Warszawa. Polski sukces nad Newą
Takiego ścisku dawno tu nie widziano. Na międzynarodowy festiwal Bałtycki Dom w Petersburgu spieszą zespoły z całej Europy. Ale rzadko kiedy budzą aż takie zainteresowanie jak "Kosmos" [na zdjęciu]. Spektakl z Teatru Narodowego był oblegany, a potem gorąco oklaskiwany.
Widzowie i krytycy byli zgodni - polski teatr pokazał pod batutą reżyserską Jerzego Jarockiego prawdziwe mistrzostwo, a wielkie role Zbigniewa Zapasiewicza i Anny Seniuk wzbudziły zachwyt. Podobali się też młodzi aktorzy, a zwłaszcza Małgorzata Kożuchowska. Nic dziwnego, że polski konsul nie krył zadowolenia: Każdy dyplomata marzy o takich chwilach. Ale swoje święto miał nie tylko ten spektakl. Na deskach Bałtyckiego Domu można było zobaczyć przedstawienie "Zapasiewicz gra Becketta", a w świeżo wyremontowanym, kapiącym od złota Teatrze Aleksandryjskim pokazano jeszcze dwa spektakle Narodowego, "Merlina" i "Szkołę żon". Wszędzie komplety publiczności. - Mam nadzieję, że to nie tylko dlatego, bo to jedne z pierwszych przedstawień w odrestaurowanym budynku teatru - żartował Jan Englert, dyrektor artystyczny Teatru Narodowego. A na deser były jeszcze wystawy, dyskusje i spotkania.
Najbardziej uroczyste odbyło się w Ermitażu. To tam gubernator Petersburga wręczyła Gwiazdy Bałtyckiego Domu, wyróżnienia, przyznawane artystom i organizatorom życia publicznego za zbliżenie między sąsiednimi narodami.
W poprzednich latach laureatami tej nagrody byli m.in. Andrzej Wajda i Eugeniusz Mielcarek, były konsul generalny RP w Petersburgu. W tym roku wśród laureatów znalazł się wybitny polski kompozytor, Krzysztof Penderecki. Przyjął nagrodę ze wzruszeniem, bo wiele jego utworów czerpie z rosyjskiej tradycji, zwłaszcza muzyki cerkiewnej. Wieczorem Mistrz Penderecki poprowadził koncert, prezentując kilka ze swoich dzieł. Były owacje na stojąco, kwiaty i łzy wzruszenia. Kiedy w Warszawie politycy rozmawiali o kulturalnym zbliżeniu, nad Newą to się właśnie działo.
