Artykuły

Zjawiskowa wersja koncertowa

"Holender tułacz" w reż. Maxa K. Hoffmanna w Operze na Zamku w Szczecinie. Pisze Andrzej Kulej w Gazecie Wyborczej - Szczecin.

Dzieło Wagnera zostało wykonane w Szczecinie pierwszy raz po 132 latach. Na razie to tylko koncertowa wersja opery. Od strony muzycznej - rewelacja.

Fabuła opery opiera się na legendzie nawiązującej do "Odysei" i motywu Żyda Wiecznego Tułacza. Opowiada historię holenderskiego kapitana, który zawziął się, żeby minąć Przylądek Dobrej Nadziei w czasie burzy. Walcząc z żywiołem, wyrzucił za burtę bosmana trzymającego Biblię i wezwał na pomoc Lucyfera. Ceną za jego pomoc była wieczna żegluga. Od klątwy marynarza mogła ocalić tylko dozgonna wierność żony, ale szukać mógł jej jedynie raz na siedem lat. Norweski żeglarz Daland, licząc na skarby Holendra tułacza, obiecuje mu rękę córki Senty, o którą również zabiega myśliwy Eryk...

Po sobotniej premierze wielkie brawa należą się kierownikowi muzycznemu i zarazem dyrygentowi Jackowi Kraszewskiemu. Pod jego batutą zarówno chór Politechniki, jak i orkiestra i chór Opery na Zamku wypadły zjawiskowo. Jedno

z największych dzieł Wagnera zostało odegrane z ogromnym profesjonalizmem, zacięciem, miejscami monumentalnie, a miejscami kameralnie. Brawo.

Kraszewski równie wyśmienicie poprowadził wszystkich śpiewaków. Chociaż to dopiero namiastka, już w wersji koncertowej widać pomysłowość scenografa Karla Heinza Abramowskiego: przód sceny został wyłożony błyszczącą taflą kamienia, w której niczym w wodzie odbijała się orkiestra i chór(ten spektakl ma promować morskość Szczecina). Chórzyści zostali wykorzystani również jako scenografia: kobiety ubrane w jednakowe czarne suknie i mężczyźni w takowych frakach wyglądali niczym mur. Świetnie wypadło też odwracanie się chórzystów w momentach, gdy nie śpiewali.

Chociaż pełna wersja sceniczna planowana jest dopiero na przyszłoroczny finał The Tali Ships' Races, już teraz można zastanowić się nad trafnością doboru odtwórczyni głównej roli kobiecej. Grająca Sentę Barbara Żarnowiecka dysponuje co prawda świetnym głosem i warsztatem, ale do roli

amantki - delikatnie mówiąc - nie pasuje. Na szczęście męska część obsady nie budzi zastrzeżeń. W wersji koncertowej niewielkie pole do popisu miał reżyser- Max K. Hoffmann. Mam nadzieję, że za rok pokaże, na co go stać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji