Artykuły

Wojciech Pszoniak 1942-2020. Był aktorem nieograniczonych możliwości

W dorobku miał zarówno wspaniałą błazenadę w kabarecie Pod Egidą, jak i rolę Jezusa w "Piłacie i innych" Andrzeja Wajdy. Wojciech Pszoniak, aktor wielki, choć niewielki wzrostem, zmarł 19 października - pisze Jacek Szczerba w Gazecie Wyborczej.


Miał 78 lat. Odszedł o godz. 6.08.


Jego osobność aktorską naznaczyło spotkanie z trzema osobami: z Tadeuszem Różewiczem w Gliwicach, z Konradem Swinarskim w Starym Teatrze w Krakowie i z Wajdą.


Różewicz był dlań jakby drugim ojcem. Jego ojciec biologiczny zmarł wcześniej z tęsknoty za ich rodzinnym Lwowem. To Różewicz poprosił Pszoniaka: „Spróbuj napisać, na czym polega sztuka aktorska, kto to jest aktor, gdzie się to coś znajduje”.


O Swinarskim Pszoniak mówił: „Podobnie jak Różewicz, Konrad nienawidził tandety. I miał rewelacyjny gust (…). Powtarzał, że największą sztuka to połączyć górę i dół, czyli biologię i analizę umysłową (…). Po latach wyznał w wywiadzie, że mnie wystarczy wytyczyć kierunek i odpowiadać na pytania: »tak« albo »nie«. Bo ja mu zadawałem pytania”.


To Pszoniak odwiózł Swinarskiego maluchem na stare Okęcie, gdy ten odlatywał do Szirazu w Iranie. Samolot się rozbił. W ich relacji środowisko dopatrywało się motywów homoseksualnych, ale Pszoniak z tego kpił. Za to homoseksualistów grał wspaniale, w Gdyni nagrodzono go za drugoplanową rolę stroiciela fortepianów Zuppego w „Excentrykach” (2015) Janusza Majewskiego, który tropił homoseksualne tropy w literaturze polskiej, własne ciągoty ukrywając.


U Wajdy wystrzelił ekspresyjną rolą młodego Wierchowieńskiego w „Biesach” (1971) w Starym Teatrze. Nie chciał grać Robespierre’a w „Sprawie Dantona” (1975) w Teatrze Powszechnym w Warszawie jako zbyt różnego od siebie. Na szczęście dał się przekonać.


Tę rolę powtórzył znakomicie w filmowym „Dantonie” (1982). Na wakacjach na Korsyce tak intensywnie przygotowywał się do zagrania w „Korczaku” (1990), że niejako się nim stał. Ale świat podbił już wcześniej w innych filmach Wajdy – jako Dziennikarz w „Weselu” (1972), a zwłaszcza jako Moryc Welt w „Ziemi obiecanej” (1974).


A inni reżyserzy? Andrzej Żuławski zobaczył w nim tytułowego „Diabła” (1972), najsłynniejszym PRL-owskim półkowniku (cenzura odesłała film na 16 lat na półkę), Jan Rybkowski – Mieszka I w „Gnieździe” (1975), Jerzy Kawalerowicz – Josełego w „Austerii” (1982), zaś Antoni Krauze – Władysława Gomułkę w „Czarnym czwartku” (2011) o wydarzeniach w Grudniu 1970 r.


Wojciech Pszoniak: Ja się uczę z myśli


W Teatrze Powszechnym był też McMurphym w „Locie nad kukułczym gniazdem” (1977), Papkinem (1978) i Garderobianym (1986), za każdym razem u Zygmunta Hübnera. A w warszawskim Polskim zagrał Łatkę w „Dożywociu” (1996) u Andrzeja Łapickiego. W Paryżu, do którego przeniósł się w latach 80., u Rolanda Topora został królem Ubu (1992).


Nie wszystko mu się udawało – nie dogadawszy się z Adamem Hanuszkiewiczem, położył „Makbeta” (1972) w Narodowym.


Sceniczni partnerzy zapamiętali, że miewał problemy z nauczeniem się tekstu. Mówił: „Ja się uczę z myśli. Nie umiem kuć sztywno, na blachę. Monodram »Belfer« (o nauczycielu strzelającym do swych uczniów z karabinu maszynowego) gram półtorej godziny, ale tekstu uczyłem się pół roku, po pięć-sześć godzin dziennie, co jest dla mnie niewyobrażalne”.


Grając w zastępstwie cesarza Karola V w „Anabaptystach” u Hübnera, zapomniał tekstu, gdy z taśmy szła muzyka Stanisława Radwana. Więc dośpiewał sobie w to miejsce: „Langa turam, banda turam, kanciapata karatura”, „podkreślając hiszpańsko portugalskie walory tekstu”.


Francja i ekstrawagancja


Gdy reżyser Claude Régy zaproponował mu grę w teatrze we Francji, Pszoniak nie znał francuskiego, ale szwagierka, romanistka z wykształcenia, przygotowała go na telefoniczną rozmowę z Régym. Zrobili listę odpowiedzi na prawdopodobne pytania Régy’ego, szwagierka zapisała je na kartkach fonetycznie. Słysząc pytania Francuza, wskazywała Pszoniakowi, którą z odpowiedzi ma przeczytać. Od jesieni 2001 r. 484 razy grał Matuschka w „Sklepie na rogu” Miklósa László w paryskim Théâtre Montparnasse.


Filmową karierę we Francji otworzyła dlań rola zrzędliwego starego francuskiego Żyda w „Znaczących latach” (1988) Pierre’a Boutrona, potem był m.in. Antonio Vivaldi w „Czerwonej Wenecji” (1989) Etienne’a Périera.


Do Europejskiej Nagrody Filmowej nominowano go za drugoplanową rolę w „Notturno” (1986) Fritza Lehnera, trzyczęściowym filmie o Franciszku Schubercie. Sam był muzykalny, w młodości grał na oboju i na klarnecie.


Lubił modnie się ubierać i nie stronił od ekstrawagancji. Był świetnym kucharzem, wydał nawet książkę z przepisami „Pszoniak & Co., czyli Towarzystwo Dobrego Stołu” (1993). Rozważania na temat uprawianego zawodu zawarł w tomie rozmów z Michałem Komarem – „Aktor” (2009).


Miejsce na ziemi


W latach 70. z Piotrem Fronczewskim szalał w skeczu „Awas” w kabarecie Pod Egidą, zaś w 2010 r. w Teatrze Współczesnym obaj spotkali się w „Skarpetkach, opus 124” Daniela Colasa w reżyserii Macieja Englerta, w rolach postarzałych aktorów przygotowujących wspólne przedstawienie.


Aktorem był także jego starszy brat Antoni Pszoniak (1931-2018). Jest bohaterem dokumentu Krzysztofa Korwin-Piotrowskiego „Z Gliwic do Paryża. Wojtek Pszoniak” (2010).


Mówił: „Są ludzie, którzy od początku znajdują swoje miejsce na ziemi. Ja takim nie byłem”.


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji