluczowy jest też udział publiczności, która dopuszczona jest na naszym festiwalu do czegoś, do czego na co dzień nie ma dostępu. Może oglądać dopiero powstające spektakle i na dodatek ma bezpośredni wpływ na proces ich powstawania. Podczas rozmów po prezentacjach warsztatowych każdy ma prawo powiedzieć, czego mu brakowało, w jakim kierunku warto rozwijać dany projekt, a to bezcenne dla twórców.


I jak rozwiążecie problem udziału publiczności w festiwalu w warunkach epidemiologicznych restrykcji?


- Będziemy się oczywiście ściśle do nich stosować. Publiczność zajmować będzie co drugie miejsce, każdy będzie musiał używać odpowiednich środków zabezpieczających. Uczestniczkom i uczestnikom udostępnimy przyłbice, rękawiczki, płyn do dezynfekcji. W związku z nowymi zasadami ponosimy dodatkowe koszty i musimy zmienić wiele festiwalowych zwyczajów: pokoje jednoosobowe, obiady w turach itd. Zdecydowaliśmy też, że w tym roku nie będziemy nic pokazywać w teatrze Boto: na widownię można tam oficjalnie wpuścić 26 osób. Samych uczestniczek i uczestników festiwalowych rezydencji jest więcej. Zapraszamy mniej grup rezydencyjnych i tylko dwa spektakle i dwa czytania. O wiele trudniej niż zwykle było tym razem uzgadniać cokolwiek z teatrami - w przypadku wielu z nich dotychczasowy kalendarz i plany repertuarowe zupełnie się zmieniły.


Czy ta sytuacja wpływa też na tematykę poruszaną na festiwalu?


- Na pewno. Choć to wyszło samo. Na początku pojawił się pomysł, żeby narzucić któryś z nasuwających się tematów: teatr a pandemia, teatr a internet. Ale zrezygnowaliśmy z tego, żeby nie ograniczać przyszłych uczestniczek i uczestników. I okazało się, że to był dobry pomysł: dostaliśmy wiele ciekawych propozycji, z których większość pokazuje, jakie tematy pandemia wniosła do teatru. Czasem to tematy znane, które zyskały teraz nowy, inny wymiar - tak jest choćby jeśli chodzi o relacje rodzinne czy międzyludzkie. Czasem zaś są to kwestie do tej pory w teatrze opracowywane rzadko albo wręcz nigdy. To np. sprawa teorii spiskowych, mocno ożywających podczas pandemii czy szeroko pojęty temat internetu - na festiwalu pojawi się on w kontekście „czyścicieli", czyli osób wyszukujących niepożądane treści na zlecenie serwisów społecznościowych. Z jednej strony pojawia się pytanie o odporność psychiczną ludzi, którzy muszą oglądać wszystko, co najgorsze w sieci, z drugiej - trzeba też przyjrzeć się sprawie od strony tego, kiedy dbanie o etykę w internecie zamienia się w jego cenzurowanie. Mamy też w festiwalowym zestawie projekt dotyczący losów homoseksualistów w obozach koncentracyjnych w czasie drugiej wojny światowej, który dopiero po wyborze projektów festiwalowych okazał się niezwykle aktualny, wpisując się w przed- i powyborczą nagonkę na środowiska LGBT i ich dehumanizację.


Czy wydaje ci się, że pandemiczna czy postpandemiczna tematyka i strategie, które ta sytuacja wymusza na twórczyniach i twórcach teatralnych, zostaną w teatrze na dobre?


- Raczej nie boję się tego, że zaleje nas fala scenicznych pamiętników z czasów zarazy. Ale ta przedłużająca się sytuacja ograniczania kontaktów społecznych na pewno zaowocuje spektaklami, które będą zadawać pytania o ich istotę i znaczenie. Jeśli chodzi o nowe środki wyrazu, nowe media, już teraz widać, że niektóre twórczynie i twórcy radzą sobie z nimi znakomicie i potrafią je wykorzystywać w spektaklach w sposób bardzo oryginalny i konstruktywny. Sopot Non-Fiction jest pierwszym festiwalem teatralnym, który odbywa się po lockdownie, więc zdajemy sobie sprawę, że samo spotkanie młodych twórców może wyznaczyć nowe szlaki i nowy język, którym będzie operował w przyszłości teatr. A jeśli chodzi o kwestie bardzo praktyczne czy wręcz przyziemne, jestem pewien, że teatry będą przykładać znacznie większą niż kiedyś rolę do starannej archiwizacji spektakli, nagrywania ich w bardziej profesjonalny sposób, na wypadek gdyby przyszło nam znowu oglądać teatr przed ekranem komputera.


Sopot Non-Fiction odbędzie się w dniach 22-29 sierpnia.


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji