Artykuły

Lubię chodzić po zielonej trawie

Należy do aktorów, których zapamiętuje się raz na zawsze. KRZYSZTOF GLOBISZ potraf i zagrać najczarniejszy charakter i mistrzowsko, z niezwykłym liryzmem interpretować poezję.

"- W środowisku aktorskim mówi się o twojej prostocie, szczerości, naturalności. To prawda?

- Ci którzy formułują te pochlebne sądy biorą pod uwagę moje określone nieliczne ale bardzo znaczące role jak w filmie Anioł w Krakowie Tymczasem role którymi się szczycę to raczej postaci ciemne i złe Demony którym przydaję ludzką twarz Marzę o tym by Ryszarda III Makbeta Hitlera zagrać tak zęby ludzie powiedzieli przecież to były anioły Oczywiście nie były to anioły ale potwory które bywają tez wśród nas Ponieważ jednak są ludźmi czasami myślę o nich dobrze Ostatnio oglądałem film o Hitlerze w którym aktor pokazał go jako gnidę Gdybym miał zagrać kogoś takiego, starałbym się zrozumieć, dlaczego w jego życiu pojawiło się zło, skąd przyszło.

A jaki jesteś nie na scenie, ale w życiu?

- Cechuje mnie kozi upór, bo jestem zodiakalnym Koziorożcem. Nie odpuszczam. Mam mnóstwo wad. Największa bierze się z mojego specyficznego poczucia humoru. To pewna taka upierdliwość, która niekoniecznie wszystkich bawi, Poza tym działam impulsywnie - zbyt szybko podejmuję decyzje, z których trudno mi się potem wycofać. Ale mam też mnóstwo zalet Nie potrafię nikomu odmówić. Nie mogę sobie zarzucić, że kogoś w życiu skrzywdziłem. Bardzo szybko się wzruszam. W kinie płaczę z byle powodu. To rodzaj mistyfikacji polegającej na utożsamieniu się z bohaterem. Patrzę na świat poprzez łzy, które ten świat wylewa

Podobasz się sobie?

- Fizycznie wolałbym być szczuplejszy, bardziej wysportowany, ale wszyscy nie mogą tacy być. Od momentu, kiedy przytyłem, poszerzyły się moje możliwości aktorskie, otrzymuję więcej propozycji.

Masz 47 lat. To pełnia dojrzałości zawodowej i szczyt osiągnięć artystycznych.

- To czas, w którym muszę się zmierzyć z najważniejszymi, najtrudniejszymi wyzwaniami W tym sezonie otrzymałem propozycje od prawdziwych mistrzów teatru - Andrzeja Wajdy i Krystiana Lupy Chodzi o wielkie, a zarazem skrajnie różne role Makbeta i Zaratustry Ci dwaj reżyserzy dają mi recenzję mojego aktorstwa, pokazują, co powinienem teraz robić Wyznaczają mi pewien próg, który pokonam lub nie.

Jaka była twoja droga do dojrzałego aktorstwa? Musiałeś oddać coś i siebie?

- Każdy musi. Jest taki okres w życiu aktora, że zmuszony jest przekraczać różnego rodzaju bariery, na przykład wstydu. Ja się już niczego nie boję, niczego nie wstydzę. Gdy byłem człowiekiem niedojrzałym, grałem role, które mnie sporo kosztowały. Był wtedy alkohol, nieprzespane noce, jakieś szaleństwa Istnieje w nas, aktorach, pewien ekshibicjonizm. Co możemy pokazywać? Przecież nie genitalia, ale to, co jest wewnątrz nas, emocje. Składamy się z owych emocji i z mózgu. Odkrycie, że praca intelektualna też może doprowadzić do wybuchu emocji, miało dla mnie wymiar niemal odkrycia naukowego wiązało się z szaloną radością. Jako aktor opisuję świat raczej emocjami niż chłodnym intelektem. Odczuwam i reaguję.

Kiedy przyszedł twój pierwszy sukces?

- Prawdziwy duży sukces związany był ze ślubem.

Ślubem własnym?

- Nie. Ze Ślubem Gombrowicza w reżyserii Jerzego Jareckiego w Starym Teatrze.

Czy wszystko, co zdobyłeś, zawdzięczasz sobie?

- Nie ma człowieka, który zdobywa wszystko sam. Przyszedłem do Starego Teatru z Wrocławia dzięki rekomendacjom Grzegorzewskiego. Tutaj zwrócili na mnie uwagę Jurek Stuhr, Anna Polony, Ewa Lassek, Zacząłem grać w teatrze z ich pomocą. O ludzie polecając mnie reżyserom wiedzieli, że nie popełniają błędu. Dbali, by młody człowiek się nie zmarnował i chwała im za to. Teraz postępuję podobnie. Jeżeli mogę pomóc młodemu aktorowi, robię to. Marnotrawstwo talentu jest grzechem.

Ty go nie zmarnotrawiłeś. Zrobiłeś karierę.

- Nie jestem pewien. Słowo to nie ma dla mnie pozytywnego znaczenia, Z karierą łączy się bowiem kompromis, a ja nie lubię się godzić, Kariera kojarzy mi się jednak także z pieniędzmi i popularnością, a to są już pozytywne strony. Chociaż, kiedy powiedziałem żonie, że przeprowadzisz ze mną wywiad dla Sukcesu, powiedziała: No właśnie, ty jesteś człowiekiem sukcesu. Oczywiście, nie uważam, żeby była to do końca prawda. Wydaje mi się, że na sukces składa się wiele aspektów - sukcesy finansowy, duchowy, zawodowy. Pełen sukces jest wtedy, kiedy pozbiera się to wszystko razem. Ja takiego nie odniosłem, bo nie mam wielkich pieniędzy. Nie dorobiłem się. Nie jest mi oczywiście źle, nie narzekam. Być może moja kariera czy sukces to właśnie to, że chcesz ze mną rozmawiać, (śmiech)

Czy przyjmujesz wszystkie propozycje ról? Jakie są twoje kryteria wyboru?

- Aktorstwo to mój zawód, z tego żyję. W doborze ról kieruję się osobą reżysera. Jeżeli rolę proponuje mi ktoś wybitny, idę z nim w tę robotę, bo się znamy. Wspieram człowieka, któremu ufam, Dla niego godzę się nawet wystąpić w serialu, grać w czymś, co nie jest wysoką sztuką, ale komercją Francis Ford Coppola finansuje filmy komercyjne, które pozwalają mu zarobić na artystyczne projekty, i nikt nie ma mu tego za złe. Wręcz odwrotnie, aktorzy i reżyserzy są mu wdzięczni jako producentowi. Jeżeli jednak dostanę ważną propozycję, za którą nie idzie poważna rozmowa z reżyserem, nie zgadzam się. Bo nie jest ważne jedynie to, by zagrać Hamleta. Ważne jest, z jaki m artystą się pracuje.

Masz za sobą role, których żałujesz?

- Na pewno są takie, których nie powinienem byt przyjmować. Ale nie powiem, że się tego wstydzę. Wystąpiłem na przykład w pewnym serialiku kulinarnym, ale wtedy naprawdę potrzebowałem pieniędzy których nigdzie indziej nie mogłem zarobić. Są role, o których nie chciałbym pamiętać. Należą do grupy ról nieprzygotowanych, na które zabrakło czasu lub nikt nie przymusił mnie do pracy. W gruncie rzeczy lubię się lenić. Jeśli trafię na reżysera, który też nie lubi pracować, te dwa lenistwa się spotykają, Muszę mieć kogoś, kto mnie podjudzi, podnieci.

Lubisz być nagradzany, uwielbiany?

- Bardzo lubię. Jak każdy człowiek pracujący w dziedzinie sztuki, potrzebuję aprobaty. Po spektaklu czekam na uwagi reżysera, Choćby na dwa słowa krytyki. Ważne jest dla mnie czyjeś zainteresowanie tym, co robię. Lubię, kiedy po przedstawieniu czekają na mnie widzowie. Lubię nagrody. One potwierdzają, że jestem na swoim miejscu.

Jakie nagrody cieszą cię najbardziej?

- Niedawno jako jeden z pierwszych aktorów w Polsce otrzymałem nagrodę KLAP (za kłapanie szczęką kłap, kłap!), której kapituła mieści się w Disneylandzie. Nagrodzono mnie za dubbing w filmie Gdzie jest Nemo?. Przede mną fantastyczne dubbingi w disneyowskich bajkach zrobili Zbyszek Zamachowski i Jurek Stuhr. A ja ich wyprzedziłem! Cieszę się niezmiernie. Mam wiele nagród teatralnych i filmowych, ale one wynikają w linii prostej z mojego zawodu. Ta jest uznaniem za coś, co mogłem dać dzieciom. Długo marzyłem o tym, żeby zrobić dubbing. Joasia Wizmur, reżyserka polskiej wersji, dała mi tę możliwość.

Czy jest w twoim życiu coś, o czym trudno ci mówić?

- Nie, nie mam tajemnic. Przeszedłem różne perturbacje, rozwiodłem się z pierwszą żoną, Mam za sobą lepsze i gorsze momenty. Okres mistyczny, kiedy bez przerwy się modliłem, chciałem sobie pomóc wyjść z depresji, uwolnić się od myśli, że wszystko, co robię, jest bez sensu, że już nikt mnie nie chce. Wierzę jednak w zasadę: Siedem lat tłustych i siedem chudych.

Czy taka gwiazda aktorska jak ty ma przyjaciół?

- To pytanie zadaje mi często Agnieszka, moja żona. Nie, chyba nie mam kogoś takiego, Nie do końca zresztą wiem, co to znaczy przyjaciel. Myślę, że moim jedynym, pierwszym i ostatnim przyjacielem jest żona. Poznaliśmy się w Piwnicy pod Baranami. Któregoś dnia Piotr Skrzynecki powiedział Możecie iść organizować sobie życie. My wam już nie jesteśmy potrzebni. I tak zrobiliśmy.

Aktorstwo wyklucza przyjaźnie zawodowe?

- Nie. Jaś Frycz mógłby być traktowany jako mój konkurent, a nim nie jest. Mam swoich ulubionych partnerów scenicznych - Jurka Trelę. Jasia Peszka, Jasia Frycza i Kasię Warnke, z którą gram w Szkole żon.

Powiedziałeś kiedyś: Trzeba wrócić do domu, umyć się, wypić kawę i wyruszyć na wojnę do ludzi, do pracy. Czy teatr jest dla ciebie polem bitwy?

- Peter Brook stwierdził, że aktor powinien być jak samuraj. Zawsze sprawny, gotowy do odparcia ataku lub zaatakowania. Ja też w sobie coś takiego hoduję, kiedy wychodzę do pracy. Nie traktuję wojny jako bestialstwa, ale jako wojowanie, byt nasz podniebny, to z Sępa-Szarzyńskiego. Codzienne wojowanie z czymś...

Z jakimi problemami wojuje znany aktor, profesor i dziekan?

- Z finansowymi, (śmiech) Mam dużo kłopotów na każdym polu. Chciałbym, żeby w szkole wszystko dobrze funkcjonowało, a w teatrze chciałbym grać ważne role. Już samo łączenie obu tych instytucji jest dla mnie problemem Nie umiem poświęcić się im obu. l tak skaczę między jednym a drugim. A teraz czekają mnie w teatrze naprawdę duże wyzwania i nie wiem, czy dam sobie radę w szkole. Ale to są problemy pozytywne, takie do wojowania.

A jak radzisz sobie z popularnością? Twoja twarz jest przecież dobrze znana.

- To bywa uciążliwe. Najgorzej, że nie można się zdenerwować, bo wszyscy widzą. Nie mogę jeździć na gapę tramwajem, bo nie wypada. A lubię czasami taki luz, może się uda... To też gra. Nie mogę sobie pozwolić na objawy słabości. Wracałem kiedyś przez Warszawę z nocnych zdjęć. Byłem zarośnięty, po setce alkoholu, wyglądałem jak lump. Potem przez miesiąc słyszałem, że ktoś mnie widział, ale nie podszedł, bo byłem zmęczony. Mam szczęście być widziany właśnie w takich sytuacjach. Najczęściej jednak dostrzegam w oczach ludzi sympatię.

Kiedy w twoich oczach widać radość?

- Kiedy dobrze zagram jakąś rolę. A z prywatnych rzeczy - gdy patrzę na moich synków, jak rosną. Dobrze mi, gdy jestem w letniskowym domku na wsi i pluskam się w baseniku. Wokół spokój, nikt mnie nie odwiedza, są ze mną za to moje ukochane psy - jeden wilczur, drugi cockerspaniel. Moje ulubione zajęcie to łażenie po zielonej trawie i nicnierobienie.

Przy krakowskim domu też masz trawę?

- To nie dom, lecz mieszkanie. Fajne, bez ekstrawagancji, Stare budownictwo, stare meble. W nim dwóch synów, dwa psy, kot. I żona, która jest centrum świata.

Pomagasz jej w codziennych obowiązkach?

- Pomagam, chociaż Agnieszka zawsze mówi, że za mało. Wyprowadzam

rano psy, przynoszę wiktuały. Nie gotuję, ale czasem sprzątam. W naszym domu mężczyzną jest moja żona, więc nie majsterkuję. Za to podejmuję decyzje, ale ich realizacją zajmuje się już Agnieszka.

Dlaczego więc powiedziałeś kiedyś: Moja żona nic nie robi, zajmuje się mną i synami?

- Za to zdanie dostałem taką reprymendę, że lepiej nie mówić! Tymczasem używając słów nic nie robi miałem na myśli pracę zawodową. Jeżeli jednak policzyć czas, który Agnieszka dzieli między dzieci, które są w różnym wieku, a mnie, to krótko mówiąc haruje jak wół. Ja niemal cały swój czas oddaję pracy, Teatr zajmuje mi cztery godziny rano i cztery godziny wieczorem. Do tego dochodzą obowiązki w szkole, film. telewizja, dubbing. Bardzo lubię być w domu i jeśli tylko mogę, soboty i niedziele staram się spędzać z rodziną.

Kiedy byłeś ostatnio z synami w górach?

- Bardzo dawno, i to jest mój wielki wyrzut sumienia, bo sam wychowałem się w górach, a moi synowie po nich nie chodzą. Żałuję, że ich tego nie nauczyłem.

Czego jeszcze ci brakuje?

- Chciałbym mieć swój własny mały bar W domu. Przyjść z kolegami, wypić kilka drinków, pogawędzić, cieszyć się sobą.

Masz jeszcze jakieś marzenia?

- Mam. Do końca życia móc grać. Podziwiam i zazdroszczę, ale taką dobrą zazdrością, wszystkim tym starszym aktorom, którzy występują, grają w serialach. Leon Niemczyk... Cudowna starość, radość pracy, a równocześnie szacunek. Tego bym sobie na przyszłość życzył.

Rozmawiałem z Krzysztofem Globiszem 19 kwietnia 2004 roku w jego gabinecie w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie.

Krzysztof Globisz

Urodził się w roku 1957 w Siemianowicach Śląskich. Aktor teatralny i filmowy. Absolwent, a obecnie wykładowca i dziekan Wydziału Aktorskiego PWST w Krakowie. Zaraz po studiach przez rok występował w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Od 1981 roku należy do zespołu krakowskiego Starego Teatru. Ma na swoim koncie znakomite role filmowe - wystąpił m.in. w Dantonie Wajdy, Krótkim filmie o zabijaniu Kieślowskiego, Pułkowniku Kwialkowskim Kutza - i dziesiątki ról teatralnych. Współpracował i wybitnymi reżyserami - m.in. Grzegorzewskim, Wajdą, Jarockim, Lupą".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji