Artykuły

Wysypisko

"Platforma" w reż. Johana Simonsa NT Gent z Belgii na Festiwalu Festiwali Teatralnych Spotkania w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Napisałem wczoraj, że scenografia Berta Neumanna do spektaklu "Azylant" jest genialna. Gdybym znał wtedy drugie przedstawienie kompanii NT Gent - pokazaną w niedzielę na festiwalu Spotkania "Platformę" według prozy Michela Houellebecqa - oszczędniej używałbym przymiotników. Trudno uwierzyć, ale przestrzeń Neumanna jest tu jeszcze lepsza.

W pierwszej chwili czujemy się zawiedzeni: na scenie jest ta sama co poprzedniego dnia foto tapeta przedstawiająca satelitarne zdjęcie europejskiego miasta. W tyle stoją powiększone portrety imigrantów, które stały również w "Azylancie". Tylko gigantyczny, nadmuchiwany materac został uprzątnięty.

Kiedy zniecierpliwiona publiczność zaczyna kręcić nosami, nagle zmienia się światło i z góry spada z łoskotem cały kontener śmieci. Czego tu nie ma: styropianowe opakowania, plastikowe meble ogrodowe, walizki, materace, ubrania, jest nawet sztuczna palma. Na tę kupę śmieci wychodzą aktorzy w bieliźnie i kładą się pomiędzy nimi, jakby sami byli bezużytecznymi produktami wyrzuconymi na gigantyczne wysypisko.

Podobne wysypiska pojawiały się dawniej w inscenizacjach sztuk Tadeusza Różewicza, takich jak "Stara kobieta wysiaduje", do której scenografię robił Wojciech Krakowski. Tam również świat był śmietnikiem, na którym wegetował rodzaj ludzki. Różnica jest taka, że śmieci z "Platformy" są sterylnie czyste, część przedmiotów jeszcze nie rozpakowana, prosto ze sklepu. To śmieci współczesnego społeczeństwa konsumpcyjnego, które w swojej walce ze śmiercią i z przemijaniem wymienia przedmioty na nowe, zanim zdążą się zużyć.

Wysypisko ludzi i przedmiotów znakomicie oddaje atmosferę powieści Houellebecqa, której tematem jest degeneraci a zachodniego społeczeństwa. To naturalne środowisko dla bohaterów "Platformy", cynicznych egoistów, których j edynym celem w życiu jest przyjemność. Mogą ją osiągnąć poprzez kupowanie jedzenie albo seks. Są martwi za życia - reżyser Johan Simons każe im padać na ziemię, kiedy tylko kończą kwestię. Niewiele różnią się od nadmuchiwanej lalki z lateksu usadzonej przy jednym z plastikowych stołów.

W polskim teatrze scenograf stoi zwykle w tle, ustępując miejsca reżyserowi. W wypadku Berta Neumanna jest inaczej. Niemiecki artysta, współtwórca przedstawień Franka Castorfa, Alaina Platela i Johana Simonsa, jest bezsprzecznie jedną z największych osobowości warszawskiego festiwalu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji