Artykuły

Grzegorz Jarzyna: Po co robimy teatr i dla kogo

- Myślę, że im więcej będzie „onlajnu", tym bardziej będziemy doceniać istotę teatru - mówi Grzegorz Jarzyna, reżyser i dyrektor artystyczny TR Warszawa w rozmowie z Magdaleną Dubrowską w Gazecie Wyborczej.


TR Warszawa był jednym z pierwszych teatrów, który od początku pandemii, kiedy instytucje kultury zostały zamknięte, przeniół się do sieci i zaczął pokazywać spektakle online. Najpierw były to rejestracje dawnych tytułów, teraz na specjalnej platformie TR Online oglądamy streamingi z przedstawień granych na żywo na scenie. W sylwestrowy wieczór aktorzy zagrają „Między nami dobrze jest" Doroty Masłowskiej w reżyserii Grzegorza Jarzyny, a my przed ekranami zobaczymy transmisję z tego spektaklu.


MAGDALENA DUBROWSKA: Co ten trudny i dziwny rok znaczy dla teatru? Jak na to patrzy reżyser, twórca, dyrektor TR Warszawa?


GRZEGORZ JARZYNA: Na pewno był to ważny rok dla teatru. Kryzysowa sytuacja związana z pandemią i jej konsekwencjami zmusiła wszystkich do zadania sobie podstawowych pytań: po co robimy teatr i dla kogo.


Mam też wrażenie, że 2020 rok zatrzymał falę egoizmu i narcyzmu w teatrze. Od kilku lat obserwuję rozchwianie polskiego teatru - w jego aspiracjach, pretensjach i zawiściach. Konieczność przeniesienia działań do online sprawiła, że teatr przestał być postrzegany jako elitarna dziedzina sztuki, dostępna tylko dla wybranych; poszerzył się i przewartościował sposób myślenia o nim.


W przypadku TR Warszawa nasza publiczność nawiązała bezpośredni kontakt z twórcami i twórczyniami. Stało się to dzięki programowi TR Online. Po transmisjach widzki i widzowie mogą za pośrednictwem internetu porozmawiać z twórcami i twórczyniami spektaklu, zadając bezpośrednio pytania przekazywane na scenie przez prowadzących. Aktorki, aktorzy, twórcy, twórczynie przestali być niedostępni dla publiczności. Rok 2020 to także burzliwe przemiany, które na pewno będą mieć wpływ na następną dekadę.


Jakie przemiany?


- W kwestii równouprawnienia kobiet czy ekologii, a raczej globalnej katastrofy, która dzieje się na skutek wyniszczających działań gatunku ludzkiego. Trudno mi teraz wyrokować czy przewidzieć, co przyniesie nam najbliższa przyszłość, ponieważ jesteśmy w tyglu tych przemian. Jestem przekonany, że wyłania się właśnie nowy porządek i jesteśmy uczestniczkami i uczestnikami tego procesu, czy tego chcemy czy nie. Jakby na to nie spojrzeć, to przywilej dany nam od losu.


O tym wszystkim trochę mówi twój najnowszy spektakl „2020: Burza". Np. pojawia się w nim hasło „Wypierdalać!", które jest też hasłem Strajku Kobiet. Ale to chyba nie było celowe nawiązanie?


- „Wypierdalać!" pojawiło się w scenariuszu spektaklu wcześniej, jeszcze przed pierwszymi antyrządowymi protestami społecznymi, które wybuchły w Polsce po wyroku Trybunału Konstytucyjnego. To słowo kończyło pierwszą część spektaklu. Po 22 października 2020 roku nabrało nowego kontekstu. Ważny jest przekaz; zmiany muszą nastąpić burzliwie. Poprzez sztorm.


W spektaklu pojawia się monolog o roli kobiet w teatrze, np., że u Szekspira postaci kobiece są sztampowe, nieciekawe: szalone kochanki albo matki. Ty kwestionujesz porządek płci, obsadzając mężczyzn w kobiecych rolach i na odwrót.


- Przede wszystkim chodziło mi o pokazanie agenderowości, ale nie poprzez zamianę ról; tego, że w spektaklu kobieta gra mężczyznę. W dzisiejszym teatrze ten gest nie jest tak znaczący jak kiedyś. Nie chciałem przywiązywać się do tego, co płciowo czy kulturowo jest kobiece albo męskie. Zależało mi, by zobaczyć człowieka. Podział na kobiety, które są, jak u Szekspira, nieszczęśliwymi kochankami czy płaczącymi matkami, oraz na mężczyzn, zarządzających, decydujących, uzurpatorów, bierze się z przypisywania płciom pewnych określonych cech. Interesuje mnie, co stanie się, jeśli przestaniemy powielać te dziejowe schematy.


Zapowiedź tej agenderowości widać w „Między nami dobrze jest", gdzie w roli Osowiałej Staruszki czy też Danuty Szaflarskiej, która przez lata wcielała się w tę postać, obsadziłeś Lecha Łotockiego. Spektakl zobaczymy w sylwestra. Skąd ten wybór?


- 2020 to przełomowy rok, a „Między nami dobrze jest" też ma przełomowy charakter. Spektakl powstał co prawda w poprzedniej dekadzie, ale z dzisiejszej perspektywy mogę powiedzieć, że był przedtaktem i zapowiedzią tego, czego dzisiaj doświadczamy łącznie z wielką katastrofą na końcu.


Błyskawicznie zareagowaliście na pierwszy lockdown. Od razu zaczęliście pokazywać spektakle online.


- Mieliśmy gęsto zaplanowany sezon wypełniony spektaklami granymi na naszych scenach i prestiżowymi wyjazdami zagranicznych. Już na początku marca 2020 roku docierały do nas informacje o prawdopodobieństwie wprowadzenia lockdownu. Brzmiało to wtedy bardzo abstrakcyjnie. Kiedy pogłoski okazały się prawdą, czuliśmy się, jakbyśmy zostali nagle wysadzeni z pędzącego pociągu. Momentalnie zamknęliśmy próby, odwołaliśmy spektakle. Usiedliśmy przed Zoomem i zaczęliśmy rozmawiać. De facto przez trzy kolejne miesiące tak pracowaliśmy. Siedzenie po 10 godzin dziennie przed ekranem okazało się bardziej wyczerpujące niż dojeżdżanie do pracy. Szybko przypomnieliśmy sobie, jaka jest misja naszego TR.


Jesteśmy teatrem publicznym; wiedzieliśmy, że naszym obowiązkiem w tym trudnym czasie jest podtrzymanie kontaktu z publicznością, bycie z ludźmi. Ponieważ w TR Warszawa prowadzimy dobre archiwum zarejestrowanych spektakli - natychmiast po ogłoszeniu kwarantanny w Polsce zaczęliśmy pokazywać nagrania naszych spektakli w sieci. Prezentowaliśmy przedstawienia w każdą kolejną sobotę, organizowaliśmy spotkania na żywo z twórcami i twórczyniami, w których uczestniczyli ludzie nie tylko z Warszawy, ale z całej Polski i ze świata. Za pośrednictwem internetu odbywały się warsztaty otwarte i webinary. Nasza publiczność zareagowała niesamowicie. W sumie od połowy marca do początku czerwca 2020 roku w naszym programie TR Online uczestniczyło ok. 50 tys. osób. Po kilku tygodniach akcji „Zostań z nami, nie wychodź z teatru" wiedzieliśmy, że trzeba przygotować się na dłuższą walkę, bardziej istotną. Pod koniec marca zaczęliśmy prace nad rozwojem strategii TR Online i budową platformy.


Obecnie program na najbliższe miesiące planujemy już w dwóch, a właściwie trzech wariantach. Wariant A zakłada powrót po 18 stycznia 2021 roku do pełnowymiarowej realizacji programu z udziałem publiczności zasiadającej na widowniach TR Warszawa. Wariant B to kontynuacja repertuaru online, czyli transmisji spektakli granych na żywo za pośrednictwem platformy TR Online. Po 18 stycznia 2021 roku może zdarzyć się też trzeci wariant C, w którym nadal nie będziemy mogli zaprosić publiczności na nasze widownie, natomiast nadal będziemy transmitować w internecie nasze spektakle. Wariantowość sprawia, że jest to bardzo rozwojowy i dynamiczny scenariusz.


Jak sobie z tym radzicie?


- Rozwijamy program TR Online, planujemy co najmniej dwie transmisje w miesiącu, żeby zrekompensować brak grania. Myślimy zarówno o publiczności, o zespole technicznym, produkcji, administracji, jak i o aktorach i aktorkach, którzy żyją głównie z grania spektakli. Nie przerywamy prac nad kolejnymi produkcjami. To niezwykle istotne. Podstawowym problemem, jaki unaoczniła pandemia, ale który istniał już od wielu lat w Polsce, był brak zabezpieczenia finansowego i socjalnego dla twórców i twórczyń niezatrudnionych na etatach. Polska ma pasywny system społeczny, praktycznie zapomina o ludziach zatrudnionych na umowach-zleceniach czy na umowach o dzieło. Od lat nie dba o nich żadna władza. Artyści i artystki spychani są na margines zarówno przez liberałów, dla których twórczość i kultura jest mało istotnym elementem życia społecznego, przejadaniem publicznych pieniędzy, jak i przez prawicowców, dla których znów głos artystów i artystek ideologicznie często bywa niebezpieczny i kłóci się z ich propagandą. 2020 uzmysłowił nam po raz kolejny, że twórcy w Polsce są na marginesie, często są pozbawieni ubezpieczeń emerytalnych czy zdrowotnych. Paradoks polega też na tym, że są to ludzie wykształceni na wyższych uczelniach, którzy zostali przygotowani, namaszczeni wręcz przez państwo do wykonywania swojej, jakże istotnej w czasach kryzysu wartości, społecznej misji. Za błędy systemowe, nieracjonalną politykę społeczno-edukacyjną płaci nie system, tylko ludzie - często niezwykle utalentowane i wybitne osobowości twórcze, które mogłyby rozwijać naszą refleksję nad istotnymi wartościami czy budować markę Polski na arenie międzynarodowej. Zmiany w państwowej polityce społecznej wobec artystów i artystek w Polsce są konieczne. Czekamy i czekamy na nie cierpliwie - od 1989 roku.


Mówimy dużo o roku 2020, a co planujecie w 2021?


- Od 12 lat zapraszamy do naszego teatru Luka Percevala, belgijskiego reżysera i aktora, jednego z najważniejszych artystów teatralnych w Europie. Z końcem listopada 2020 roku rozpoczęły się próby do wiosennej premiery „3Sióstr" w jego reżyserii na podstawie „Trzech sióstr" Czechowa. Będzie to koprodukcja TR Warszawa z Narodowym Starym Teatrem w Krakowie. Premiera w Warszawie zaplanowana jest na 16 kwietnia, a w Krakowie na 15 maja 2021 roku. Kolejna premiera w ramach linii programowej TR - linii nowych talentów to „Serce" w reżyserii Wiktora Bagińskiego, laureata nagrody „Debiut TR 2019", która odbędzie się już w marcu 2021 roku. Weronika Szczawińska pracuje u nas nad kolejnym swoim spektaklem „Onko", w którym reżyserka przygląda się rzeczywistości, ciału i relacjom społecznym i językowi z perspektywy osoby, która usłyszała diagnozę „rak piersi" i doświadczyła inwazyjnego leczenia. Ze względu na przyjętą konwencję spektaklu Weronice bardzo zależy na tym, aby premiera nie odbyła się w onlinie, jak to było w przypadku spektaklu „2020: Burza". Intymny i bardzo personalny charakter tworzonego przez nią i zespół dzieła wymaga bezpośredniej interakcji publiczności. Pierwotnie planowaliśmy premierę „Onko" na początek stycznia 2021 roku. Zgodnie z najnowszymi rozporządzeniami do 18 stycznia nie możemy zaprosić publiczności na nasze widownie, więc jesteśmy zmuszeni przenieść premierę na późniejszy marcowy termin.


Dużo wycierpieliśmy, ale to był bardzo rozwojowy rok, zmusił nas do przemyśleń, refleksji, przewartościowania. Myślę, że sporo się zmieni na lepsze. Spójrzmy na te tłumy na ulicach. To jest niesamowite. Ludzie odczuwają potrzebę bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem; doceniają wielką wartość tego kontaktu, radości z bycia we wspólnocie i możliwości dzielenia i wykrzyczenia wspólnie wyznawanych wartości. Myślę, że im więcej będzie „onlajnu", tym bardziej będziemy doceniać istotę teatru - realnego energetycznego kontaktu twórców i twórczyń z publicznością siedzącą na żywo na widowni; zapach sceny, wibrację, która wytwarza się między zespołem aktorskim a widzami i widzkami. Radykalny był ten 2020! Czyli genialny dla teatru!


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji