Artykuły

Niech w nas żyje Paddy! Być „Vitruoso”, czyli Paderewskich dwóch

Już w sobotę, poznaniacy będą mogli krzyknąć “Vivat Paderewski”. Mistrz znów zawita do stolicy Wielkopolski... Przed nami wydarzenie sezonu! Od 12 września, na deskach Teatru Muzycznego , Virtuoso". Opowieść o Janie Ignacym Paderewskim jakiego nie znaliśmy. Zapytaliśmy aktorów: Martina Januszkiewicza i Janusza Krucińskiego, wcielających się w rolę mistrza, jaki ich zdaniem jest i czy pasowałby do dzisiejszych czasów?

Czy postać Ignacego Jana Paderewskiego to wdzięczny temat na musical?

Marcin Januszkiewicz: Teatr jest przestrzenią, która z założenia nie ma granic i można w niej opowiedzieć każdą historię. Aim historia bogatsza w uniwersalne prawdy i wartości - tym lepiej zarówno dla twórców jak i widowni. Życiorys Paderewskiego aż prosi się o przeniesienie go na deski.

Janusz Kruciński: Żarna mielące nasz czas obracają się dziś już z taką prędkością, że nie podobna je zatrzymać. Pędzimy przez świat zachłystując się zmiennością widoków, doznań, emocji... których dotykamy na ciekłokrystalicznych wyświetlaczach. Coraz bardziej nieświadomi rzeczywistości wpadamy w potrzask fantomatycznej rzeczywistości, w której pełną piersią oddychamy powietrzem z puszki aromatyzowanym syntetycznym aerozolem, leżąc na trawie z rolki (w najlepszym razie). I pośród tych wszystkich protez trwamy w przekonaniu, że prawdziwe życie na ziemi zaczęło się w połowie lat 80. ubiegłego wieku, kiedy pojawił się byt znany dziś pod nazwą „www". Tymczasem od tysięcy lat niezliczona jest ilość życiorysów, z których każdym pojedynczym można obdzielić wszystkich mieszkańców niewielkiego apartamentowca przyprawiając ich o zadyszkę i zawrót głowy. Większości możemy się tylko domyślać, część znamy jedynie powierzchownie. ale są takie, które zapierają dech w piersiach. Takiego życiorysu dorobił się Ignacy Jan Paderewski. Amerykański show business o wiele mniej potrzebuje, by przekuć postać w kasowy sukces, czy popkulturową ikonę. A my... mieliśmy musical o Twardowskim, o Janosiku, o zwykłych-niezwykłych bohaterach wojennej zawieruchy („Piloci"), o zagubionych młodych ludziach z „Metra", o mądrościach tradycji i historii Żydów opowiedzianych ustami “sztukmistrza z Lublina". Dany nam przez historię potencjał w teatrze muzycznym wykorzystaliśmy może w jednej dziesiątej procenta. To nie kwestia wdzięku tematu.



Mamy do czynienia z jazdą obowiązkową. Pozostaje refleksja wykwitająca na obliczu rumieńcem zawstydzenia, obudzona faktem, że musical o jednym z największych Polaków piszą Amerykanie. Oczywiście chwała im za to.

Z jakimi wyzwaniami aktorskimi przyszło Wam się zmierzyć w trakcie pracy nad spektaklem?

Janusz Kruciński: Największą trudność dla mnie stanowi konieczność odnalezienia się w ogromnej przestrzeni czasowej i mentalnej. Towarzyszymy naszemu bohaterowi od nieopierzonego młodzieńca aż do czasu kiedy jego włosy „siwieją i coraz bardziej oddalają się od twarzy". W dodatku poznajemy go jako niezbyt rozgarniętego początkującego muzyka, by przebyć z nim drogę poprzez wirtuoza, idola tłumów, do męża stanu, jednego z najwybitniejszych w naszej historii, która, nie wiedzieć dlaczego, traktuje go po macoszemu. A jest jeszcze cały wątek damsko-męski, który sam w sobie mógłby stanowić przedmiot osobnego dzieła. To troszkę jak 3000 puzzli z trzech różnych obrazów, wymieszanych w jednym worku.


Marcin Januszkiewicz: Praktycznie z tymi co zawsze, głównie z opanowaniem niełatwego, aczkolwiek wdzięcznego materiału, który daje aktorowi pole do popisu.

Czy jesteście w stanie porównać ten musical z innymi w których mieliście okazję zagrać?

Janusz Kruciński: Nie. Zarówno opowiedziana w „Virtuoso" historia, jak i okoliczności realizacji wymogły na nas konieczność posłużenia się dużą dozą umowności. To oczywiście wspólne dla wszystkich realizacji, ale tym razem zderzenie umowności z dosłownością, zabawa formą i koegzystencja jakże różnych stylistyk muzycznych współistnieją ze sobą w stopniu, z jakim dotąd nie miałem do czynienia. Jakże inną rzeczywistość i ogrom wydarzeń musieliśmy opowiedzieć językiem, który dotrze do dzisiejszego widza i nie przytłoczy go w pierwszym kwadransie spektaklu; co ważniejsze sprawi, że widz wyniesie z tej sztuki choć odrobinę wiedzy o tak wspaniałym człowieku i być może chęć dokładniejszego poznania go.

Marcin Januszkiewicz: Pierwszy raz pracuję z reżyserem Jerzym Połońskim. który posługuje się własnym językiem teatralnym - określiłbym go jako mariaż formy z dbałością o realny zarys postaci. I pod tym względem udział w tej produkcji jest wyjątkowym doświadczeniem.

Która z trzech Helen budzi w Paderewskim najwięcej emocji: Górska, Modrzejewska czy Bibesco?

Marcin Januszkiewicz: Nie będę zdradzał, zapraszam na spektakl. Mogę tylko powiedzieć, że łatwo z tymi Helenami nie ma.

Janusz Kruciński; Moim zdaniem, zdecydowanie Helena Górska. Mam świadomość tego jakim ogromnym wyzwaniem jest dla kobiety zapewnienie mężczyźnie emocjonalnego habitatu, w którym da się on oswoić nie tracąc jednocześnie swej dzikości. A jest to konkluzja doświadczonego i szczęśliwego męża. Z jakiegoś powodu to właśnie Helena Górska oswoiła Nuncia : zatrzymała go przy sobie.

Czy grany przez każdego z Was bohater odnalazłby się w dzisiejszych czasach?

Janusz Kruciński: Bezapelacyjnie NIE. Bo niby w jakim wymiarze? Użyję ogólników, które zawsze dla kogoś są krzywdzące, ale w obecnej rzeczywistości nader prawdziwe. Powierzchowność relacji damsko-męskich powoduje, że pierwszy poważniejszy kryzys
pociąga za sobą rozpad związku. W czasach Paderewskiego umiejętności w tandemie z odpowiednim show sprzedawały się doskonale. Takie zespolenie zapewniało sukces. Dziś nader często i coraz częściej wystarczy tylko show, a same umiejętności, nawet najwyższej próby, nie znaczą kompletnie nic. A polityka... W sztuce pada takie zdanie: „ludzie pozbawieni rządzy władzy bywają najlepszymi przywódcami". Jakoś nie umiem wprząc tej myśli w obraz dzisiejszego politycznego piekiełka. Czy ktokolwiek jest w stanie wyobrazić sobie dziś polityka, który rezygnuje z jakiejkolwiek funkcji, ponieważ większość która go popiera skupia się w czterech, czy pięciu głosach? Może w utopijnym science-fiction.

Marcin Januszkiewicz: We fraku i cylindrze z pewnością wpadłby w oko niejednemu przechodniowi.

Kogo w największym stopniu przypomina Wam Paderewski: muzyka, polityka czy showmana?

Janusz Kruciński: Nie wiem czy potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Nie zdążyłem zagłębić się szczegółowo w obraz Ignacego Paderewskiego, ale nie mogę oprzeć się przekonaniu, że był on personifikacją Fredrowskiej mądrości: „znaj proporcyjum, mocium panie". W zależności od własnych potrzeb i dziejowej konieczności przenosił środek ciężkości między trzema dziedzinami. I chociaż z jednej z nich ostatecznie zniknął, to jednak nigdy nie upadł. Jeśli miałbym wskazać kim był przede wszystkim, zaryzykowałbym stwierdzenie, że w największej mierze był... wrażliwym człowiekiem. I to mnie w nim urzeka.

Marcin Januszkiewicz: Próbuję odpowiedzieć na to pytanie i nie mam pojęcia.

Dlaczego publiczność powinna zobaczyć musical „Virtuoso"?

Marcin Januszkiewicz: Żeby zobaczyć mnie w głównej roli :-)

Janusz Kruciński: Ponieważ nie potrzeba nam martwych pomników chwilowych fascynacji narodu, które zmieniają się niesione kołem fortuny i roznoszone są wiatrem historii. Potrzeba nam jasnych latami, które nawet w największym sztormie wskażą nam bezpieczną drogę. Nam jako jednostkom, zbiorowościom, społeczeństwu i narodowi. A taką latarnią może być jedynie żywa historia, przywołana i opowiedziana w taki sposób, który widzowi pozwoli zachwycić się zwyczajnością niezwykłych ludzi i odwrotnie. Kiedyś pomyślałem sobie, że istotą ludzkiego życia w kontekście relacji z innymi jest takie postępowanie, które sprawi, że więcej będzie tych, którzy zapłaczą po naszej śmierci, niż tych, którzy przez nas płakali za naszego życia. Sądzę, że Ignacy Jan Paderewski wpisuje się w tę myśl, a żywa pamięć o nim może wiele naszych dróg wyprostować, lub bodaj uczynić mniej wyboistymi. A zatem niech nam... niech w nas żyje Paddy!


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji