Artykuły

Warszawa. Książka zadedykowana Markowi Perepeczce

Wszystko, czego się podejmuje, robi z pasją. Chociaż ciągle opłakuje męża, nie jest w stanie mówić o śmierci, to nie pogrąża się w żałobie. Pracuje - pisze, gra. Markowi zadedykowała swoją najnowszą książkę.

- Pokazuję się publicznie, bo myślę, że Marek życzyłby sobie, żebym prowadziła normalny tryb życia - mówi Agnieszka Fitkau-Perepeczko w rozmowie z "Vivą". - Siedzenie we włosiennicy, w pokutnym stroju, zamknięcie się na cztery spusty w samotności niczego nie zmieni - dodaje.

Jej mąż, Marek Perepeczko, umarł w listopadzie minionego roku. Aktorka tęskni za nim, ciągle słyszy jego głos, sformułowania i komentarze. - On jest ze mną i nic tego nie zmieni, nawet wtedy, gdy chodzę w kolorowych bluzkach i uśmiecham się do zdjęć. On jeden mówił mi rzeczy, które działały jak zimny prysznic i tylko jego się słuchałam.... czasem - przyznaje w wywiadzie. Mówi do niego rano, siada w jego ulubionym fotelu. Cmentarza unika, na grobie aktora położyła Janosikowy Kamień, a na nim umieściła jedynie imię, nazwisko i daty. Przed ludźmi stara się nie płakać, ale nie zawsze jej się to udawało. Łzy popłynęły w trakcie kremacji, a także wtedy, gdy Ewa Drzyzga przypomniała jej w swoim programie fragment "Janosika". Scena, w której wieszają bohatera wzruszała Fitkau-Perepeczko jeszcze za życia męża. Liczy dni, które razem spędzili - 44 lata, 4 miesiące, 23 dni i 7 godzin.

O ich związku mówiono różne rzeczy, ale ich miłość przetrwała. - Marek twierdził, że mogłabym mieszkać na drugim końcu świata i byłabym z nim zawsze, bo nikt na świecie się tak naprawdę dla niego nie liczył. Ma się przyjaciół, ma się flirty, ma się tajemne spotkania, ale ta największa miłość nigdy nie przemija - mówi Fitkau-Perepeczko, której zdarza się dzwonić pod numer telefonu, który niegdyś należał do jej męża.

Odejście najukochańszego mężczyzny, nie oznacza dla niej "schowania się do szafy". - Uwielbia zrobić coś na przekór. I chociaż jej zachowanie budzi wśród niektórych oburzenie, inni ją rozumieją. - Większość zaakceptowała mnie z całym dobrodziejstwem inwentarza, z moimi słabościami, gadatliwością, sceptycyzmem, ale na pewno z entuzjazmem do życia - podkreśla i żyje jak najlepiej potrafi, pisząc książki, grając w serialu, jeżdżąc po Polsce na spotkania z widzami. Udziela wywiadów, daje się fotografować. Cieszy się życiem, ale jednocześnie pamięta, że ono się kiedyś kończy, że nie ma jej najbliższych.

Markowi zadedykowała "Śniadanie w łóżku i inne rozkosze... kulinarne". Perepeczko znał każdy rozdział tej książki. - Nie zmieniłam w niej nic, dodałam tylko po kilka zdjęć. (...) Jest tam dużo wspomnień o nim. To mój osobisty pean na temat radości i rozkoszy życia - opowiada Fiktau-Perepeczko.

Okładkę książki, w której znaleźć można zarówno wspomnienia o dzieciństwie autorki, jak i jej życiu z słynnym odtwórcą roli Janosika, ich wspólnych przyjaciołach, przygodach, zdobi zdjęcie aktora. - Marek chciał być na okładce. Wymyślił ją sam - zapewnia aktorka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji