Artykuły

Zdrada i śmierć na wizji

Chciałem pokazać, że choć może nawet gość programu telewizyjnego opowiada prawdę o uczuciach, które przeżył, ale przez to, że ktoś jego wypowiedzią steruje, robiąc choćby przerwy na reklamy, opowieść staje się prawdą żałosną. Potrzeba przeżywania sztuki na żywo zanika, bo większość zamiast iść do teatru, woli kupić nową antenę satelitarną. Chciałbym, aby widowisko "Carmen TV" obudziło w widzach chęć obcowania w prawdą - mówi JAROSŁAW STANIEK, reżyser i choreograf widowiska "Carmen TV"

W piątek, sobotę i niedzielę w hali walcowni Mittal Steel Poland pokazane zostanie widowisko do muzyki z opery "Carmen" Bizeta. Dlaczego zatytułował je Pan "Carmen TV?"

- Tym widowiskiem chciałem pokazać, że siłą, która najbardziej na nas działa i najbardziej nami steruje, jest telewizja. To ona ze swoją agresywną polityką zastępuje niektórym życie. Popularność seriali i programów reality show jest dla mnie śmieszna, dlatego tym spektaklem chciałem zwrócić uwagę, że jako społeczeństwo niebezpiecznie dryfujemy. Możemy doprowadzić do sytuacji, w których nie będziemy umieli przeżywać największych uczuć. A w zastępstwie za nas będą to robili jedynie serialowi aktorzy.

Jaką formę otrzymał spektakl "Carmen TV"?

- Widowiska telewizyjnego reality show, bo naszym zadaniem nie jest pokazanie pełnej opery, w czterech aktach, tylko zaprezentowanie spektaklu baletowego. Starałem się znaleźć nową, współczesną formę, w której mógłbym opowiedzieć tańcem historię Cyganki Carmen. Widowisko reality show wydaje mi się, że spełnia te warunki. Z jednej strony libretto zostaje zachowane, na scenie pojawiają się namiętności i dramat, ale jednocześnie obok dzieje się akcja związana z realizowaniem programu w studio telewizyjnym. To pozwala na zdystansowanie się do bajkowej opowieści o Carmen, a nawet do muzyki Bizeta, która czasem wydaje się wręcz jarmarczna. Daje mi to możliwość balansowania pomiędzy dramatem a żartem.

Czy zatem Pańskie widowisko jest parodią historii, którą opowiada opera Bizeta?

- Nie. Raczej kpiną z wykorzystywania prawdziwych uczuć do budowania sztucznego tworu, jakim jest show telewizyjny. Chciałem pokazać, że choć może nawet gość programu telewizyjnego opowiada prawdę o uczuciach, które przeżył, ale przez to, że ktoś jego wypowiedzią steruje, robiąc choćby przerwy na reklamy, opowieść staje się prawdą żałosną.

W Pana widowisku też będą przerwy na reklamy?

- Nie, bo byłby to zbyt prosty zabieg. W mojej historii rzeczywistości będą się przenikać i oddziaływać na siebie. Pojawią za to typowe komentarze telewizyjne, niczym ze studia CNN. Historia Carmen i wartości, które niesie opera, zostały w moim widowisku zachowane jedynie na arenie. Tam rozgrywają się prawdziwe dramaty i tam ludzie telewizji nie mają wstępu, mogą tylko filmować. Poprzez taniec na arenie opowiem o miłości, zdradzie i morderstwie, ale poprzez kontekst studia telewizyjnego, które jest wkoło, uświadomię widzom, że biorą udział w reality show. Ci, co bardziej wrażliwi, będą mogli się skupić jedynie na tym, co dzieje się na arenie i przeżyć historię Carmen.

Ile elementów z dzieła Bizeta będzie w "Carmen TV"?

- Bardzo wiele. Ponieważ spektakl ten jest wiernym odtworzeniem tego, co czuję na temat "Carmen".

Nie boi się Pan, że połączenie programu telewizyjnego z tragiczną opowieścią o miłości sprzed 150 lat jest trochę naciągane?

- Nie. Spektaklem tym chciałem pogodzić dwa żywioły. Zachować wartość dzieła Bizeta i dać wszystkim miłośnikom opery możliwość przeżycia muzycznej opowieści, a tym, którzy nie lubią opery, lecz przyszli na widowisko, bo o nim jest głośno, pokazać spektakl multimedialny, współczesny. Może na tyle zainteresuje ich historia Carmen, że wybiorą się do opery?

W "Carmen TV" pojawia się nowa postać - Mistrz.

- Będzie to prowadzący program telewizyjny. W rolę wcieli się Maciej Maleńczuk. Wprowadzenie tej postaci pozwoliło mi na szydzenie wręcz z telewizji, która w scenami szach swoich programów - takich jak np. szukanie męża czy żony - dopuszcza się nad użycia. W telewizji mieliśmy już przecież niemal wszystko, nawet seks "na żywo". Kto wie, co będzie za 20 lat? Jest jednak jeden moment w widowisku, w którym mam nadzieję nastąpi zawieszenie akcji, gdzie nawet bezwzględny prowadzący ma wątpliwość, chwilę słabości i niepewności, czy rzeczywiście "show must go on". Ten moment to śmierć Carmen.

Prowadzący program wie, że dopuszcza do zbrodni?

- Nie. Jest on tylko trybem wielkiej machiny, w której rządzi kamera. Na arenę zostają wpuszczeni ludzie, którym prowadzący mówi: "nie wyjdziecie stąd, dopóki nic załatwicie swoich problemów". I oni te sprawy załatwiają. Jednak śmierć Carmen wywoła u niego wstrząs, zastanowienie. Ale czy odśpiewa habanerę i wróci do prowadzenia programu, czy rzuci wszystko i zamieszka np. w Bieszczadach? Nie powiem.

Podczas jednej z rozmów stwierdził Pan, że taka zbrodnia - Don Jose zabija Carmen z miłości - nie mogłaby się dzisiaj zdarzyć.

- Bo dziś już się tak nie kocha. Honor, duma, przysięga wierności straciły na znaczeniu. Nastąpiło odrzucenie tych wartości, na których uparta jest opowieść o Carmen.

A dramat w Wieluniu, który rozegrał się parę dni temu? Chłopak zabił dziewczynę, bo nie chciała do niego wrócić.

- Zazdrość i zbrodnia są wieczne. Ale nikt dzisiaj nie zabija z powodu utraty dumy czy honoru. Te czasy odeszły już w niepamięć.

Z jakim przesłaniem chciałby Pan, aby widzowie wychodzili z Pańskiego spektaklu?

- Przede wszystkim chciałbym, aby widz po obejrzeniu widowiska zechciał pójść do teatru i obejrzeć pełną wersję "Carmen" Bizeta. Aby poczuł różnicę pomiędzy płaskim przekazem w telewizji a przeżyciem "na żywo". Większość ludzi śpiew operowy zna jedynie z telewizji i nawet się nie domyśla, jak wielkie emocje może wzbudzać. Potrzeba przeżywania sztuki na żywo zanika, bo większość zamiast iść do teatru, woli kupić nową antenę satelitarną. Chciałbym, aby widowisko "Carmen TV"^ obudziło w widzach chęć obcowania w prawdą. I to jest dla mnie najważniejsze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji