Artykuły

Zatańczyć malambo

"Kowal Malambo. Argentyńska historia" w reżyserii Ondreja Spišáka w Laboratorium Dramatu w Warszawie. Poleca Agnieszka Rataj w Warszawskim Informatorze Rzeczpospolitej.

Sezon zaczęli mocno i zamaszyście, wytupując na scenie starego kina gorące malambo.

Jeśli taki będzie cały rok w Laboratorium Dramatu Tadeusza Słobodzianka, to możemy się tylko cieszyć. "Kowal Malambo. Argentyńska historia" w reżyserii Ondreja Spišáka jest jednym z tych przedstawień, po których człowiek wychodzi i chce mu się śmiać do świata. Tak wiele uroku jest w tej przypowieści o kowalu, który diabła potrafił przechytrzyć, a samego Pana Jezusa uczył tańczyć. Dramat oparty na typowych dla Słobodzianka repetycjach i zabawach słownych zyskuje na uroku i tempie dzięki porywającej choreografii Anny Iberszer. Malambo pod jej kierunkiem tańczą w tym spektaklu i pies, i osioł, i święty Piotr, który z psami do nieba nie wpuszcza, a cała widownia aż chodzi z radości, widząc, jak wiele przyjemności sprawia aktorom tańczenie tego rytmu. Bardzo prostymi środkami, fantastycznie budując drugi plan aktorski (warto popatrzeć, co wyprawiają Izabela Dąbrowska i Bogdan Słomiński jako para psów), Spišákowi po raz kolejny udało się stworzyć przedstawienie o ludzkim losie, które nie nuży natrętną symboliką i dydaktyzmem. Polecam bardzo, bo to czasem jedyne, co pomaga w życiu zatańczyć malambo i napić się tinto.

Na zdjęciu: Mariusz Saniternik w "Kowalu Malambo" w Laboratorium Dramatu w Warszawie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji