Artykuły

Wacława dzieje

Na scenie jest ciemno, płoną tylko świece. Ale oto reżyser woła: "światło!" i staje się jasno. Tu, gdzie przedtem umierał młody poeta, teraz lud tańczy i śpiewa.

Adam Hanuszkiewicz, w przedstawieniu narrator, na próbie reżyser, dyrygent daje ręką znak: muzyka cichnie, brzmią znów słowa poematu. "Uwaga, koniec. 5 minut przerwy". Teraz ruszają dziennikarze, telewizja, radio. Uzbrojeni w mikrofony, aparaty fotograficzne, kamery starają się dla swoich czytelników, słuchaczy, widzów utrwalić słowa, gesty aktorów i reżysera, wypytać o historię nowej premiery.

I

W Teatrze Narodowym: "Wacława dzieje" Stefana Garczyńskiego.

O poecie wie się najwyżej tyle, że był przyjacielem Mickiewicza, brał udział w powstaniu, zapowiadał się na wielki talent, ale zmarł na obczyźnie przeżyw­szy zaledwie lat 27.

O jego dziele wiedzieliśmy jeszcze mniej. I oto okazuje się, że grany dziś poemat, to mądry dramat. Dramat ro­mantyczny, dramat narodowy. Jego bo­hater - to jakby inna wer­sja Mickiewiczowskiego Konrada-Gu­stawa, Słowackiego Kordiana. Ogląda­my jakby z "Kordiana'' sceny spisku i dworskiego balu przypominającego bal u Senatora z "Dziadów". Słuchamy wielkiego monologu wspominając Wiel­ką Improwizację. Ze zdziwieniem od­krywamy, że jest tu ogromnie dużo wątków, które tak dobrze znamy z dzieł powstałych później, mających inną for­mę, inną wymowę. Utwór Garczyńskie­go zawiera ogromny ładunek filozoficzny. Mówi o sprawach narodu, o wiel­kich ideałach i sprawach człowieka, czyli o niskich pobudkach, złych na­miętnościach. Jest przy tym niezwykle zwięźle napisany. Zbudowany precy­zyjnie, logicznie wiedzie widza, czy­telnika od wydarzenia do wydarzenia, ujawniając złożoność ludzkiej natury, rozważając problemy społeczne. Każde słowo jest tu ważne, każdy wiersz jasno myśl autora wykłada.

II

Ocenił to od razu Adam Mickiewicz, kiedy otrzymał w Paryżu (rok 1833 - styczeń) rękopis Garczyńskiego, z proś­bą o zajęcie się sprawą jego wydania. Pisał wtedy do przyjaciela:

"Wczora, ledwie wczora! odebrałem Twój rękopis... Czytałem cały wie­czór "Wacława". Wrażenie zrobił na mnie większe nad wszystkie moje na­dzieje o nim. Kiedyś czytał niektóre części, zdawały się niedokończone albo namieszane, ale w ciągu harmonizują się i stanowią całe indywiduum... Czy­tałem zaraz niektóre części jednemu z przyjaciół; ...uderzyły go mocniej niż moje nowe "Dziady". Niezawodnie po­kazuje się, że więcej przez głowę twoję przeszło myśli niż przez moje... Nie by­łem nigdy zdolny czuć zazdrość poetyc­ką; ale mnie się zdaje, że gdyby "Wa­cław" był nie twoim utworem, tobym może zazdrościł autorowi".

Dołożył też Mickiewicz wielu starań, aby utwór Garczyńskiego wyszedł dru­kiem zanim, bardzo już wtedy chory poeta, umrze. Pilnował troskliwie całe­go przedsięwzięcia, robił korekty, nano­sił poprawki. Bardzo się z nich sumito­wał, ale czynił je w najlepszej wierze.

III

Dwa maleńkie tomiki "Poezyji" Ste­fana Garczyńskiego wyszły w Paryżu nakładem autora w marcu 1833 roku, opatrzone dedykacją: Adamowi Mickie­wiczowi na pamiątkę kilku miesięcy z roku 1831 razem w Dreźnie przepędzo­nych poświęca Przyjaciel Dozgonny.

Na bodaj pierwszym z wydanych egzemplarzu widnieje przez poetę ręcz­nie wypisana dedykacja Klaudynie Po­tockiej:

"Połowę duszy rozprzągłem w słowa

Myśl w twardym rzuciłem ziarnie

Ale gdzie wzrost jej, kwiecie, osnowa

Kto jej objętość ogarnie?

Tyś jedna moją przejrzała duszę

Jak koral, majtka wzrok na dnie

Duch Twój i przyszłość moją

odgadnie,

Gdy z ziemi dalej wyruszę!

Cyprys Ty wtenczas wszczepisz

na grobie

Za laury imię na drzewie

A ja jak echo żyje po śpiewie

Duchem żyć będę przy Tobie".

(Genewa, 25 lipiec 1833)

Maleńkie dwie książeczki to prawie wszystko co zostało po samotnym po­ecie, walecznym powstańcu. Zawierają oprócz "Wacława" sonety i napisaną przez Mickiewicza na podstawie opo­wieści Garczyńskiego słynną "Redutę Ordona".

IV

Kiedy dziś czyta się wiersze powstałe przed przeszło stu laty, trudno pojąć, jak to się stać mogło, ze poszły w zupełną niepamięć. Przecież sam Mickie­wicz poświęcił dziełu Garczyńskiego aż trzy wykłady z tych, które wygłosił na uniwersytecie w Paryżu. Wszyscy ów­cześni polscy intelektualiści, kiedy ro­zeszły się "Poezyje" dawali w słowie i piśmie wyraz swojemu podziwowi dla talentu poety:

"Garczyński ma duszę i duszę niepo­spolitą. Czuje po swojemu... maluje nie­kiedy lepiej jak Mickiewicz... szkoda nieodżałowana, że śmierć ugodziła Gar­czyńskiego niejako w gnieździe jeszcze, kiedy jak ptak... rozpościerał właśnie skrzydła do własnego lotu" - pisał Zaleski do Nabielaka w 1892 roku.

A z Londynu w 1836 roku Leopold Niedźwiedzki tak zwracał się do Hiero­nima Kajsiewicza: "Nie uwierzysz, jak jestem zakochany w Garczyńskim, wszystko się przed nim spłaszczyło. Mickiewicz przy nim mniejszym mi się wydał... Zdanie to moje przelewam na innych. I kochany mój Hieronimie me masz, nie masz, pod względem nade wszystko języka, toku myśli, układu, w polskim języku nic równego ani pozwól mi powiedzieć nic wyższego, bo naj­wyższą prawdą nacechowanego".

Mickiewicz przeżył Garczyńskiego. Losy dla tego wieszcza łaskawe pozwo­liły mu znacznie dłużej tworzyć, dzia­łać.

Po wielu latach w podręcznikach li­teratury odnotowywano: "Mickiewicz nadmiernie entuzjazmował się utworem Garczyńskiego", odsyłając tym stwier­dzeniem i postać, i dzieło młodo zmar­łego poety w krainę zapomnienia.

V

Mam ogromną ochotę napisać jakąś efektowną anegdotę o tym, jak Adam Hanuszkiewicz w niezwykłych warun­kach odkrył "Wacława dzieje". Ale nic z tego. Pan Hanuszkiewicz powiedział: "Dziesięć lat temu ktoś dał mi tekst i powiedział: proszę to przeczytać. Nie mogę sobie przypomnieć kto. Chciałbym nawet, aby przy okazji tej premiery zgłosił się do mnie".

"Wacława dzieje" Stefana Garczyń­skiego weszły do repertuaru Teatru Narodowego. Rozegrano je na prawie pustej scenie. Reżyser światłem operu­jąc jak kamerą uwypukla to, co naj­ważniejsze, zwraca widzowi uwagę na główne osoby dramatu. Minimalna oprawa scenograficzna (M. Kołodzieja) świetnie uwypukla nastrój, określa epokę. Temu samemu służy wręcz zna­komita muzyka (A. Kurylewicza). Swój wielki popis ma tu młody utalentowany K. Kolberger w roli Wacława.

Wieść o nowej premierze ściąga mło­dzież z całej Warszawy. Nie wszyscy przecież przedstawienie obejrzą. Spe­cjalnie jednak na tę premierę wydano drukiem (nakładem PIW) poemat Gar­czyńskiego. Każdy więc będzie mógł przynajmniej utwór przeczytać, a wówczas doceni słowa Mickiewicza:

"Nigdy zwrotka równie ważka jak ów czterowiersz Garczyńskiego nie by­ła zawarta w tak niewielu słowach, nigdy zwrotka poetycka nie osiągnęła takich wyżyn.

Jako sercu - myśl wysoka,

Jako myśli - czynów dzielność,

Jako czas - pieśniom proroka,

Jako prawdzie - nieśmiertelność".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji