Artykuły

Zielona Góra. Dyrektor Buck nie zrobi kabaretu

Festiwal Kabaretów stanął pod znakiem zapytania. Nie ma chętnych na jego organizację. Najpierw wycofało się Stowarzyszenie Zielonogórskie Zagłębie Kabaretowe, nie dali rady rezerwowi - Teatr Lubuski i Ośrodek Kultury.

Pierwszy Zielonogórski Festiwal Kabaretu odbył się na początku grudnia ub. roku. Pięciodniowa impreza była wielkim sukcesem. Wystąpiły kabaretowe gwiazdy, widzowie wykupili bilety na pniu. Kabaret Limo zaprezentował program "Miasteczko", który pięć miesięcy później zwyciężył na przeglądzie kabaretów PaKA w Krakowie. Imprezę organizowało wtedy Stowarzyszenie Zielonogórskie Zagłębie Kabaretowe, czyli studenccy kabareciarze pod wodzą Janusza Rewersa.

Na powtórkę z sukcesu się nie zanosi. O problemach festiwalu "Gazeta" pisała przed miesiącem. Prezydent miasta twierdzi, że Festiwal Kabaretów należy zorganizować w październiku, a nie - jak rok temu - w grudniu. W połowie lipca ogłoszono konkurs. Jednym z warunków było przygotowanie imprezy w terminie od 15 września do 30 października tego roku. Nikt się nie zgłosił. Podobnie było z drugim konkursem.

Tym razem do przetargu nie chciało się zgłosić nawet Stowarzyszenie Zielonogórskie Zagłębie Kabaretowe. Kabareciarze ostrzegali, że zamiast powtórki z sukcesu czeka nas klapa, bo w październiku gwiazdy nie przyjadą. Prosili więc o grudzień. To jedyny miesiąc w roku, w którym nie ma dużej, ogólnopolskiej imprezy kabaretowej. W październiku odbywają się przeglądy o dużej tradycji i renomie - Trybunały w Piotrkowie Trybunalskim i Ryjek w Rybniku. To na nie pojadą największe gwiazdy. I publiczność. Kabareciarze nie złożyli oferty, ponieważ czasu było za mało i termin fatalny. W planie mieli produkcję filmu "Uwięzieni w celuloidzie". Zdjęcia ruszyły 21 sierpnia. Janusz Rewers, prezes Stowarzyszenia Zielonogórskie Zagłębie Kabaretowe, którego członkami są artyści naszych kabaretów, już po poprzednim festiwalu zaczął rozglądać się za gośćmi tegorocznej edycji. Od wiosny jest wstępnie umówiony na grudzień z Kabaretem Moralnego Niepokoju, Piotrem Bałtroczykiem, Grupą MoCarta i Beatą Harasimowicz, która realizuje relacje z większych festiwali i reżyseruje programy z cyklu "Kraj się śmieje". 10 grudnia moglibyśmy liczyć na transmisję Festiwalu Kabaretowego w telewizyjnej "Dwójce". Przeniesienie terminów grudniowych na wrzesień-październik jest niemożliwe.

Prezydent Bożena Ronowicz sondowała, czy kabareciarzy nie mógłby zastąpić Zielonogórski Ośrodek Kultury. Wiadomo już jednak, że ZOK festiwalu nie zorganizuje. - Nigdy nie wyrażaliśmy zainteresowania organizowaniem tej imprezy. Na pewno nie podejmiemy się tego zadania. Mamy dość pracy - mówi Wanda Rudkowska, dyrektor ZOK. Argumentuje też, że nie ma sali i sporą część ze 100 tys. zł. zarezerwowanych na ten cel w budżecie miasta musiałaby wydać na jej wynajem.

Propozycję dostał również Andrzej Buck [na zdjęciu], dyrektor Teatru Lubuskiego. Odmówił. - Wydaje mi się, że medialna kampania wokół organizacji kabaretonu miałaby negatywny charakter. To uniemożliwiłoby organizację festiwalu w normalnej atmosferze - tłumaczy Buck. - Oferta organizacji kabaretonu była publiczna i mieliśmy prawo brać w niej udział, jednak oskarżeń, że zabieramy imprezę, która w świadomości mieszkańców przynależy Stowarzyszeniu Zielonogórskie Zagłębie Kabaretowe, nie dałoby się uniknąć - dodaje. Podejrzewa, że imprezę zbojkotowałyby kabarety studenckie. - Mój pomysł na tę imprezę był zupełnie inny. Zamierzałem zaprosić kabarety teatralne i literackie. Jednak nie będziemy jej organizować - zaznacza.

Co dalej z Festiwalem Kabaretów? - Trwają ustalenia. Więcej szczegółów będziemy mogli podać w przyszłym tygodniu - pisze w odpowiedzi Aleksander Dziącko, rzecznik prasowy prezydent miasta.

Komentują

Janusz Rewers, Stowarzyszenie Zielonogórskie Zagłębie Kabaretowe: - Jesteśmy rozgoryczeni. Mamy nadzieję, że władza pójdzie po rozum do głowy i zgodzi się na grudniowy termin. Odpowiedź musimy dostać jak najszybciej. Mamy jeszcze tylko kilka dni na potwierdzenie terminu w telewizji i u artystów, z którymi rozmawialiśmy. Nasza cierpliwość się kończy.

Władysław Kościelniak, zielonogórski radny, członek komisji kultury: - Jeśli impreza w ogóle się nie odbędzie, będzie to wielką szkodą nie tylko dla promocji miasta. To ogromna strata przede wszystkim dla widzów, którzy w ubiegłym roku świetnie się na niej bawili. Dopóki nie jest to impreza o uznanej renomie, nie pozostaje nic innego, jak dopasować się do artystów, którzy na niej występują. Ze strony miasta ważna jest w tym wypadku elastyczność i gotowość do rozmów, bo na razie żadnych konkretnych argumentów nie usłyszałem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji