Artykuły

„Nie gram, rozwożę ludziom jedzenie", czyli zaraza a artyści

Ludzie związani z branżą eventową szukają nowej pracy albo już ją podjęli. Wiedzą, że na wsparcie kultury nie mogą liczyć, a przecież muszą żyć - płacić rachunki czy raty kredytów. Jednym głosem mówią, że czasy są trudne, a kultura jest na ostatnim miejscu na liście potrzeb.



- Na początku pandemii żyliśmy z oszczędności, ale te kiedyś się kończą. Jesteśmy dorośli i musimy być za siebie odpowiedzialni, dlatego podjąłem inną pracę. W pandemii wożę ludziom posiłki, a moja żona szyje maseczki i sprzedaje na różnych portalach swoje ubrania  -  mówi Radosław Smużny,    aktor    związany z Impresaryjnym Teatrem Muzycznym w Toruniu.

Rok czy dwa lata temu koniec listopada i czas do świąt Bożego Narodzenia był okresem żniw. Radosław Smużny grał jedną z głównych ról w świątecznym przedstawieniu „Gra warta piernika, czyli Maurycy i kolędnicy". Spektakl okazał się hitem i teatr pokazywał go niemal w całej Polsce, grając dwa czy trzy razy dziennie. Dziś aktor nie widzi przyszłości w optymistycznych barwach. Jego koledzy z branży również, bo - jak mówi - pandemia doskonale pokazała nam, jak się w Polsce traktuje kulturę i ludzi, którzy ją tworzą.

Dobrze, że robię coś innego

Magdalena Łęgowska jest jedną z aktorek spektaklu kabaretu „Demakijaż, czyli bójcie się nas panowie", który wielokrotnie był pokazywany m.in. w klubie Lizard King przy ul. Kopernika. Kobiety chętnie go oglądały. W 2019 roku aktorki występowały z nim kilkadziesiąt razy. W 2020 roku, gdy miały premierę trzeciej części „Demakijażu", zagrały tylko dwa spektakle. Klub, w którym grają, jest zamknięty, a w innych miejscach pandemia krzyżowała plany. Pani Magdalena w rozmowie mówi, że na szczęście granie spektakli nie jest jej jedynym zajęciem, ale doskonale wie, z czym muszą się zmierzyć jej koledzy czy koleżanki.

- Na szczęście prowadzę przedszkole, więc granie tego spektaklu nie jest moim jedynym dochodem, jak w przypadku wielu znajomych, którzy przed koronawirusem żyli z pracy twórczej. Dziś obserwują prawdziwe dramaty związane z brakiem pieniędzy, perspektyw i realizacji. Kultura okazuje się niepotrzebna. My też miałyśmy premierę na początku roku i nie było nam dane pokazać ten spektakl publiczności czy wystąpić na konkursach talach jak m.in. Przegląd Kabaretów PAKA, czy festiwal komedii w Warszawie - opowiada Magdalena Łęgowska.

Właścicielka przedszkola mówi, że w trudnej sytuacji są też animatorzy, którzy występowali ze spektaklami w szkołach czy przedszkolach. Jak mają żyć? Muszą zmienić zajęcie jak np. organizator koncertów w jednym z toruńskich klubów muzycznych, który w pandemii podjął pracę jako przedstawiciel  handlowy. Sprzedaje m.in. maseczki i płyny do dezynfekcji. To pożądana profesja w dzisiejszych czasach, ale po cichu pyta: czy będzie jeszcze normalnie?
Czy ludzie do nas wrócą?

Dla branży kulturalnej czy eventowej pandemia to trudny czas nie tylko ze względów finansowych. Ci, którzy na co dzień grali, śpiewali czy organizowali coś dla ludzi, tęsknią za kontaktem z nimi.

- To bardzo trudny okres. Nie możemy się spotkać, wesprzeć swoją obecnością. Ludzie, jak idą do teatru, to mają jakieś święto, a dziś? Gra się dla nich spektakle online, nie ma kontaktu z widzem. Używamy dużych słów, mówiąc o kulturze, a dziś jest ona bardzo słaba - dodaje Radosław Smużny.
Toruński aktor mówi, że ma obawy, czy ludzie po pandemii wrócą do teatru, czy kina. Nie wie, ile czasu musi upłynąć, by on czy jego koledzy mogli wrócić do życia sprzed koronawirusa.


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji