Artykuły

Kultura zamknięta, czyli głód...

Od razu zastrzegam: nie znam się na pandemii, wsłuchuję się w zalecenia medyków (w odróżnieniu od polityków-urzędników) i staram się zrozumieć naturę wprowadzanych różnych obostrzeń.



Jeszcze we wtorek z napotkaną na zielonogórskim osiedlu aktorką Lubuskiego Teatru cieszyliśmy się: - Nareszcie „Ożenek"! Wszak premierę przez pandemię już przekładano i przekładano... Jeszcze w środę dyrektor LT i reżyser spektaklu Robert Czechowski na „zamaskowanej" konferencji prasowej chwalił nawet metodę prowadzenia prób w wersji online. I zapraszał na sobotnią premierę. A aktorzy w „kosmicznych" kostiumach z entuzjazmem zagrali nam fragmenty XIX-wiecznej sztuki Gogola w wersji a la wiek XXI. A już kilka godzin później traaaach! Rząd domknął drzwi do kultury, uchylone po wiosennym lockdownie... Premierę „Ożenku" uratowano, przenosząc na piątek, bo zamknięcie m.in. teatrów, kin, muzeów wprowadzano od soboty.

Jeszcze raz: nie znam się na pandemii, ale... Widziałem widownię w teatrze, gdzie papierowe sylwetki widzów wyznaczały tym żywym ok. 90 miejsc na widowni liczącej ok. 400 foteli. Bywałem w ostatnich tygodniach w Cinema City. „Robiliśmy" frekwencję w 6-10 osób, rozrzuconych po kinowej sali. A znam taki przypadek, gdy na seansie amerykańskiej animacji była tylko matka z córeczką…

Zmierzam do tego, że jakoś nie mieści mi się w głowie, by w tych pustawych salach
wirus był bardziej niebezpieczny niż w miejscach, których rząd nadal nie zamknął. Ten „głód" w tytule odnosi się do mnie - głodnego kultury, która najlepiej smakuje w kontakcie bezpośrednim, ale też - a może przede wszystkim - solidaryzuję się z głodem (można czytać też dosłownie), jaki dotyka artystów. I tu wesprę się cytatami z moich serdecznych znajomych. „Przeraża, tak przeraża mnie lekceważenie ludzi kultury. Nie mogę sobie wyobrazić społeczeństwa bez aktorów, muzyków, malarzy, pisarzy, piosenkarzy i w ogóle ludzi kultury. Jeśli ich nie wesprzemy, jeśli pozwolimy na zniszczenie kultury, to chleb będzie nam niepotrzebny. Ratujmy kulturę!" - to apel Romana Czarneckiego, niezwykle aktywnego słuchacza Zielonogórskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, którego alter ego - jako inspektor Romuald Czarnecki - znajdziemy w kryminałach Przemysława Piotrowskiego (vide np. „Piętno").

A zespół HuRaban, gdzie gra zielonogórzanka Hanna Włodarczyk, apeluje: „Od dziś, kolejny raz zostaliśmy bez środków do życia. Oby tylko na miesiąc. 4 płyty HuRabanu dostępne są w sprzedaży wysyłkowej u nas. 40 złotych sztuka. Pomogliście pięknie kwiaciarzom. Pomóżcie i nam…”.


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji