Artykuły

Paweł Małaszyński jest dzikim dzieckiem rocka

Odrzucił propozycję występu w „Tańcu z gwiazdami", bo nie pasowałoby to do wizerunku mrocznego rockmana. Jego największą pasją jest grupa Cochise. Nie przeszkadza mu to jednak być czułym mężem i ojcem.


 Już tej jesieni w życiu głównych bohaterek serialu „Przyjaciółki" pojawi się tajemniczy przystojniak, którego będzie grał Paweł Małaszyński. Popularny aktor wróci tym samym na małe ekrany po dłuższej nieobecności. Ostatnio widzieliśmy go bowiem w większej roli w serialu „Belle Epoque" trzy lata temu oraz w kilku odcinkach „Wojennych dziewczyn" w zeszłym roku.


W międzyczasie skoncentrował się na teatrze i muzyce, unikając mediów jak ognia. - Nie chcę nieustająco podtrzymywać swojej popularności. Podskakiwać z rączką uniesioną nad głową: „Uwaga jestem! Nie zapomnieliście mnie? Hello!". Nie siądę na kanapie z żoną i nie pstryknę sobie paru zdjęć. To nie ja. Kiedy coś wybieram, robię to sercem. Idę na plan i robię swoją robotę, najlepiej, jak potrafię – deklaruje w „Gali".


Urodził się w Szczecinku, wczesne dzieciństwo spędził w Koszalinie, a dorastał w Białymstoku. Stało się to za sprawą jego taty, który był wojskowym i musiał przenosić się z jednostki do jednostki. Pułkownik Małaszyński kontynuował żołnierskie tradycje rodzinne, ale nie przenosił żelaznej dyscypliny z pracy do domu - może dlatego że kiedyś nosił długie włosy i grał w zespole bigbitowym. - Mój ojciec starał się przekazać mi wszystko, co najlepsze. Nauczył mnie determinacji w osiąganiu wyznaczonych celów i tego, by nigdy nie poddawać się bez walki. Jestem mu bardzo wdzięczny za wsparcie, którego zawsze mi udzielał - podkreśla aktor w serwisie Kobieta.


To jednak mama zaszczepiła Pawłowi miłość do muzyki. Mały chłopak słuchał z nią piosenek Czerwonych Gitar i Marka Grechuty. Potem sam zaczął wyłapywać z radia to, co mu się najbardziej podobało. Pierwszą płytą, jaką kupił za własne pieniądze, był album grupy Queen, na który zarobił zbierając truskawki. Jako nastolatek słuchał już mocnego rocka, podobnie jak grono znajomych, z którymi tworzył zgraną paczkę. - W rodzinnym Białymstoku wychowałem się w dość niezależnym i szczerym towarzystwie. To ukształtowało mnie na dalsze życie. Nauczyło mnie umiejętnego poruszania w środowisku kulturalno-medialnym, ale zachowując własną niezależność. Najgorsze, co mogłoby mi się przytrafić, to wstanie rano z łóżka, spojrzenie w lustro i naplucie na nie - tłumaczy w serwisie Nowiny 24. Już jako piętnastolatek Paweł chciał śpiewać rocka. Próbował zakładać własne zespoły, ale początkowo miał problem ze znalezieniem muzyków. Pisał więc w szkolnych zeszytach teksty przyszłych piosenek i marzył o scenie. Być może dlatego, kiedy przyszło do wyboru studiów po maturze, zdecydował się na szkołę teatralną, choć wcześniej nigdy nie recytował wierszy na szkolnych akademiach. Dostał się dopiero za trzecim razem.


- Kończąc szkołę teatralną, marzyłem o jednym - żeby dostać etat w teatrze i tam pracować. To mi się udało, bo jestem w Teatrze Kwadrat. Dzięki temu nie muszę grać we wszystkim, co mi proponują, nigdy zresztą nie miałem takiej „napinki". Teatr pozwala mi zniknąć z ekranu na rok, dwa, zająć się swoim życiem i spokojnie sobie czekać na ciekawe propozycje, które nadejdą, a być może nie - mówi w serwisie iFrancja. Choć to teatr dawał Pawłowi najwięcej satysfakcji, popularność przyniosła mu przede wszystkim telewizja. Najpierw aktor zdobył opinię „twardziela" dzięki udziałowi w serialu „Oficer", a potem -sympatycznego przystojniaka za sprawą „Kasi i Tomka" [„Magdy M.” – red e-teatr.pl]. Medialne zainteresowanie, jakie wybuchło wówczas wobec aktora, niespecjalnie mu się podobało. Dlatego wolał skoncentrować się na pracy - i udało mu się również zaistnieć w kinie, dzięki takim produkcjom, jak „Sęp" czy „Skrzydlate świnie".


- Jeżeli miałbym do końca życia grać miłych, przystojnych facetów, to byłoby to okropnie nudne. To nie moja wina, że wyglądam, jak wyglądam, ale staram się wybierać różnorodne role. Jestem aktorem głównie małego ekranu, choć jeśli mam okazję zaistnieć, nawet w małej roli, w jakimś fajnym filmowym projekcie, to jest to dla mnie duże wyróżnienie. Nigdy nie miałem „napinki", żeby grać główne role - podkreśla w serwisie iFrancja.


Tak naprawdę swoje największe marzenie Paweł spełnił, kiedy pod koniec studiów znalazł w Białymstoku kolegów, z którymi założył zespół Cochise. Jego nazwa to hołd dla fascynacji aktora kulturą północnoamerykańskich Indian - ich mistycyzmem, stosunkiem do natury i niezłomnością ducha. Grupa od początku grała mocnego rocka -i właśnie w takiej muzyce, którą pokochał w czasach młodości, Paweł spełnia się najbardziej. - Na koncercie bywam brutalny, jak rozwydrzony gówniarz. Jestem dzikim dzieckiem rock and rolla! Jak mały szczeniak z wielkimi zębami. Tylko tam, na scenie, jestem naprawdę sobą. To są moje emocje, mój instynkt. Niczego nie gram, niczego nie udaję -deklaruje w „Gali".


Początkowo zespół był traktowany jako „fanaberia" znanego aktora. Cochise budował jednak konsekwentnie swoją reputację autentycznej kapeli rockowej, grając w małych klubach dla z roku na rok coraz to większego grona fanów. Początkowo na występy przychodziły same dziewczyny - ale kolejne płyty przekonały doń męską publiczność. Do dziś grupa dorobiła się sześciu albumów i zagrała dziesiątki koncertów - w tym i na dużej scenie Przystanku Woodstock. - Paweł Małaszyński jako aktor i jako wokalista rockowy to dwie zupełnie inne osoby. Aktorstwo jest uzależnione od pewnych scenariuszy, dosłownie i w przenośni. Jako aktor najczęściej pracuję z dużą grupą ludzi, która ma ogromny wpływ na wersję ostateczną danego projektu i na wiele decyzji zwyczajnie nie mam wpływu. Tworząc muzykę, sam jestem sobie sterem, żeglarzem i okrętem - twierdzi w „Dzienniku Polskim".


Mimo tak silnych pasji, najważniejsza dla Pawła jest rodzina. Od 25 lat aktor jest żonaty z tancerką i choreografką Joanną Chitruszko. Poznali się już w... przedszkolu, ale zaczęli się spotykać dopiero, kiedy byli w liceum. Ich miłość przetrwała różne życiowe burze, a jej owocami są dzieci - szesnastoletni Jeremiasz i sześcioletnia Lea. - Moją opoką jest moja żona, która bardzo mi pomaga i mnie wspiera w tym, co robię. Gdyby nie ona, na pewno dużo trudniej byłoby mi pogodzić to wszystko. Tak samo moje dzieci. Wszystko, co robię - robię dla nich i z myślą o nich. To pewnie banał, ale dzieci, ta dwójka w moim życiu, daje mi naprawdę ogromną siłę i równowagę. Moja rodzina to najlepsze, co mi się mogło w tym moim przedziwnym życiu przydarzyć - podkreśla w „Dzienniku Polskim".


PAWEŁ MAŁASZYŃSKI


Polski aktor teatralny, telewizyjny i filmowy oraz wokalista rockowej grupy Cochise. Urodził się w 1976 roku. Jego ojciec byt zawodowym żołnierzem. Siostra Katarzyna również wybrała mundur -i pracuje w straży granicznej. Ukończył V liceum w Białymstoku. Kinem zainteresował się dzięki uczestnictwu w spotkaniach Dyskusyjnego Klubu Filmowego „Projektor". Po maturze przez pół roku studiował prawo na Uniwersytecie Białostockim, rzucił je jednak, by ostatecznie dostać się do PWST we Wrocławiu, którą ukończył w 2002 roku. Rok później otrzymał etat w warszawskim Teatrze Kwadrat. Popularność przyniosły mu telewizyjne seriale: „Oficer", „Kasia i Tomek" [„Magda M.” – red. E-teatr.pl], „Lekarze" czy „Misja Afganistan". W 2OO7 roku zadebiutował w kinie w „Świadku koronnym". Od szesnastu lat jest wokalistą grupy Cochise. W 2002 roku ożenił się z Joanną Chitruszko, z którą ma syna Jeremiasza i córkę Leę.


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji