Artykuły

Trójmiasto. Kultura zamknięta do końca listopada. "To decyzja absurdalna"

- Przeraża mnie irracjonalność i brak konsekwencji w polityce dotyczącej obostrzeń, którą widać zwłaszcza w podejściu do kościołów, które są znacznie większymi ogniskami zarażeń niż placówki kulturalne - mówi Andrzej Stelmasiewicz, szef Fundacji Wspólnota Gdańska.


Mateusz Morawiecki w środę na konferencji prasowej ogłosił kolejne obostrzenia. Teatry, kina, galerie sztuki, domy kultury i wszystkie inne instytucje tego rodzaju znów, tak jak wiosną, otrzymały od rządu zakaz działalności. Na razie do końca listopada, ale raczej trudno się spodziewać, że w grudniu sytuacja zmieni się na tyle, żeby je otworzyć. Najnowsze decyzje rządu dla "Wyborczej" komentują osoby związane z ważnymi trójmiejskimi placówkami kulturalnymi.
Andrzej Stelmasiewicz, szef Fundacji Wspólnota Gdańska, dyrektor Galerii Sztuki Warzywniak

Nie będę owijał w bawełnę: uważam, że to decyzja po prostu absurdalna. Miejsca związane z kulturą, działające według bardzo restrykcyjnych zasad, były bardzo bezpieczne. Dotyczyło to zarówno kin, jak i teatrów, a tym bardziej galerii sztuki - czy ktoś widział tłum w takim miejscu? Może jedynie na wernisażach, których - owszem - można przez jakiś czas nie organizować. Ale zakazać oglądania obrazów? Przecież obrazy nie zarażają, a obcowanie z nimi jest wielu ludziom potrzebne, żeby mieć dobre samopoczucie.


Przeraża mnie irracjonalność i brak konsekwencji w polityce dotyczącej obostrzeń, którą widać zwłaszcza w podejściu do kościołów, które są znacznie większymi ogniskami zarażeń niż placówki kulturalne, a dotyczą ich znacznie mniej restrykcyjne ograniczenia działalności.

Deklaruję otwarcie, że zamierzam w pełni i z całą konsekwencją realizować zaplanowany program galerii. Odbywać się będą wszystkie wystawy. Będziemy przygotowywać spory zestaw materiałów online: od filmów, prezentujących same dzieła, do wywiadów z twórczyniami i twórcami. Ale te prace będą także po prostu fizycznie umieszczone w galerii, a drzwi będą otwarte, jeśli ktoś będzie chciał je obejrzeć, nie wyrzucimy go przecież. Robiliśmy tak samo podczas pierwszego lockdownu, w marcu i kwietniu. Nikt się nie u nas nie zaraził.

Adam Orzechowski, dyrektor Teatru Wybrzeże

Żyjemy w pandemicznym stresie od wielu miesięcy, więc w jakimś sensie byliśmy chyba mentalnie nastawieni na to, że mogą powrócić ostrzejsze obostrzenia. Oglądanie spektakli w czasie pandemii obarczone było oczywiście dużym stresem, z tym większą radością obserwowaliśmy w ostatnim czasie, że ludzie chętnie wracali do teatru - nasze ostatnie spektakle grane były przy wypełnionej, zgodnie z ograniczeniami ilościowymi, widowni, wyprzedane były też przedstawienia zaplanowane do końca listopada. Mieliśmy pełne przekonanie, że teatr nie był niebezpiecznym miejscem: stosowaliśmy wszystkie obowiązkowe zasady: dystans między fotelami, maseczki, dezynfekcję.


W nowych warunkach będziemy się starali robić tak dużo, jak to będzie możliwe. Z treści nowego rozporządzenia wynika, że możliwa będzie praca "wewnętrzna" teatru. Mamy co robić: chcemy prowadzić próby do planowanych w późniejszym terminie produkcji, chcielibyśmy także rejestrować nasze wcześniejsze spektakle. Mamy cały potrzebny sprzęt, jesteśmy przygotowani do pracy online. To ważne z punktu widzenia utrzymywania kontaktu z publicznością, ale i komfortu psychicznego aktorek i aktorów.


Jako że wpływy z biletów przy 25-procentowym wypełnieniu widowni były minimalne, od wielu miesięcy opieramy się w zasadzie wyłącznie na dotacjach. Na szczęście dostajemy pieniądze z kilku źródeł: z Urzędu Marszałkowskiego, od miasta, z ministerstwa. Zostaliśmy także objęci świadczeniami z Tarczy 4.0. Mogę więc powiedzieć, że na szczęście, przynajmniej do końca roku, mamy z czego żyć.


Magdalena Jacoń, rzeczniczka prasowa Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni i Gdyńskiego Centrum Filmowego

Informacja o zamknięciu instytucji kultury oczywiście wisiała w powietrzu, ale wciąż mieliśmy nadzieję, że uda się utrzymać działalność w ścisłych rygorach sanitarnych. Tym bardziej że mieliśmy pewność, że przy ich zachowaniu wizyty w kinie są bardzo bezpieczne. Dotąd nie odnotowano zakażeń w naszym kinie!


Jako Gdyńskie Centrum Filmowe jesteśmy instytucją samorządową, więc powinniśmy przetrwać do ponownego otwarcia. Ale już dziś musimy się zacząć zastanawiać, jaką strategię przyjąć w kwestii powrotu do gry. Mamy trudne doświadczenia z czerwca - otworzyliśmy nasze sale w pierwszym możliwym dniu i spodziewaliśmy się tłumnego powrotu publiczności. Niestety, okazało się, że duże kina nie otwierały się jeszcze przez długie tygodnie. A to spowodowało, że do powszechnej świadomości nie przebił się komunikat, że kina działają. Tym razem będziemy musieli jeszcze skuteczniej poinformować potencjalne widzki i widzów, że znów mogą oglądać u nas filmy.

Nowe decyzje przynoszą przede wszystkim drastyczne zmiany w kwestii organizacji festiwalu. Dosłownie do ostatniej chwili pracowaliśmy nad jego formułą hybrydową - prowadziliśmy rozmowy z dystrybutorami i kinami w całej Polsce, chcąc wskrzesić ideę festiwalowych replik, odbywających się wiele lat temu. Pokazy filmów festiwalowych w innych miastach pozwoliłyby ograniczyć konieczność przemieszczania się widzek i widzów. Niestety, dziś możemy odłożyć tę koncepcję na półkę. Być może, jeśli ograniczenia zostaną zniesione 29 listopada, uda nam się w ciągu tygodnia pozostałego od tego momentu do rozpoczęcia festiwalu przygotować chociaż część planowanych replik. A na razie pozostaje nam tylko skupić się na internecie i kontynuować rozpoczęte już jakiś czas temu prace nad festiwalową platformą online.



Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji