Artykuły

Intymne lęki dyrektora Orzechowskiego

- Uważam, że teatr musi prowokować, ale nie na zasadzie hapenningu, tylko w formie dobrze skonstruowanego dzieła - mówił kilka miesięcy temu Adam Orzechowski, nowy dyrektor teatru Wybrzeże. W ciągu kilku dni trójmiejscy widzowie będą mogli się przekonać, jak swoje poglądy jest on w stanie zrealizować w praktyce - pisze Mirosław Baran w Gazecie Wyborczej - Trojmiasto.

Adam Orzechowski przygotował dla teatromanów prawdziwy maraton; trzy premiery dzień po dniu, w tym aż dwie polskie prapremiery. I tak na deskach Wybrzeża pojawią się "Intymne lęki" Alana Ayckbourna w reżyserii samego dyrektora (prapremiera w piątek), "Posprzątane" Sarah Ruhl w reżyserii Giovanny'ego Castellanosa (prapremiera w sobotę) oraz "Księżna D'Amalfi" Johna Webstera w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego (premiera w niedzielę). Wstępem do tego maratonu będzie dzisiejszy pokaz przedpremierowy "Intymnych lęków".

Tak zwany "przeciętny" gdański widz teatralny jak dotąd nieszczególnie zauważył przyjście 1 lipca nowego dyrektora do Wybrzeże. Najważniejsze decyzje, jakie podjął Adam Orzechowski, dotyczyły pracowników administracji teatru, zmienił także - i to już dwukrotnie - logo Wybrzeża (pierwsze z nich, już nieaktualne, ciągle można wita widzów wchodzących do teatru na Targu Węglowym; drugie znajduje się między innymi na repertuarach i stronie internetowej teatru). Jedyne jego decyzje artystyczne, których efekty już widać, to zdjęcie z afisza kilku przedstawień (między innymi "H." według "Hamleta" Szekspira i "Fanta$y" Juliusza Słowackiego w reżyserii Jana Klaty, "Helmucika" Ingmara Villqista w reżyserii autora, "From Poland with love" Pawła Demirskiego w reżyserii Michała Zadary oraz "Beczkę prochu" Dejana Dukovskiego w reżyserii Grażyny Kani).

Jak to robią we Wrocławiu?

Interesująco wypada porównanie dotychczasowych gdańskich dokonań jako dyrektora artystycznego Adama Orzechowskiego oraz Krzysztofa Mieszkowskiego, krytyka teatralnego i redaktora naczelnego "Notatnika Teatralnego", który kieruje od tego sezonu Teatrem Polskim we Wrocławiu. Podobnie jak przyjście dyrektora z Bydgoszczy do Gdańska, tak samo nominacja Mieszkowskiego spotkała się z krytycznym przyjęciem przez dużą część zespołu. I tu podobieństwa się kończą.

Choć Mieszkowski nie miał dotąd doświadczenia w kierowaniu teatrem i objął swoją funkcję dwa miesiące później niż gdański dyrektor (od 1 września, a Orzechowski kieruje wybrzeżem od 1 lipca), zdążył już przygotować dwie premiery (pierwsza z nich odbyła się równo miesiąc temu), a trzecia jest zaplanowana za kilka dni. Na dodatek dwie z nich zasługują na szczególną uwagę: "Terrordrom Breslau" w reżyserii Wiktora Rubina, wschodzącej gwiazdy polskiego teatru, zwycięzcy tegorocznego Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy, oraz "One", autorska adaptacja "Trzech sióstr" Czechowa w reżyserii Moniki Pęcikiewicz (znanej trójmiejskim widzom z bardzo dobrego "Tytusa Andronikusa" Szekspira). W przypadku weekendowych premier Wybrzeża jedynym reżyserem, którego nazwisko często pojawia się w dyskusjach na temat współczesnego polskiego teatru - z całym szacunkiem dla dotychczasowych dokonań Adama Orzechowskiego i Giovanny'ego Castellanosa - jest Grzegorz Wiśniewski. Na obronę Orzechowskiego przemawiają dwa fakty (oba natury finansowej): wrocławski Teatr Polski ma o wiele wyższy budżet niż Wybrzeże - co w oczywisty sposób wpływa na jego pracę i możliwości przygotowania nowych spektakli - oraz Krzysztof Mieszkowski przejął swoją scenę bez długów poprzedników.

Nagłe zastępstwo

Teraz widzowie będą mogli przekonać się nie tylko jakim dyrektorem artystycznym jest Adam Orzechowski, ale także, czy jest dobrym reżyserem. W wywiadzie z końca września powiedział "Gazecie": "Mam nadzieję, że Gdańsk spokojnie poczeka na moje realizacje. Muszę najpierw, jako dyrektor, uporać się z licznymi problemami administracyjno-technicznymi. Teraz nie miałbym na reżyserię ani czasu, ani wystarczająco wolnej głowy. Myślę więc dopiero o przyszłym sezonie, ale jeżeli sytuacja będzie tego wymagała, to mogę nie mieć wyjścia. Chociaż nagłe zastępstwa nie są moim marzeniem". Jednak okazało się, że Iwona Kempa, która miała wyreżyserować "Intymne lęki" w Wybrzeżu, otrzymała etat dyrektora artystycznego Teatru im. Horzycy w Toruniu i nie może przyjechać pracować w Gdańsku. Zatem Adam Orzechowski został zmuszony do "nagłego zastępstwa" i jednoczesnego administrowania teatrem oraz opieką nad pozostałymi dwoma premierami. - "Intymne lęki" to tekst, który wybrałem sam - mówi. - Nie reżyseruję więc tego dramatu wbrew sobie. Problemem jest czas, którego mam bardzo mało. Dlatego następny swój spektakl chciałbym wyreżyserować w przyszłym sezonie.

Sukces czy klapa?

Od powodzenia trzech weekendowych premier dużo zależy. Będą one jasnym sygnałem, jakiego teatru przez najbliższe lata w Wybrzeżu mogą spodziewać się widzowie. Szczególnie dużo ryzykuje sam Adam Orzechowski - spektakl w jego reżyserii będzie pierwszą premierą za jego kierownictwa. Jeżeli "Intymne lęki" okażą się spektaklem udanym, to przyciągną widzów do Wybrzeża, zainteresują gdańskim teatrem ogólnopolskie media, pokażą władzom województwa, że zatrudniły nie tylko sprawnego organizatora (co Orzechowski udowodnił, będąc dyrektorem Teatru Polskiego w Bydgoszczy), ale i dobrego reżysera oraz - być może - przekonają do jego osoby ciągle niechętną mu część zespołu aktorskiego teatru. W razie klapy przedstawienia - efekt będzie przeciwny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji