Artykuły

Oczy emo. Rozmowa z Pawłem Passinim

- Po słowach: "Jeśli założymy, że duchy mają wpływ na nasze istnienie, a przecież zakładamy", słychać zazwyczaj śmiech na sali. Owszem, to brzmi zabawnie, ale zawsze się wtedy zastanawiam: zakładamy czy nie zakładamy? Może powinniśmy zapytać widzów w trybie audiotele? Mnie się wydaje, że jednak zakładamy, a w każdym razie chcielibyśmy mieć do naszych zmarłych jakiś klucz - Justynie Jaworskiej opowiada Paweł Passini.

Justyna Jaworska: "Odpoczywanie" zbiera sporo pańskich wątków: z Wyspiańskim zmierzył się pan już przy "Klątwie", dzieci pojawiły się w "Bramach raju. Krucjacie dziecięcej", Kantor wybrzmiał w spektaklu "Szczeźli!", w "Psalmach" była rozorana ziemia

Paweł Passini: Cały czas działam w obszarze, który sam dla siebie określam terminem recyklingu. Ale można też powiedzieć mniej bezdusznie: ekshumacja. To się nieodmiennie wiąże z pytaniem o mistrzów i o miejsce, jakie zajmujemy wobec mistrzów. Natomiast przy okazji "Odpoczywania" próbowałem domknąć w jakiejś metaforze sprawę dziecka wobec śmierci. Zabrzmi to banalnie, ale wydaje mi się, że zostaliśmy pozbawieni punktów oparcia w religii czy tradycji, jesteśmy generacyjnie osłabieni i w związku z tym bardziej skłonni do podawania wszystkiego w wątpliwość. Nie mamy sposobu na śmierć ani narzędzia, które pozwoliłoby nam bez popadania w śmieszność stawiać pytania o jej sens.

Straciliśmy uchwyt metafizyczny?

Na to wygląda. I teraz pytanie, jak go odzyskać. "Odpoczywanie" wchodzi w skład szerszego projektu, który się z tego pytania wyłonił. Do tego dochodzi drugi kontekst, czyli pomysł na teatr internetowy (neTTheatre) pod hasłem "teatr w sieci powiązań". "Odpoczywanie" było po raz pierwszy pokazywane w Srebrnej Górze niedaleko Wrocławia, w budynku kościoła ewangelickiego, który przerobiono na znany w całej okolicy dom publiczny. Wieś została akurat objęta programem internetyzacji. Kiedy się dowiedziałem, że mam robić przedstawienie w budynku kościoła, który był burdelem, a teraz ma być teatrem w jednej z lepiej zinternetyzowanych miejscowości w Polsce, pomyślałem, że ciekawie byłoby spektakl podłączyć do sieci. Wszystko to razem zbiegło się w idealny punkt wyjścia dla kwestii, czy w odniesieniu do naszej tradycji zachowujemy jakiś rodzaj szczerości, ostrożności i współczucia. Czy zamiast odkłamywania teczek, czego wszyscy mamy już chyba dość, nie powinniśmy się zabrać do odkłamywania naszej pamięci narodowej. A losy dzieci Wyspiańskiego wydały mi się świetnym tego zakłamania przykładem, ich historia mnie kompletnie poraziła.

Skąd tak osobisty stosunek?

Mam u siebie w domu reprodukcję "Dziewczynki z dzbanem", jak zapewne całe mnóstwo osób. Pamiętam też portrety dziecięce z kolorowej serii pocztówek UNICEFu sprzed lat, jako jedne z nielicznych wtedy ładnych obrazków. Dzieci Wyspiańskiego myślą, mają takie wielkie wilgotne oczy jak postaci z Mangi Mówiąc dzisiejszym językiem, wyglądają bardzo "emo". Są nam bliskie. I na to nakładają się ich losy. To tak, jakby sobie wyobrazić, że nasz ulubiony miś skończył w psychiatryku, zajączek zginął na wojnie, a Calineczkę zgwałcili.

Cały paradoks w tym, że dzieci Wyspiańskiego odebrano Teofili z powodu czci dla wieszcza. Czyli przez romantyczne egzaltacje.

Chyba nie romantyczne, bo romantyzm to moim zdaniem kod empatii. Niebezpieczni są dopiero ci, którzy przychodzą po romantyzmie i próbują mu stawiać pomniki.

A pan ma z romantyzmem własną sprawę: inscenizacje "Nie-Boskiej" i "Kordiana", zeszłego lata "Hamlet 44", ostatnio "Manewry patriotyczne"

Romantyzm wydaje się trochę skompromitowany, głupio się dzisiaj do niego przyznawać, a z drugiej strony potrafi być źródłem niesamowitej siły. Straceńcza wrażliwość w połączeniu ze zdolnością do poświęceń to nadal wartości, w których jest energia i zagadka. I nie o to chodzi, że wszyscy powinni się zachwycać Mickiewiczem czy Słowackim. Chodzi o to, że należy postawę romantyczną dowartościować, dokarmić to zwierzę i objąć je ochroną, bo za dwadzieścia lat może się okazać bardzo potrzebne. To bohater romantyczny będzie ratował garstkę ludzi odciętą na wysepce po kataklizmie globalnego ocieplenia. Żeby takich bohaterów wychować, musimy się duchowo rozpoznać i utwierdzić.

A czy to nie jest aby neokonserwatyzm?

Zupełnie nie, bo neokonserwatyzm jest zajęty sam sobą i obroną dawnego porządku, jest zachowawczą kalkulacją, a mnie obchodzi raczej ludzka krzywda i prawdy z porządku serca. Oraz obcowanie z duchami. W "Odpoczywaniu" jest monolog, który na moją prośbę napisał Maciek Wyczański. Mówi tam o swojej relacji do postaci i o lęku, że mógłby zostać niezrozumiany, co było także największym lękiem Wyspiańskiego. Po słowach: "Jeśli założymy, że duchy mają wpływ na nasze istnienie, a przecież zakładamy", słychać zazwyczaj śmiech na sali. Owszem, to brzmi zabawnie, ale zawsze się wtedy zastanawiam: zakładamy czy nie zakładamy? Może powinniśmy zapytać widzów w trybie audiotele? Mnie się wydaje, że jednak zakładamy, a w każdym razie chcielibyśmy mieć do naszych zmarłych jakiś klucz. I wiarę w jakąś większą od nas, kosmiczną siłę, która ogniskuje się w nas, żyjących tu i teraz. Ostatecznie pytanie o rachunki z naszymi duchami to pytanie o to, czy wszystkie sprawy załatwiamy sprawiedliwie, czy czegoś nie marnujemy. Odpoczywaniu towarzyszyła akcja "My, dzieci Wyspy" - prosiliśmy internautów o przysyłanie zdjęć stylizowanych na obrazki Wyspiańskiego. Przyszło tego bardzo dużo (można je zobaczyć pod adresem mydzieciwyspy.blogspot.com), co tylko dowiodło, że tworzymy nadal wspólnotę podobieństwa nawet fizycznego, że jesteśmy stamtąd, że czujemy i myślimy Wyspiańskim. A jeśli tak jest, to sam próbuję przywołać tamte dzieci przez aktorów, którzy traktują teatr jako osobistą misję. To dla mnie sposób na zdrapanie stwardniałej, zrogowaciałej tkanki z tego miejsca, które pozwala nam się wzruszać, wchodzić z duchami w kontakt.

Dzieci Wyspiańskiego mają słowiańskie buzie, ale pan ustawia ich zdjęcia w ziemi jak macewy, a Heli każe brać ślub pod chupą. Może to także spektakl o dzieciach wymordowanych?

Chupa to akurat wątek związany z życiorysem Miecia, któremu matka nie pozwoliła poślubić Żydówki i dlatego poszedł na front i zginął. Wątek Zagłady jest w mojej twórczości stale obecny, zresztą jestem w niego uwikłany z powodów rodzinnych, ale "Odpoczywanie" to głównie spektakl o polskiej pamięci. W pewnym momencie doszło zresztą do nieszczęsnej licytacji na cierpienia narodów, zupełnie niepotrzebnej, a jako Polak pochodzenia żydowskiego jestem niejako wystawiony na oba te ostrza naraz. Nie, nie chciałem zrobić żydowskiego przedstawienia, po prostu pewne motywy są stałe jak charakter pisma.

Sięgnął pan głównie po późne teksty Wyspiańskiego. Mam wrażenie, że nie trzeba ich nawet dekonstruować, bo poeta sam już się wtedy dekonstruował.

To prawda, ale akurat "Requiem" jest niesłychanie mądre. Poeta próbuje przygotować się do śmierci krok po kroku, choć w ostatniej chwili drży mu ręka. Pracuję teraz nad "Siddarthą" i wydaje mi się, że u Hessego jest podobnie: przy całym stoicyzmie ostatecznie okazuje się, że umieranie nas jednak przerasta i zwycięża groza albo rozpacz. W "Tybetańskiej Księdze Umarłych" jest przedstawiona technika umierania, w średniowieczu też przecież była ars moriendi, Wyspiański usiłuje iść tą drogą i to jest unikalne. A zarazem bardzo szczere. Porównałbym to może jeszcze ze szczerością Kantora w "Niech szczezną artyści" (z tego materiału zrobiłem spektakl "Szczeźli!").

A co po Hessem?

Mam takie robocze hasło "full romantic": próbuję zestawić romantyzm z amerykańską muzyką lat siedemdziesiątych, w której było mnóstwo indywidualizmu i emocji. Stąd zresztą organy Hammonda w "Odpoczywaniu" (a także dlatego, że ze Srebrnej Góry ściągnęliśmy Rafała Rękosiewicza, znakomitego muzyka, który się tam marnował, a komponował przedtem dla Dżemu i Martyny Jakubowicz). Kiedy oglądałem bardzo zresztą gorzkie "Factory 2", miałem wrażenie, że Lupa oddaje tamtej epoce hołd, ale też ostatecznie się z nią żegna. A dla mnie to ciągle źródło żywych energetycznych odwołań. Chciałbym pod tamtą wrażliwość podłożyć Norwida.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji