Niech żyją agenci
Przed wakacjami szefowie Teatru TV obiecali przynajmniej jeden współczesny polski tekst w miesiącu i umowy dotrzymują. Sztuka Marka Bukowskiego jest do tego stopnia współczesna, że telewidz mógłby ją wziąć za fragment "Wiadomości". Opowiada o kręceniu reportażu na temat cudu, który wydarzył się w siedzibie pewnej partii. Dziennikarka (świetna Małgorzata Kożuchowska, parodiująca Krystynę Jandę z "Człowieka z marmuru"), stara się odsłonić mechanizm, który działa na styku religii i polityki. To, co mogło być zaletą spektaklu, staje się jednak jego wadą: zupełnie nie przejmujemy się losem bełkoczących do kamery polityków, pyskatych wiejskich bab i zagubionych inteligentów, z których drwi Bukowski. Dzisiejsza polska dramaturgia nie potrafi przyjrzeć się człowiekowi. Zamiast pokazać jego dramat, wyśmiewa go - co jest o tyle łatwe, że pierwowzory są same w sobie groteskowe. Najbardziej wiarygodnie wypadli nie aktorzy, lecz statyści, którzy z absolutnym przekonaniem mówią do kamery, że tylko Bóg może im jeszcze pomóc. Tu na moment zajrzeliśmy w głąb polskiego dramatu.